Portal Fronda.pl: Islam jest ruchem szalenie złożonym. Jak szerokie poparcie w świecie muzułmańskim mają nurty skrajne, które aprobują stosowanie przemocy w celu szerzenia wiary islamskiej i zwalczania niewiernych?

Ks. dr hab. Andrzej Kobyliński, Instytut Filozofii UKSW w Warszawie: Obecnie żyje na świecie ok. 7,3 miliarda ludzi. Pamiętajmy o tym, że już co czwarty mieszkaniec naszej planety jest muzułmaninem. Nie ma jednej uniwersalnej formy islamu dla całego świata. Muzułmanie nie mają własnego odpowiednika „Katechizmu Kościoła Katolickiego”. Nie posiadają też jednej centralnej władzy, jaką dla katolików jest instytucja papiestwa. Islam dzieli się na bardzo wiele różnego rodzaju nurtów i odłamów. Współczesna forma islamu radykalnego, nacechowanego gwałtem i przemocą, wyrasta zasadniczo z nurtu salafickiego. To surowa i bardzo dosłowna interpretacja islamu, która wzywa muzułmanów do stosowania w sposób skrajny, czasami irracjonalny, pierwotnych nauk opisanych w Koranie. Nie ma wiarygodnych badań, które by dotyczyły wielkości tej populacji wyznawców Allaha. Mamy jednak bardzo solidne opracowania naukowe na temat przestrzegania prawa do wolności religijnej w wymiarze planetarnym. Niestety, najnowsze raporty wyraźnie pokazują, że mamy coraz większy problem z fundamentalizmem religijnym. Owszem, problem dotyczy przede wszystkim islamu, ale także inne religie są coraz bardziej skażone fanatyzmem i fundamentalizmem. Z religiami dzieje się coś niedobrego. Widmo fundamentalizmu religijnego krąży po świecie.

– Eksperci nie zgadzają się, czy światowy dżihad realizujący zamachy terrorystyczne jest ruchem bardziej religijnym, czy bardziej politycznym. Jaka jest geneza islamskiego terroryzmu? Czy można redukować go do zjawiska politycznego, nie mającego niczego wspólnego z nauczaniem Koranu?

– Pojęcie „zamachów terrorystycznych” nie zostało bynajmniej stworzone przez muzułmanów. Terroryzm nie jest dzieckiem islamu. Warto przypomnieć, że źródła terroryzmu należy szukać na przełomie lat 60. i 70. w Europie Zachodniej. Zamachy terrorystyczne były częścią rewolucji 1968 roku, która głęboko zmieniła świat zachodni. Intelektualnym zapleczem tej rewolucji była filozofia neomarksistowska. Niektórzy jej przedstawiciele uzasadniali potrzebę zamachów terrorystycznych, aby zburzyć struktury społeczeństwa kapitalistycznego i mieszczańskiego. Tak narodziły się Czerwone Brygady we Włoszech i Frakcja Czerwonej Armii w Niemczech. Współczesny islamski dżihad jest mieszanką wielu elementów o charakterze religijnym, kulturowym i politycznym.

– Często porównuje się radykalny islam z krucjatami. Czy to uprawnione porównanie – i dlaczego tak, lub nie?

– Nie zgadzam się z tym porównaniem. To zupełnie inne zjawiska. Owszem, można porównywać islamski dżihad ze średniowieczną koncepcją świętej wojny chrześcijańskiej, jak czyni to chociażby amerykański filozof Michael Walzer, autor książki „Wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe”. Jego zdaniem, widać wielkie podobieństwo między świętą wojną chrześcijańską a dżihadem, gdy chodzi o uzasadnienie podejmowanych działań. Łączy je przekonanie, że w imię Boga można stosować przemoc, aby odnowić świat i przywrócić sprawiedliwość. Tak czynili na naszych ziemiach Krzyżacy. Warto dodać, że najnowsze badania historyczne rzucają zupełnie nowe światło na epokę krucjat. Okazuje się, że w dużym stopniu bezpodstawnie stały się one czarną legendą w historii Kościoła katolickiego. Niezwykle ciekawe opracowania na ten temat zostały opublikowane m.in. w Rzymie w ramach przygotowań do Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa Roku 2000.

