W tygodniku "Do Rzeczy" ukazał się niedawno artykuł Piotra Goćka, w którym ten ocenia oscarowy film "Spotlight" Toma McCarthy'ego jako "słabiutki dramat obyczajowy i thriller". Zdaniem Gońcka nagrodę produkcja ta otrzymała "przede wszystkim dlatego, iż była to okazja, żeby dołożyć Kościołowi".

Z tym nie zgadza się ks. prof. Andrzej Kobyliński. Na łamach ostatniego wydania "Do Rzeczy" opublikował on artykuł pt. "Pedofilia i zmowa milczenia", w którym ocenia "Spotlight" jako film wartościowy.

Ks. Kobyliński przytacza na początku opinię maltańskiego arcybiskupa Charlesa Scicluny, który w latach 2002-2012 pracował w Kongregacji Nauki Wiary jako Promotor Sprawiedliwości, będąc prawą ręką Józefa Ratzingera w walce z pedofilią.

"To odważny i dzielny duchowny. Trudno przecenić jego zasługi w dziele oczyszczenia Kościoła" - pisze ks. Kobyliński i stwierdza następnie:

"W lutym 2016 r. Scicluna stwierdził we włoskim dzienniku „La Repubblica”, że film „Spotlight” powinni zobaczyć wszyscy kardynałowie i biskupi, ponieważ muszą zrozumieć, że Kościół uratuje zgłaszanie przypadków pedofilii, a nie „omertà” czyli zmowa milczenia. Słowo kluczowe tego filmu to właśnie „omertà”. „Spotlight” pokazuje, że obrona nade wszystko dobrego imienia Kościoła okazała się całkowicie błędna. Przełomu w walce z pedofilią dokonał Joseph Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary i później jako papież".

Ksiądz wskazuje następnie, że podobnie film "Spotlight" ocenił kard. Sean Patrick O'Malley, przewodniczący papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich, będący zarazem arcybiskupem Bostonu, a więc miasta, o którym mówi film "Spotlight".

"Poprzez dogłębne zdanie sprawy z historii kryzysu nadużyć seksualnych wśród kleru, media pozwoliły Kościołowi uznać przestępstwa i grzechy dokonane przez jego przedstawicieli. Pozwoliły mówić o jego błędach i krzywdach zadanych ofiarom i ich rodzinom oraz zrozumieć potrzeby tych, którzy przeżyli" - stwierdził kardynał w swoim oświadczeniu, które cytuje ks. Kobyliński.

Ks. prof. Kobyliński wskazuje następnie, że w istocie dramat seksualnego wykorzystania dzieci przez księży jest ogromnie małą częścią całego zjawiska. Co więcej w 90 proc. przypadków nie chodzi o pedofilię, ale o efebofilię. Duchowny pisze:

"Ofiarami pedofilii i pedopornografii są dzisiaj miliony dzieci. Ks. Fortunato Di Noto, znany włoski działacz przeciw pedofilii, nazywa ten dramat współczesnym holokaustem. W USA księża katoliccy stanowią zaledwie 0,03% wszystkich przypadków seksualnego wykorzystywania osób nieletnich. Na 10.000 oskarżonych o takie czyny przypada trzech księży katolickich. Aż 90% tego rodzaju przypadków wśród księży dotyczy efebofilii, natomiast jedynie 10% pedofilii. Takie dane potwierdził w 2010 roku kardynał Tarcisio Bertone, były Sekretarz Stanu i druga osoba po papieżu w Kościele katolickim, a także ks. Federico Lombardi, dyrektor Watykańskiego Biura Prasowego. Efebofilia oznacza skłonność seksualną dorosłych mężczyzn do młodych chłopców w wieku 12-17 lat. Pedofilia to molestowanie seksualne dzieci poniżej tej granicy wieku".

Ks. profesor wskazuje następnie, że bolesne doświadczenia Kościoła w Stanach Zjednoczonych "rodzą wiele pytań, dotyczących ochrony osób nieletnich oraz relacji między homoseksualizmem a kapłaństwem w Kościele katolickim". I konkluduje: "Szkoda, że film „Spotlight” spotyka się z obojętnością katolików w Polsce. Czy nad Wisłą wyciągniemy jakieś wnioski z prawdziwego piekła, przez jakie przeszedł Kościół katolicki w USA, Irlandii, Australii czy Belgii?".

wbw/"Do Rzeczy"