Przed nami sejmowa dyskusja nad ustawą antyaborcyjną. A może to niewłaściwe określenie i tak naprawdę ustawa, której projekt złożyły w sejmie środowiska pro-life nie dotyczy zakazu aborcji, lecz czegoś zupełnie innego? Czego? Na to pytanie odpowiada ksiądz Tomasz Kancelarczyk.

 

Przed nami sejmowe głosowanie nad tzw. ustawą antyaborcyjną. O czym w przededniu tego głosowania i w trakcie dyskusji o aborcji powinniśmy pamiętać jako katolicy?

Akurat niedawno byłem w sanktuarium poświęconym księdzu Jerzemu Popiełuszce i myślę, że to bardzo symboliczne i wypada przypomnieć naszego błogosławionego właśnie w kontekście tej ustawy, która ma być omawiana przez parlament. Ksiądz Jerzy Popiełuszko jak wiemy, jest patronem obrońców życia. On sam został zamordowany za prawdę, za słowa łagodne i za głoszenie Ewangelii. Aborcja jest właśnie taką przemocą wobec niewinnych, czystych i najsłabszych. Nie ma żadnego znaczenia, w którym momencie ciąży jest dokonywana.

Ustawa antyaborcyjna byłaby więc w istocie chronieniem tych najsłabszych?

Mówimy dziś o ustawie aborcyjnej, czy antyaborcyjnej. A ja zamiast używać określenia „antyaborcyjna”, użyłbym określenia „ustawa dla życia”. Tak trzeba powiedzieć. W ustawie nie chodzi przecież o atak na kogokolwiek, ale o obronę tych najsłabszych. Ostatnio przysłuchiwałem się różnym rozmowom toczonym w mediach. Jest to bardzo znamienne, że zwolennicy aborcji ciągle powołują się na prawo do wyboru, nie mówiąc o tym, że jest to prawo do wyboru między urodzeniem i zabiciem dziecka. Każde prawo, które będzie broniło tych najsłabszych i najmniejszych jest dobre i właściwie. Trzeba walczyć o to, aby wchodziło do naszego ustawodawstwa.

Co stanowi o tym, że walka o ta ustawa jest tak konieczna nie tylko dla nienarodzonych, ale dla całego naszego społeczeństwa?

Powiem od strony duchowej, że za każdym razem gdy stajemy w obronie życia, mamy szansę wydobywać nasze człowieczeństwo i chrześcijaństwo. To szansa, której nie możemy zmarnować, bo nie ruszymy z miejsca w rozwoju społecznym, jeżeli nie staniemy w obronie tych najsłabszych. Ta ustawa ma wielkie znaczenie dla całego naszego narodu, będzie głosowana przez tych, którzy zostali wybrani przez naród. To jest szansa, aby w nas samych dokonała się odnowa i nastąpił początek pewnej ekspiacji i pokuty za to wszystko, co w naszym kraju dokonało się względem najsłabszych w przeszłości. A wydarzyło się wiele w przeciągu ostatnich dziesiątek lat, kiedy życie było zabijane.

Musimy więc odpokutować za zabicie tych tysięcy, a może i setek tysięcy istnień?

To nie jest tak, że tych dzieci nie było. One się nie urodziły, ale się poczęły. Dlatego na każde głosowanie w tych sprawach musimy patrzeć z wielką nadzieją, nadzieją na to, że jak najwięcej przedstawicieli naszego narodu opowie się za życiem.

A więc mówiąc krótko, mamy do czynienia nie tyle z ustawą przeciw aborcji, ale w obronie prawdy i życia?

Zdecydowanie tak, w obronie życia. Często słyszę, że dziecko komplikuje życie. Ono nie komplikuje życie, lecz je zmienia, jest to dla nas wielki dar. Ale każda aborcja ten dar i to życie zabija. Tak trzeba to przedstawiać w sposób właściwy bez nowomowy. Ta nowomowa wkrada się niestety w dyskusję. Choćby przez sam fakt, że mówimy „aborcja”, a nie wprost „zabijanie życia”. Przegłosowanie tego prawa to kolejna próba stanięcia w obronie słabszych i wydobywanie naszego człowieczeństwa. Jeżeli nie stajemy w obronie słabszych, zabieramy coś sami sobie. Dlatego miejmy nadzieję, że ta próba będzie udana.

Bardzo dziękuję za rozmowę

Rozmawiał MW