– Często twierdzi się, że islam jest z natury niekompatybilny z zachodnią demokracją. Jak wygląda ten problem wśród muzułmanów, którzy osiedlają się w Europie? Na ile muzułmanie mogą i chcą dostosować się do sztandarowych wartości liberalnych demokracji zachodnich?

– Tu jest pies pogrzebany. Stosunek islamu do podstawowych idei nowożytności ma znaczenie kluczowe. Tatarzy mieszkający w Polsce są dowodem na to, że muzułmanie – po latach asymilacji - mogą dobrze funkcjonować w społeczeństwie demokratycznym. Ale przed ogromną rzeszą muzułmanów na całym świecie stoi dzisiaj wielkie wyzwanie dotyczące akceptacji podstawowych idei nowożytności: wolności jednostki, prawa naturalnego, wolności sumienia, prawa do wolności religijnej itp. Islam potrzebuje dobrze rozumianego oświecenia. Chrześcijaństwu ten proces zajął wiele stuleci. Relacja chrześcijaństwa do nowożytności była przedmiotem wielkich sporów i dyskusji. W najbliższych stuleciach czeka to muzułmanów na całym świecie. Przed islamem długa droga.

– Jak muzułmanie patrzą na relację wiary i rozumu? Jaką rolę w ukształtowaniu rozumienia tego problemu miały ich badania nad myślą Arystotelesa?

– Dla katolików wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Te niezwykle piękne słowa znajdujemy w encyklice Jana Pawła II „Wiara i rozum” (Fides et ratio) z 1998 roku. Warto pamiętać, że metafora skrzydeł, na których unosi się duch ludzki, została zaczerpnięta z dzieł Platona, który w ten sposób opisywał wędrówkę duszy człowieka. Gdy muzułmanie w średniowieczu czytali Arystotelesa i dzieła innych greckich filozofów, to ich religia była wówczas o wiele bardziej racjonalna niż jest teraz. Dzięki temu kwitła ich nauka. To muzułmanie założyli już w XI wieku w Kairze pierwszy na świecie uniwersytet. Wyprzedzili chrześcijan o prawie dwieście lat. Islam zaczął odwracać się od myśli greckiej w ostatnich stuleciach. W konsekwencji w dominujących obecnie nurtach islamu Bóg działa jakby poza sferą tego, co racjonalne, albo inaczej – nie jest związany tym, co rozumowe. Niestety, dla wielu muzułmanów wiara i rozum to dwie odrębne sfery życia człowieka.

– Niedawno kard. Vingt-Trois powiedział, że katolicy powinni pomóc muzułmanom „w dochowaniu wierności ich własnej religii”. Czy nie jest to propozycja skażona relatywizmem? Jaki nacisk należy położyć na próby nawracania muzułmanów? 

– Osobiście mówiłbym nie tyle o wierności, ile o zrozumieniu. Tak – jako katolicy możemy pomóc naszym braciom muzułmanom lepiej zrozumieć ich własną religię. Wyznawcy islamu mogą się od nas nauczyć filozofii religii, krytycznej interpretacji Koranu, racjonalnej koncepcji Bytu Najwyższego, argumentów rozumowych na istnienie Boga. Nawrócenie jako zwrócenie się w stronę światła i prawdy. Zamachowcy-samobójcy, mordujący ludzi i rozrywający na strzępy własne ciała, są de facto ofiarami fałszywie rozumianej religii. Ktoś ich tak wychował. Ktoś im przekazał taką wizję Boga, świata i człowieka. Oni wierzą, że są męczennikami dobrej sprawy. Giną i zabijają z modlitwą na ustach. Wierzą, że za swoje czyny będą wynagrodzeni cudownym i szczęśliwym życiem w raju. Oni są też ofiarami. Przed nami dziejowe wyzwanie obrony wiarygodności różnych religii. Jeśli chcemy uratować przyszłość religii, to musimy je poddać kontroli rozumu. Bez zdrowej racjonalności i filozofii Platona czy Arystotelesa religiom grozi nieznośna banalność, a czasami gwałt, wojny i rozlew niewinnej krwi.