Oczywiście, rozmowa w „Plus Minus” zaczyna się od pytania o sławetną bruzdę. „Gdybym wiedział, co mnie spotka, to pewnie bym się ugryzł w język” – mówi duchowny. Czy nie można tak było od początku? – dopytuje Mazurek. „Przecież ja w życiu nie pomyślałem, że ktoś może poczuć się tu obrażony! Każdy, kto przeczytał więcej niż pół zdania z mojej wypowiedzi wie, iż to klasyczny przykład manipulacji” – odpowiada.

Ks. Longchamps tłumaczy jednak, że nie jest genetykiem, a w swojej wypowiedzi przytaczał badania profesorów medycyny. „Powoływałem się na dyskusje akademickie, nie miałem zamiaru nikogo stygmatyzować!” – zapewnia duchowny.

Ks. Longchamps de Berier tłumaczy, że krytyka in vitro nie jest równoznaczna ze stygmatyzowaniem dzieci poczętych tą metodą. „Gwałt potępiamy, bo jest przestępstwem, a dla kobiety sytuacją dramatyczną i skrajną, ale dzieci poczęte w wyniku gwałtu i urodzone są kochane, chrzczone i chciane, jak każde inne. Podobnie z dziećmi poczętymi z in vitro – Kościół i każdy z nas je tak samo kocha – przekonuje.

Jak się ksiądz czuje w roli gwiazdy? – pyta Mazurek. „Przebiłem chyba mamę Madzi, prawda? (śmiech)” – zastanawia się duchowny. I dodaje: „Żyjemy w jakimś niebywale szczęśliwym kraju, w którym nie ma rosnącego bezrobocia, młodzież ma fantastyczne perspektywy i wraca masowo z emigracji, służba zdrowia kwitnie, wszyscy świetnie zarabiają, słowem nic się nie dzieje. Nic dziwnego, że tematem numer jeden jest wypowiedź jakiegoś księdza...”.


Całość interesującej rozmowy Mazurka w najnowszym numerze „Plus Minus”.

eMBe