Kiedy w Sejmie odbywało się głosowanie nad dwoma przeciwstawnymi projektami, których celem są zmiany w obowiązującym od 1993 r. prawie aborcyjnym, ks. Tomasz Kancelarczyk z Bractwa Małych Stópek podzielił się pewnym wzruszającym wspomnieniem.

"Zamurowało mnie..."- rozpoczął swój wpis na Facebooku kapłan. 

"O ile pamiętam byłem gościnnie w kościele gdzieś koło Gdańska. Tuż przed Mszą zadzwonił telefon. Tak wiem, przed Mszą to nie czas na pogaduchy ale to był telefon od Wiktorii, która była w ciąży, a wcześniej chciała dokonać aborcji. Jeszcze nie był czas na poród, dlatego wzbudziło to mój niepokój"- napisał duchowny. Po odebraniu telefonu dziewczyna poinformowała, że właśnie urodziła dziecko. Jak dodała Wiktoria, ksiądz Kancelarczyk był pierwszą osobą, z którą podzieliła się tą informacją.

"bo do kogo miałam zadzwonić skoro wszyscy chcieli zabić dziecko"?-pytała dziewczyna.

"Byłem poruszony do łez i w takim stanie wyszedłem odprawiać Mszę ...bo już był czas. Wychodzę, czynię znak krzyża świętego i nic, bo łzy w oczach i gula w gardle. Patrzę na ludzi w kościele, którzy z pewnością pomyśleli sobie, że jakiś dziwny ksiądz przyjechał do nich.Gdy zebrałem się w sobie powiedziałem co jest grane ,,urodziło się dziecko, które było stracone przez wszystkich" i co widzę ...uśmiech na twarzach. To był dobry wstęp do Mszy świętej ...chwila ciszy ze łzami w oczach"- napisał na Facebooku kapłan. 

W momencie, gdy wokół trwa tak burzliwa dyskusja na temat aborcji i pojawiają się tak silne emocje, tego rodzaju piękne świadectwa są jak miód na serce! 

 

 

 

 

 

 

 

 

yenn/Facebook, Fronda.pl