- Przystanek Woodstock to element kultury niższego poziomu. Kultury, która nie buduje w ludziach tego, co wyższe, duchowe, ona promuje to, co niższe – stwierdził duchowny w rozmowie z braćmi Karnowskimi. - Tam jest dużo alkoholu, narkotyki, mamy przypadki śmiertelne. Niewygodne fakty są jednak często ukrywane. Sceny, gesty, jakie tam są prezentowane, często są zachowaniami agresywnymi. Tę agresję widać. Ten festiwal to nie jest coś, co można polecać, on nie służy rozwojowi człowieka.

Ks. Oko przypomniał też, że Kościół nie zapomina o tych, którzy biorą udział w imprezie, lecz troszczy się o nich.

Kapłan zwrócił też uwagę, że największe media nie przedstawiają organizatora Woodstocku, Jerzego Owsiaka zgodnie z prawdą.

– Mamy w tej sprawie przykłady kłamliwej propagandy. (...) W mediach słyszymy o Kościele tylko złe rzeczy, a o Owsiaku tylko dobre. Oba te obrazy muszą być kłamstwem – podkreśla ks. Dariusz Oko. – Trzeba wiedzieć, że media głównego koryta nienawidzą Kościoła i księży. Skala tej nieprawości jest tak wielka niemal jak za komuny – podsumował duchowny.


Podczas zakończonego właśnie Przystanku Woodstock do szpitala – według oficjalnych danych - trafiło ponad 20 osób zatrutych substancjami psychoaktywnymi. Wielu komentatorów zwraca jednak uwagę, że podawane na ten temat informacje nie są pełne. Oprócz tego policja aresztowała przynajmniej kilku dilerów. Dwie młode osoby wymagały hospitalizacji po spożyciu płynu do mycia felg samochodowych, który sprzedano im jako środek halucynogenny. Z kolei w drodze na Woodstock młody chłopak wypadł z wagonu. Dopiero gdy pociąg dojechał na stację jego koledzy zawiadomili o tym właściwe służby.

 

KJ/Wpolityce.pl