Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: W Wielki Piątek dotarła do nas bardzo smutna wiadomość - w czasie ekshumacji jednej z ofiar Katastrofy Smoleńskiej znaleziono w grobie części ciał wielu osób, co najmniej czterech. Jak to zrozumieć i co myśleć o ludziach, którzy do tego dopuścili po stronie polskiej?

Ks.prof. Paweł Bortkiewicz: Tak, kontekst tej wiadomości jest bardzo szczególny. Wspominamy śmierć Chrystusa, która była śmiercią równie okrutną, co haniebną. To była przecież śmierć niewolnika na szubienicy, dokonana w okrutnej męczarni. Człowiek skazany niósł sam narzędzie swojej kaźni i wynosił je za mury miasta, na miejsce, gdzie bywało wysypisko śmieci. Odarty z szat ginął wystawiony na widok publiczny. Jego zgon potwierdzano łamaniem kości, w wypadku Jezusa było to przebicie boku. Wszystko to służyło ostatecznemu, definitywnemu poniżeniu Skazańca.

Na tym tle warto i trzeba zobaczyć to wszystko, co usiłowało być humanizacją tej odczłowieczonej śmierci. To był  pochówek. Ciało Jezusa zostaje zdjęte z krzyża, umyte, namaszczone i złożone w grobie. A całą ceremonię traktuje się jako pospieszną, bo przecież jest dzień szabatu, więc nie można było wykonywać całego szeregu prac.

Zestawmy to teraz, to, co uczynili bliscy Jezusa, bliscy Kogoś, kto był wrogo traktowany przez swoich rodaków, elitę polityczną, a poza tym był przedstawiany jako wróg publiczny Rzymian (przedstawiany był jako król, konkurent cesarza). Zrobili to zatem ludzie pewnej niszy, ludzie nie tylko nie trzymający władzy, ale nielubiani przez tę władzę. A jednak to zrobili.

Co w tym kontekście zrobił polski rząd, rzekomo suwerenny, rząd w dobrych relacjach z trudnym partnerem rosyjskim, rząd tak sprawny, tak genialny, tak dzisiaj szydzący z jakiegoś pana Misiewicza? Co zrobił ten rząd? Wydał całą tragedię, cała zawartość tej tragedii, wrak, skrzynki, dochodzenie, ale nade wszystko ciała swoich obywateli w ręce wrogów. Trzeba tak powiedzieć, że było to wydanie w ręce wrogów.

To jest akt bezprecedensowej uległości, po którym trudno mówić, że był to rząd, i że był on polski.

Czym mogło być spowodowane zachowanie służb rosyjskich, które do tego doprowadziły i w jaki sposób katolicy powinni zachować się w obliczu tych tragicznych sytuacji, gdy próżno szukać tu jakiegokolwiek dobra?

Nie potrafię tego wyjaśnić. Choć trzeba mieć świadomość pewnej charakterystycznej dla systemu różnych władz rosyjskich postaw wręcz perwersyjnego poniżenia. Kiedy czytamy dzieje katorgi i katorżników, kiedy śledzimy losy łagierników, czy kiedy wreszcie słuchamy wspomnień o wyzwolicielach Armii Czerwonej, namiętnie gwałcących kobiety na polskich ziemiach, jest w tym wszystkim coś szczególnego. To nie jest zwykły aparat władzy i dominacji, to są akty perwersji. Podbić, zgwałcić, pokazać swoją władzę, ale koniecznie poniżyć.

Nie mogę inaczej odczytać tych faktów spod Smoleńska, jak położenie ciała polskiego Prezydenta na gołej ziemi, jak łączenie różnych szczątków w jedną trumnę, jak mylenie dokumentacji i powodowanie w ten sposób błędnych pochówków, jak aktu poniżenia godności nawet po śmierci. A przy okazji był to akt poniżenia godności Polski i Polaków.

Jak katolik powinien zachować się w obliczu takich sytuacji? Być może oczekuje pani i Czytelnicy, że powiem, iż powinien okazać miłosierdzie. Ja jednak powiem, że powinien się modlić, modlić się i wspierać sercem i duchem wyjaśnienie tej tragedii. Bez odsłonięcia pełnej prawdy nie ma mowy o miłosierdziu, ani o wołaniu o nie, ani tym bardziej o jego okazywaniu.

W jaki sposób można złagodzić smutek i gorycz, które pojawiają się po takich informacjach, akurat właśnie w dniu śmierci Jezusa na Krzyżu?

Właśnie Krzyż Chrystusa może i powinien być dla nas ratunkiem. Nie będę prawił kazań ani moralizował. Wiem jedno, trzeba z tym bólem, z tą agresją w sercu, z tym ogromnym poczuciem bezbrzeżnej krzywdy, z tym wszystkim, co obnaża całkowitą bezradność działania i myślenia stanąć pod krzyżem Chrystusa, przylgnąć do niego, zrosnąć się z tym Drzewem.

W krzyżu cierpienie,
w krzyżu zbawienie,
w krzyżu miłości nauka.
Kto Ciebie, Boże, raz pojąć może,
ten nic nie pragnie ni szuka.

Mniej znane, dalsze słowa tej pieśni mówią:

Gdy rozpacz w łonie,
serce ci tnie,
łzami zalane powieki,
ukrzyżowany Pan twój nad pany
od ciebie jest niedaleki
.

Dziękuję za rozmowę.