Wiele wstrząsających dramatów rozgrywa się dziś w naszych rodzinach. Coraz więcej ludzi wchodzi w nowe relacje poranionymi, zmaga się z depresją i uzależnieniami. Siostra Łucja z Fatimy przepowiedziała, że to właśnie rodzina będzie ostatecznym celem ataku szatana na ludzkość! Co zrobić, by ratować rodzinę? Z planem ratunkowym przychodzi dziś ks. Piotra Glas wraz z Jackiem Pulikowskim, którzy w najnowszej książce „Ostateczna bitwa o rodzinę” przypominają nam, jaka jest prawdziwa wartość rodziny i z jakimi niebezpieczeństwami oraz atakami musi się dziś ona mierzyć.

 

Jak rozpoznać mechanizmy, które mogą zniszczyć nasze życie i życie naszych rodzin, ale przede wszystkim: czy możemy zapobiegać tragicznym skutkom swoich zranień?

 

Ks. Piotr Glas:  To, co teraz powiem, będzie bardzo bolesne, ale coraz więcej ludzi przychodzi na świat w rodzinach duchowo patologicznych. Spójrzmy tylko na porażające statystyki: ile jest takich rodzin, które żyją bez ślubu kościelnego, odcięte od łaski uświęcającej, bez Bożego błogosławieństwa i sakramentów? Ile jest związków partnerskich, rozbitych rodzin, osie- roconych i zagubionych dzieci? Oczywiście żadne dziecko nie wybiera sobie rodziny, ale niestety wiele z nich przychodzi na świat już w warunkach patologicznych, z głębokimi duchowymi poranieniami. Wielokrotnie byłem świadkiem, jak młody człowiek, który wyszedł z takiej rodziny, zupełnie nie potrafił się odnaleźć w dzisiejszej niełatwej rzeczywistości. Zobaczmy tylko, jaka ogromna jest obecnie, zwłaszcza wśród młodych ludzi, fala samobójstw, ile jest dzieci uzależnionych od pornografii, alkoholu czy narkotyków w krajach rozwiniętych, ale nie tylko. To jest przerażające, ponieważ za kilka lat to właśnie oni będą decydowali o polityce świata oraz zakładali rodziny. Młody, zdrowy nastolatek, któremu często po ludzku nic nie brakuje, stojący u progu życia, żyje w depresji, frustracji, myśli o samobójstwie. Co się dzieje we wnętrzu takiego młodego człowieka? Dlaczego nie jest szczęśliwy? Może wewnętrzna pustka, brak miłości i egzystencjalna samotność stają się dla niego piekłem na ziemi? To są dramaty, które rozgrywają się na naszych oczach w wielu domach. Co będzie się działo za dziesięć, dwadzieścia lat, kiedy ślubów będzie jeszcze mniej, kościoły opustoszeją całkowicie, jak to już obserwujemy na Zachodzie, seminaria będą świeciły pustkami, a normalna, zdrowa rodzina będzie reliktem przeszłości?

 

DRAMAT WIELU RODZIN – TO PLAN SZATANA!

 

W Anglii mamy już tego przedsmak: ślubów kościelnych prawie nie ma, seminaria są zamykane, a dzieci coraz częściej padają ofiarą zabawy nieodpowiedzialnych dorosłych. Moja znajoma opowiadała mi kiedyś z wielkim smutkiem, jak w szkole jej syna nauczycielka poprosiła, żeby namalować laurkę dla taty z okazji Dnia Ojca. Po powrocie do domu chłopiec, płacząc, rzucił kartkę na stół i krzyczał: „Dlaczego ona kazała mi to namalować? Przecież ja nie mam taty! On odszedł od nas, on mnie porzucił!”. Ile bólu było w tym dziecku, jaki dramat ciągle się rozgrywał w jego poranionym sercu. Rozmawiałem z nim, modliłem się. Ile w nim było goryczy, ile nienawiści do ojca, a nawet pretensji do Boga: gdzie On był, dlaczego pokarał go takim tatą? Na płaszczyźnie duchowej szatan miał już przygotowany grunt, aby w przyszłości zniewolić tego chłopaka, a przede wszystkim odsunąć go od Boga, który przecież zawsze przedstawiany jest nam jako kochający nas Ojciec. Nie byłbym zdziwiony, gdyby takie dziecko, szukające miłości i akceptacji, miało w bliskiej przyszłości problemy z emocjami, czystością seksualną, a w wieku dorastania było uzależnione od pornografii i używek. Bunt przeciwko rzeczywistości, w której przyszło mu żyć, jak również przeciwko Bogu, będzie częścią demonicznej strategii szatana wobec niego. Takie są perfidne diabelskie metody, a młodzi ulegają iluzji łatwej drogi. Diabeł podsuwa im szybkie, z pozoru proste i przyjemne ścieżki wyjścia z różnych sytuacji kryzysowych. Bóg natomiast daje rozwiązania trwałe, jednak potrzeba pracy i czasu, aby zobaczyć ich dobre owoce. Niestety, wielu młodych wybiera mentalność fast foodu: szybko, smacznie i bez wysiłku – ale czy na dłuższą metę zdrowo?

