Tomasz Wandas, Fronda.pl: Zdaniem Jana Pawła II, objawienia w Fatimie były największymi objawieniami od czasów apostolskich. Czy zgadza się ksiądz profesor z tą opinią?

Ks. prof. Piotr Mazurkiewicz: Taką opinię Jana Pawła II należy po prostu uszanować, chociażby dlatego, że miał on na pewno większą wiedzę na ten temat niż my, zwłaszcza jeśli chodzi o to wszystko, co działo się po zamachu na jego życie. Papież przeżywał go w kontekście tajemnicy fatimskiej. W żaden sposób nie odważyłbym się na podważanie zdania św. Jana Pawła II.

Dobrze, zatem zapytam subiektywnie, co ksiądz profesor sądzi odnośnie tych objawień, jakie ma ksiądz odczucia?

Są to objawiania bardzo ważne, jednak niewątpliwie prywatne. Wypowiedziane zostały w bardzo trudnym okresie historycznym (I wojna świata, rewolucja bolszewicka, wojna domowa w Hiszpanii). Te i inne objawienia, które zostały uznane przez Kościół traktowane są przede wszystkim jako ostrzeżenia, że może stać się coś złego, a lekarstwem na to zawsze jest nawrócenie i pokuta. Z objawieniami fatimskimi bardzo ściśle związany jest różaniec oraz Komunia św. w pierwsze soboty miesiąca.

Różaniec?

Kilkakrotnie rozmawiałem z przyjaciółmi z Austrii, o tym, co spowodowało wycofanie się wojsk sowieckich z ich kraju w 1955 r. Zawsze otrzymywałem tę samą odpowiedź: krucjata różańcowa. Przez siedem lat, dzień w dzień 10 procent Austriaków odmawiało różaniec w intencji uwolnienia kraju spod okupacji, a potem, pewnego 13 maja, Sowieci nagle wyszli.

Czy wszystkie tajemnice zostały wypełnione, co jest kluczem do ich zrozumienia?

Nie wiem, czy wszystkie tajemnice się wypełniły, tzn. czy możemy bezpiecznie patrzeć w przyszłość. Tekst bowiem mówi o przejściu Ojca Świętego przez miasto w połowie zrujnowane i o wielkich prześladowaniach Kościoła, w których także papież zostaje zabity. Zasadniczą wagę w objawieniach przypisuje się nawróceniu Rosji i ofiarowaniu jej Niepokalanemu Sercu Maryi. Ten drugi warunek został wypełniony za sprawą św. Jana Pawła II. Związek Sowiecki wprawdzie upadł, ale czy Rosja jest nawrócona, trudno powiedzieć. Myślę, że wezwanie do indywidualnej modlitwy i pokuty zawsze jest aktualne.

Wspomina ksiądz o potrzebie indywidualnego nawrócenia, ale i o potrzebie nawrócenia całych społeczeństw. Chciałbym dopytać, jednak jaką rolę ma/miałaby odegrać w tym Polska, gdyż sama siostra Łucja, mówi, że będzie ona w tych czasach ostoją bezpieczeństwa…

Są różne rodzaje bezpieczeństwa. Jako ludzie zawsze stajemy w obliczu rozmaitych doczesnych wyzwań. Jednak perspektywa wiary jest inna. Gdy mówimy o bezpieczeństwie, to mamy na myśli zbawienie wieczne. Czy zatem jako Polacy troszczymy się wystarczająco o życie wieczne? Trzeba pamiętać, że objawienia nie są przepowiadaniem przyszłości, jakby ona byłą znana, ale objawianiem sensu aktualnych wyzwań. Oczywiście, że Kościół w Polsce ma do odegrania szczególną rolę w dzisiejszej, tak bardzo zsekularyzowanej Europie i ją odgrywa, choćby podczas Synodu o rodzinie. Pisze o tym w swoim „Dzienniczku” św. Siostra Faustyna.

Jaki jest stan społeczeństwa, stan naszego ducha?

Jeżeli spojrzymy dzisiaj na stan Kościoła w Europie, a poprzez stan Kościoła na stan europejskich społeczeństw, to trzeba powiedzieć, że my sami jesteśmy w dość komfortowej sytuacji. Niezależnie od wszystkich problemów i powodów do narzekania, trzeba powiedzieć, że nie ma na Starym Kontynencie zbyt wielu społeczeństw, które, podobnie jak nasze, przesiąknięte są wiarą katolicką.

Moi przyjaciele odwiedzający Polskę zwykle są pod wrażeniem liczby osób uczęszczających na Mszę św. w dni powszednie. Drugą sprawą są kolejki do spowiedzi, które „ocalały” tylko w Polsce – nigdzie ich nie widziałem za granicą (chyba, że w polskim kościele np. w Brukseli)!

Czy ma ksiądz jakieś konkretne przykłady?

Jan Paweł II powiedział kiedyś, że Europa bardzo potrzebuje Kościoła w Polsce. Myślę, że nie chodziło mu o to, abyśmy jechali na Zachód i ewangelizowali, tylko o to, abyśmy żyli tą wiarą tu i teraz. Misja ewangelizacyjna zaczyna się w Warszawie, Krakowie czy Gdańsku. Natomiast patrząc na Polaków mieszkających za granicą niewątpliwie widzimy, że zanoszą tam to, czym przesiąkli w Polsce. Rozmawiałem niedawno z jednym z norweskich teologów i powiedział mi on, że za sprawą Polaków w kościołach na północy Norwegii stało się coś, czego oni nigdy nie widzieli.

To znaczy?

To znaczy, że kościoły w niedzielę wypełnione są młodymi mężczyznami, którzy nie tylko tam pracują, ale także się modlą. Zasada jest prosta, trzeba żyć wiarą tu i teraz, to znaczy tam, gdzie Pan Bóg nas postawił. Żyjąc dobrze tu i teraz z pewnością zachowamy się „jak trzeba” i w innych miejscach, tym samym dając dobre świadectwo tam, gdzie Bóg nas pośle. Jednak musi ono być dawane w stylu Jezusa, który był „cichy i pokornego serca”.

Bardzo dziękuję za rozmowę.