Przyszedł mi dzisiaj do głowy taki obraz: Pewien człowiek, który dzisiaj życzy Jaruzelskiemu piekła, sam umiera i staje u bram nieba... ale nagle w tych bramach pojawia się Jaruzelski... Człowiek ten nie jest w stanie znieść tego faktu i krzyczy, że jak jest tu Jaruzelski, to on nie ma zamiaru być tu razem z nim... Na co słyszy, że jest wolny i może odejść... i odchodzi do piekła... Tylko dlatego, że nie był wstanie pogodzić się z Bożym Miłosierdziem... Jego nienawiść, nieprzebaczenie, zacietrzewienie stały się jego zgubą.

Śmierć generała Jaruzelskiego pokazuje, ile chrześcijan jest w chrześcijanach. To trudna próba wiary dla niektórych. Ale jednocześnie dla nas wszystkich to moment, w którym możemy na nowo uświadomić sobie czym jest Dobra Nowina o Zbawieniu. Z wpisów i komentarzy, które mogłem przeczytać w internecie wyłonił się smutny obraz niektórych chrześcijan, którzy na wezwanie do modlitwy o Miłosierdzie Boże dla zmarłego reagują jak diabeł na wodę święconą.

Jak wielka jest pokusa, żeby nie usłyszeć dzisiaj Ewangelii o nierządnicy uratowanej przez Jezusa przed ukamienowaniem! Czy Jezus powiedział jej, że nie była nierządnicą? Nie. Ale powiedział tym, którzy mieli w ręku kamienie: Kto z was jest bez grzechu... No tak, można powiedzieć, że ja nie mam na sumieniu takich grzechów, jak generał. Ale św. Paweł powie jasno: Każdy z nas zgrzeszył, a karą za grzech jest śmierć. Jezus w Kazaniu na Górze powie, że każdy kto w sercu wzgardzi, potępi brata swego, ten jest winien zabójstwa. Nie jest więc tak różowo i z nami. A do tego jeszcze ta Ewangelia o faryzeuszu modlącym się w świątyni i celniku w przedsionku! Ten, który powiedział: Dzięki, Ci, Boże, że nie jestem jak ten grzesznik, to on odszedł nieusprawiedliwiony.

Można dzisiaj nie chcieć usłyszeć Ewangelii o złoczyńcy, który umierał obok Jezusa i w ostatnim momencie „załapał się” na zbawienie. Nie, to nie był jakiś drobny łotrzyk, Ewangelia mówi, że był to złoczyńca. I Jezus nie mówi do niego, że nie był złoczyńcą, ale kiedy tamten zawołał o miłosierdzie, Jezus obiecał mu, że jeszcze tego dnia będą razem w niebie. Można nie chcieć dzisiaj usłyszeć Ewangelii, w której Jezus wzywa swoich uczniów do modlitwy za nieprzyjaciół. Można też w końcu nie słyszeć słów Jezusa, który mówi o sobie, że przyszedł szukać i zbawić nie sprawiedliwych, ale grzeszników, i że wolą Ojca jest, aby nikt z nich nie został stracony. Można... Kiedy Jezus mówił te słowa, wielu zatykało swoje uszy, rozdzierało szaty i odchodzili... Może i dzisiaj przy okazji śmierci generała, Jezus chce nam przypomnieć Ewangelię i zadać nam pytanie: Czy i wy chcecie odejść? Może warto badać przy tej okazji swoje serce, reakcje i zobaczyć czy nie potrzeba nam, chrześcijanom gruntownego nawrócenia. Nawracać się na Ewangelię.

Jest informacja (nie jest potwierdzona, ale daje nadzieję), że generał miał przyjąć przed śmiercią sakramenty. A co to oznacza? Że będzie zbawiony. Że będzie w tym samym niebie, co Jan Paweł II, ks. Jerzy Popiełuszko. Jest możliwe, że w niebie zobaczymy obok siebie generała Jaruzelskiego i ks. Popiełuszkę. I to jest Dobra Nowina o zbawieniu. Kto czyta Ewangelie, ten wie, że Bóg nigdy nie ukrywał, że zależy Mu na zbawieniu wszystkich... i że Jezus umarł za wszystkich, tak samo za ks. Popiełuszkę i za gen. Jaruzelskiego. I zawsze chciał mieć ich dwóch w niebie. To nie byłby pierwszy przypadek, kiedy w niebie spotykają się męczennicy i prześladowcy. I jestem przekonany, że ks. Jerzy z tego faktu bardzo by się cieszył. W przeciwieństwie do niektórych, którzy tak chętnie odwołują się do osoby ks. Popiełuszki. To przecież on uczynił mottem swojego życia słowa św. Pawła: „Zło dobrem zwyciężaj”. Tak, zło nazwij złem, ale zwycięż je dobrem, zwycięż je miłosierdziem. Miłosierdzie jest skandaliczne? Po ludzku tak. Ale tylko po ludzku. Nie warto obrażać się za to na Boga. To przecież taka sama nadzieja dla każdego z nas.

I wcale nie chodzi dzisiaj tylko o generała Jaruzelskiego. To jest sprawa tego, co mamy w sercu. Bo ten sam problem możemy mieć w przypadku znienawidzonego sąsiada, pracodawcy, członka rodziny... Może ich też byśmy nie chcieli spotkać w niebie. Może też sobie myślimy, że z nimi nigdy nie chcielibyśmy spędzić wieczności. Tymczasem chrześcijanin życzy każdemu zbawienia i chciałby z każdym spotkać się w niebie. Bo Bóg tego chce.

Ks. Łukasz Kachnowicz