Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu wracającego z Abu Dhabi do Rzymu papież Franciszek mówił o skandalu nadużyć seksualnych w Kościele katolickim. Opowiedział anegdotę dotyczącą kard. Józefa Ratzingera i św. Jana Pawła II. Anegdota ta postawiła w bardzo negatywnym świetle papieża Polaka.

Ojciec Święty stwierdził:

Jest taka anegdota: kard. Joseph Ratzinger miał wszystkie dokumenty dotyczące zgromadzenia, w którym dochodziło do nadużyć seksualnych i ekonomicznych. Udał się do nich, ale natrafił na przeszkody i nie mógł do nich dotrzeć. Papież Jan Paweł II, który pragnął poznać prawdę, poprosił go o spotkanie. Joseph Ratzinger przedstawił na nim dokumentację, wszystkie zebrane papiery. Gdy wrócił, powiedział do swojego sekretarza: "daj to do archiwum, wygrała druga partia – powiedział na pokładzie samolotu Franciszek. – Nie wolno nam się tym gorszyć, to są kroki w dłuższym procesie. Ale jeśli chodzi o papieża Benedykta, to pierwszą rzeczą, którą powiedział po wyborze, było: "przynieście mi z powrotem te papiery z archiwów" i rozpoczął śledztwo.

Papież Franciszek nie wskazał, o jaką sprawę chodziło dokładnie. Następnego dnia watykańskie media podały, że idzie o ks. Maciela Degollado i Legionistów Chrystusa. 

Do sprawy odniósł się wkrótce kard. Stanisław Dziwisz. Powiedział, że nie wiadomo, o czym dokładnie mówił Ojciec Święty, a on osobiście nie wierzy, by św. Jan Paweł II mógł odrzucać przedstawione mu jednoznaczne dowody winy.

Wśród komentatorów trwa intensywny spór o to, co chciał wyrazić Ojciec Święty. Czy to tylko anegdota bez większego znaczenia? A może, jak sugerują między innymi Grzegorz Górny i Tomasz Terlikowski, próba celowego osłabienia autorytetu Papieża Polaka? Jest wazne, że franciszkowe słowa padły na krótko przed watykańskim szczytem o molestowaniu seksualnym. Może to znaczyć, że w jego centrum nie znajdą się wcale zarzuty postawione Franciszkowi przez abp. Carlo Marię Vigano, ale właśnie pontyfikat św. Jana Pawła II.

Sprawę w rozmowie z portalem Okopress.com skomentował ks. prof. Andrzej Kobyliński. 

Kapłan stwierdził, że według wszelkiego prawdopodobieństwa papież Franciszek mówił rzeczywiście o sprawie Legionistów Chrystusa. Jak przypomniał, Kongregacja Nauki Wiary pod kierownictwem kard. Józefa Ratzingera w 1998 roku rozpoczęła postępowanie w sprawie Maciela Degollado. W jego ocenie spotkanie kard. Ratzingera z Janem Pawłem II, o którym mówił Franciszek, mogło mieć miejsce latem lub jesienią 1999 roku.

Według ks. prof. Kobylińskiego nie można z tego wszystkiego wyciągać jednak jednoznacznego wniosku, że to Jan Paweł II nakazał kard. Ratzingerowi zawieszenie postępowania ws. Degollado.

,,Znając strukturę władzy w Stolicy Apostolskiej trzeba postawić pytanie: kto może wydać polecenie prefektowi Kongregacji Nauki Wiary? Przy moim rozumieniu kościelnych zależności służbowych, mógł to być papież, ale mógł to być równie dobrze ówczesny sekretarz stanu, kardynał Angelo Sodano. Wydaje mi się, że w tak delikatnej sprawie św. Jan Paweł II mógł zachować pewną ostrożność'' - powiedział kapłan.

,,Moim skromnym zdaniem bardziej prawdopodobna jest hipoteza, że decyzję mógł podjąć kardynał Angelo Sodano'' - dodał.
Ksiądz profesor wskazał, że słowa Franciszka wskazują, iż spotkanie odbyło się w szerszym gronie, więc jest praktycznie pewne, że był na nim także kardynał Sodano.

,,Nie wiem, jak wyglądało to spotkanie, o którym wspomina papież Franciszek, ale podejrzewam, że odbyło się w szerszym gronie. To wynika pośrednio ze słów papieża Franciszka, który mówi o tym, że Jan Paweł II „zrobił spotkanie” (ha fatto una riunione). Nie chodziło zatem o regularne cotygodniowe spotkanie Josepha Ratzingera z Janem Pawłem II, ale odrębne spotkanie poświęcone sprawie Maciela Degollado. Uważam, że nie mogło na tym spotkaniu nie być sekretarza stanu, który w strukturach władzy watykańskiej jest drugą osobą po papieżu'' - powiedział ks. Kobyliński.

Kapłan zwrócił też uwagę na słowa, jakie według Franciszka miał wypowiedzieć kard. Ratzinger: ,,Wygrała druga strona''.
,,“Druga strona” jest wyrażeniem stosowanym przez kardynała Josepha Ratzingera, cytowanym w różnych wypowiedziach przez wiedeńskiego kardynała Christopha Schönborna. To metafora, skrót myślowy, służący określeniu tych ludzi w Stolicy Apostolskiej, którzy byli innego zdania niż Ratzinger, gdy chodzi o oczyszczanie moralne Kościoła i reagowanie na problem pedofilii czy skandale obyczajowe niektórych duchownych homoseksualnych'' - wyjaśnił ks. Kobyliński.

To wyrażenie, mówił dalej, weszło do języka watykanistów - i jego użycie w oficjalnej transkrypcji konferencji prasowej Franciszka ,,należy traktować jako niezwykle poważny sygnał''.

,,Wydaje mi się, że obecny papież i jego otoczenie chcą powiedzieć coś bardzo ważnego'' - powiedział ks. Kobyliński.

Kapłan wskazał też, że w sprawie ks. Degollado należałoby stanąć w obronie papieży. Założyciel Legionistów Chrystusa doskonale posługiwał się psychomanipulacją. Kapłan wskazał, że sam padł jej ofiarą, gdy znalazł się swego czasu pod wielkim wrażeniem działalności Legionistów. Dopiero później poznał prawdę o tym zakonie. ,,Podejrzewam, że równie skuteczna perswazja ze strony Maciela Degollado i jego otoczenia była stosowana wobec przedstawicieli Stolicy Apostolskiej'' - powiedział ks. Kobyliński.

Na koniec kapłan wspomniał, że od wielu lat zastanawia się, czy Jan Paweł II wiedział o zarzutach wobec ks. Degollado. Powiedział, że niektórzy watykaniści ,,stawiają niezwykle ważne pytania dotyczące także polskiego otoczenia Jana Pawła II''. ,,Mam nadzieję, że w przyszłości zostanie ostatecznie rozwianych wiele wątpliwości'' - stwierdził.

bb/fronda.pl, okopress.com