 

W swoich konferencjach mówi ksiądz także o zrywaniu negatywnych więzów duszy. Na czym to polega?

 

PG: Więzy duszy są bardzo ważne w relacjach międzyludzkich. Mamy pozytywne i negatywne więzy duszy, które bardzo mocno oddziałują na nasz stan duchowy i psychiczny. W Księdze Przysłów czytamy słowa: „Nie wiąż się z człowiekiem gniewliwym, nie obcuj z mężem porywczym: byś do ścieżek jego nie przywykł i nie zgotował pułapki na swe życie” (Prz 22, 24–25).

 

Zobacz więcej w książce „Ostateczna bitwa o rodzinę”

 

Pozytywne więzy duszy to między innymi przyjaźń czy miłość, a negatywne to efekt niezdrowych relacji duchowych, emocjonalnych oraz cielesnych z inną osobą. W potocznym języku mówimy też często o ludziach toksycznych, których obecność w naszym życiu mocno deformuje lub już zdeformowała naszą psychikę i życie duchowe. Jednak w tym przypadku chodzi mi nie tylko o sprawy emocjonalne, ale przede wszystkim o powiązania duchowe, które ciągle mogą mieć na nas wpływ, nawet jeśli nie mamy już z daną osobą żadnego realnego kontaktu fizycznego. Do każdej relacji międzyludzkiej niezbędne są mądrość, roztropność i ostrożność. W wypadku duchowych poranień dokonanych przez najbliższych, takich jak wspomniane już wcześniej odrzucenie czy porzucenie, musimy także zerwać negatywne więzy duszy. Bardzo często raniącymi osobami są nasi rodzice, rodzeństwo, ale to może być też dalsza rodzina, znajomi ze szkoły, kościoła czy pracy, z którymi zawiązaliśmy w przeszłości takie więzy. Na pewno trzeba dodać do tej listy każdą osobę, z którą kiedykolwiek miało się grzeszną lub niezdrową relację, na przykład mocno emocjonalną pozamałżeńską znajomość czy kontakt seksualny, jak również osoby, z którymi nawiązało się silne i traumatyczne relacje emocjonalne.

 

ZERWANIE Z WIĘZAMI

 

Do nich należą dawne toksyczne przyjaźnie, mobbing w pracy, toksyczne relacje we wspólnotach kościelnych, jakikolwiek rodzaj molestowania: seksualnego, psychicznego czy duchowego. Dla ludzi świeckich może to być ktoś z pracy czy dawnych znajomych, dla księ- dza niezdrowa relacja z parafianinem, proboszczem czy przełożonym. Pracując z ludźmi, często byłem świadkiem, jak trudno było im zapomnieć o pewnych wydarzeniach z przeszłości, poranieniach i traumach różnego rodzaju. W tych ludziach było dużo złości na siebie, na innych  a co najważniejsze – czynnikiem łączącym wszystkie te przypadki było nieprzebaczenie winnym oraz sobie samemu popełnionych błędów lub złych wyborów. Szatan bardzo sprytnie to wykorzystuje, przywołując do naszej wyobraźni różne obrazy, poruszając nasze emocje i to w czasie, który jest dla nas najtrudniejszy i naj- bardziej nieodpowiedni, na przykład kiedy prze- chodzimy kryzys w małżeństwie czy kapłaństwie, kiedy jesteśmy w dołku psychicznym lub duchowym, kiedy czujemy się słabi lub bezsilni. Wtedy wracają do naszej wyobraźni obrazy z dawnych lat, wspomnienia pierwszych sympatii lub przeżytych romansów, nasila się poczucie żalu za dokonanie złego wyboru drogi życiowej lub partnera, tęsknota za tamtymi osobami czy klimatami, obsesyjne myśli o koledze czy koleżance, zazdrość, natręctwa czy frustracja. Taki stan duszy może doprowadzić do wielu duchowych i psychicznych problemów, nie wspominając już o głębokich kryzysach w relacjach małżeńskich. Wiem z praktyki, że złe duchy tylko czekają, aby wykorzystać ten kanał przerzutowy, jakim jest negatywna więź duszy z inną osobą. Jeżeli mamy dobrze ukształtowane sumienie, Duch Święty podpowie nam, ostrzeże nas w odpowiednim czasie. Jednak bardzo często nie słuchamy sumienia, a głos Ducha Świętego, który niemal resztkami sił pragnie dać nam znać o niebezpieczeństwie, jest zagłuszany.

 

Fragment pochodzi z najnowszej książki ks. Piotra Glasa i Jacka Pulikowskiego „Ostateczna bitwa o rodzinę”, wydawnictwo Esprit