Senat przyjął dziś ustawę o in vitro…

Ta wiadomość jest porażająca. Nie tylko ze względu na treść tej ustawy, lecz także na jakąś diaboliczną determinację, która towarzyszy jej wprowadzeniu. Skoro 14 godzin dyskutowano wczoraj nad tą ustawą, wzniesiono głosy zarzutu, jest rzeczą irracjonalną, żeby w ciągu kilkunastu godzin zupełnie unicestwić te zarzuty. Jest to ustawa, która przede wszystkim absolutnie nie leczy niepłodności. Nie ma w niej ani słowa o leczeniu niepłodności poprzez naprotechnologię, która jest jedyną metodą autentycznego leczenia. Nie ma również w niej mowy o przyznaniu statusu klinik leczących niepłodność tym instytutom zdrowia, które np.: służą pomocą psychologiczną, czy chirurgiczną, ale nie stosują metody in vitro. Jest to ustawa po prostu kłamliwa.

Poza tym jest to ustawa lobbystyczna, ustawa, która wspiera tylko i wyłącznie procedurę in vitro, tzn. przemysł reprodukcyjny, natomiast nie ma nic wspólnego z autentyczną służbą zdrowia, z prawdziwym wymiarem medycyny.

Kolejną kwestią jest to, że ustawa niszczy wartość ludzkiego życia i godność osoby ludzkiej, ponieważ dopuszcza eliminację zarodków i manipulacje na życiu ludzkim. To wszystko dokonuje się w kontekście uszczęśliwienia par homoseksualnych, ponieważ ustawa dopuszcza przepisywanie tej technologii reprodukcyjnej także związkom homoseksualnym. Ustawę porównałbym dosłownie do ustawy sprzed blisko 50 lat, mianowicie – do ustawy aborcyjnej z 1956 roku, która była pewnym symbolem bezprawia stalinowskiego. Obecna ustawa staje się symbolem bezprawia lewacko – liberalnego. To jest ustawa, która godzi w życie ludzkie i w naszą cywilizację, kulturę. Na tym tle pojawia się problem deprawacji i złamania ludzkich sumień. Straszną rzeczą jest, kiedy słyszeliśmy w ostatnich dniach o presji, czy szantażu politycznym, który był wywierany na posłów Platformy. Oczywiście trzeba podkreślić, że było to łamanie pod presją koniunktury politycznej, a nie realnego męczeństwa czy prześladowania, a więc tchórzostwo tych senatorów, którzy ulegli tej presji jest tchórzostwem godnym pogardy, zresztą podobnie jak i oni sami. Tym samym wpisują się w katalog współczesnych targowiczan godnych najwyższej pogardy - nie waham się po prostu tak tego inaczej określić. Pozostaje jedynie nadzieja w Trybunale Konstytucyjnym, bo sądzę, że pan prezydent, który co prawda wczoraj poprzez swoją kancelarię wystosował jedną wątpliwość dotyczącą zapisu konstytucyjnego, zgodności tej ustawy z konstytucją – myślę, że jednak jest osobą, która podpisze tę ustawę. Pozostaje zatem Trybunał Konstytucyjny i ogromna walka o odwrócenie tej sytuacji, która się dokonała.

Czy tę sytuację da się odwrócić?

Mam nadzieję, że poprzez Trybunał Konstytucyjny, ponieważ jest to ustawa, która w sposób ewidentny narusza różne normy zarówno Konstytucyji, jak i prawa stanowionego. Warto przypomnieć, że jest to akt prawny, który nie definiuje zarodka. Od tego się właściwie wszystko zaczyna, że jest to ustawa, która sprowadza zarodek do grupy komórek, do jakiejś tkanki odczłowieczonej, podczas gdy Konstytucja, kodeks karny, ustawa o Rzeczniku Praw Dziecka wyraźnie mówią o ochronie życia ludzkiego od  momentu poczęcia, więc – moim zdaniem – niezgodność z Konstytucją jest tutaj ewidentna. Wydaje się, że oczywiście przy dobrej woli Sędziów Trybunału Konstytucyjnego - niestety wszystko zaczyna się w tej chwili sprowadzać do dobrej lub złej woli, a nie do dobrego, czy złego rozeznania racjonalnego – Trybunał Konstytucyjny określi wady tej ustawy. Natomiast jak dalej się to wszystko potoczy, trudno oczywiście przewidywać. Wszystko zależy od nowego parlamentu, od ludzi  - mam nadzieję – zdecydowanie lepszych od tej ekipy.

Mówi się, że w Polsce większość osób to katolicy. W takim razie dlaczego ma miejsce przyjęcie takiej ustawy w naszym kraju?

Jest to rzeczywiście bardzo poważny problem, myślę, że wpływają tutaj dwa czynniki – ignorancja i manipulacja. Jeden jest związany z drugim. Ignorancja wynika stąd, że słyszymy ciągle o ustawie o leczeniu niepłodności. Mówienie o tej ustawie jako ustawie o leczeniu niepłodności jest tak jak mówienie o  Holocauście, że było to prawo dążące do poszerzenia przestrzeni życiowej Narodu niemieckiego. Jest to ustawa, która nic nie ma wspólnego z autentycznym leczeniem niepłodności, jest ustawą niszczącą ludzkie życie. Tego oczywiście przeciętny człowiek nie słyszy. Buduje się obraz, że jest to ustawa dotycząca pomocy osobom niepłodnym, a kto jest przeciw tej ustawie, jest przeciw tej pomocy, więc jest złym człowiekiem. Sytuacja wygląda dokładnie odwrotnie.

Kolejną kwestią jest to, że problem niepłodności i problem krytyki reprodukcji in vitro jest związany z Kościołem Katolickim. To znaczy – stwierdza się, że właściwie tylko i wyłącznie z punktu widzenia religijnego należy krytykować tę ustawę. Innych racji pozareligijnymi, nie ma. Jest to bzdura! Ustawa jest niezgodna z ogólną humanistyczną zasadą nieinstrumentalizowania człowieka. W tej ustawie zarodek ludzki jest traktowany przedmiotowo, a zatem jest to ustawa, którą można i należy krytykować z ogólnohumanistycznego, czy laickiego punktu widzenia. Inaczej mówiąc, to jest ustawa, która stoi w komisji zarówno z etyką personalistyczną Wojtyły, jak i etyką oświeceniową Kanta. Jest to ustawa, która po prostu godzi w dobro człowieka.

Kolejną sprawą jest kwestia emocji, które biorą górę. Pytanie jednak czy za taką cenę można było sprzedać swoje sumienie, swoją wiarę? Za takie marne grosze – te 30 srebrników - cena za niewolnika – to jest kompletne zeszmacenie się. Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć mechanizm, że są ludzie zdolni sprzedać swoje poglądy, z drugiej strony rodzi się pytanie, którego nie rozumiem – czy tak nisko rzeczywiście ci ludzie cenią swoje opinie? Jestem zdruzgotany. Jeżeli spojrzymy na to, że wśród głosujących w Sejmie była pani minister MSWiA, z wykształcenia katechetka, że wśród senatorów na pewno są także ludzie, którzy legitymują się swoim nominalnym przywiązaniem do Kościoła. Jest to po prostu porażające. Jest to jakiś cynizm, zdrada samego siebie, Kościoła, a także apostazja moralna. Jest to rzecz bardzo poważna, która będzie miała na pewno w życiu tych ludzi swoje konsekwencje - zarówno teraz, jak i w wieczności.

[koniec_strony]

Jakie są konsekwencje apostazji moralnej?

Jest to sprawa z jednej strony prosta, z drugiej złożona. Złożona, bo przypuszczam, że nie możemy oczekiwać kanonicznych orzeczeń – podobnie jak to miało miejsce w przypadku głosowania w sprawie konwencji antyprzemocowej, czy casusu dotyczącego prof. Chazana. Natomiast mieliśmy bardzo wyraźne głosy Episkopatu Polski uprzedzające temat, mówiące że sprzeciw wobec nauki Kościoła jest bardzo wyraźnym sprzeciwem. Senatorowie i posłowie, którzy głosowali za ustawą, sprzeciwili się nauce Kościoła wyrażonej w sposób bardzo oficjalny i jednoznaczny – Katechizm Kościoła, instrukcja Kongregacji Nauki Wiary, przede wszystkim Encyklika Evangelium Vitae Jana Pawła II. Tu nie ma cienia wątpliwości, który mógłby pojawić się wtedy, gdyby politycy mieli się zastanawiać, czy JOW – y są zgodne z nauką Kościoła, czy nie. Podkreślam to z całym głębokim przekonaniem, że tym aktem ci ludzie faktycznie, realnie – nie mówię o orzeczeniu prawno – kanonicznym, lecz mówię o orzeczeniu logiczno – moralnym - wyłączyli się ze wspólnoty Kościoła.

Ustawa zezwala na dawstwo zarodków. Co się za tym kryje?

Tak jak podkreślano w tych dyskusjach, jest to otwarcie Puszki Pandory.  Dawstwo zarodków może być rozpatrywane różnorako. Dawcą może być człowiek z danego związku partnerskiego czy małżeńskiego, ale dużo częściej mamy do czyniena z dawcą heterogenicznym, czyli dawcą jest osoba spoza danej pary, wówczas pojawia się problem -  kto i w jakich okolicznościach, problem możliwości związków kazirodczych, na co sprzed kilkunastu laty zwracał uwagę kierownik poznańskiej kliniki leczenia niepłodności, mówiąc o tym, że przy anonimowości dawcy pojawia się ryzyko związków kazirodczych. Również pojawiają się pewne perspektywy eugeniczne, o których w Polsce jest cicho, a które najprawdopodobniej także istnieją, a o których było głośno na Zachodzie, kiedy w Stanach Zjednoczonych otwierano klinikę, która oferowała donację spermy od amerykańskich noblistów, celebrytów, polityków, chcąc w ten sposób produkować geniuszy. Wkraczamy w sfery - jak mówią bioetycy – równi pochyłej, czy pękniętej szczeliny, której nie da się w żaden logiczny i realny sposób, zwłaszcza prawny, zahamować. Staczamy się nieuchronnie w dół.

Nie brzmi to wszystko optymistycznie.

Tak, jest to bardzo smutna i przygnębiająca wiadomość. Myślę, że jedynym plusem jest to, że mimo wszystko jakaś część z nas uświadomiła sobie powagę tej sytuacji. Na pewno ten ogrom modlitwy, który był kierowany, ogrom aktywności różnych stowarzyszeń, inicjatyw, organizacji kościelnych – ten wysiłek na pewno nie zostanie zniweczony. Jestem przekonany, że on znajdzie swoje ukonkretnienie w dobru, które z tego wyrośnie, choćby rozbudzenie  naszej świadomości i realne zainteresowanie się problematyką autentycznego leczenia niepłodności – wsparcie naprotechnologii, która jako metoda lepsza, skuteczniejsza i etyczna musi wygrać w tej konfrontacji z przekrętem i oszołomstwem jakim jest reprodukcja in vitro. 

Rozmawiała Karolina Zaremba