Tomasz Wandas, Fronda.pl: Od kilku dni w lewicowych mediach nasilają się ataki niektórych duchownych na rząd PiS. Ksiądz Lemański pisze o premier, że „łże jak bura suka”, ks. Boniecki mówi, że „dziś polski Kościół jest pisowski”, bp. Pieronek twierdzi natomiast, że „demokracja jest zagrożona”. Co się dzieje? Dlaczego media, które walczą z Kościołem dziś zapraszają do wypowiedzi księży znanych z lewackich poglądów?

Ks. dr Jan Sikorski: Wypowiedzi, które pan przytoczył są godne ubolewania. Kościół cały czas robi co może, aby dystansować się od bieżącej polityki. Wielokrotnie byłem świadkiem, jak min. kardynał Nycz napominał w tej kwestii duchownych. My, księża przede wszystkim mamy kierować się zasadą ewangeliczną. Wynika z niej, że ocena władz, obojętnie z której strony jest niezbędna. Jeżeli rząd postępuje w nieewangeliczny sposób, to jesteśmy zobowiązani, aby zwrócić na to uwagę. Jeżeli natomiast postępuje zgodnie z Ewangelią, to takie działania jesteśmy zobowiązani pochwalić. Kościół absolutnie nie może być wpisany w żadną frakcję partyjną –i proszę mi uwierzyć, przestrzegamy tego bardzo ściśle. Natomiast poszczególni księża mają swoje sympatie, jednak odstają od głównej linii Kościoła. Trudno zatem, aby Kościół odpowiadał za kilku księży, którzy są marginesem we wspólnocie. Poglądy wygłaszane przez tych kapłanów są ich prywatną sprawą, niektóre z nich są godne pochwały, inne politowania. Nie należy natomiast brać tego pars pro toto. Media o których pan wspomina mają swoich ulubieńców, którzy chodzą po krawędzi – proszę zwrócić uwagę, że są to cały czas te same osoby. Nie jest to zatem duża grupa duchowieństwa, tylko kilka wybranych osób, które mają swoje, „specyficzne”, spojrzenie na świat. Nie możemy się tym gorszyć.

Społeczeństwo jednak patrzy na te wypowiedzi i myśli, że księża są ze sobą mocno skłóceni. Myślę, że gorszy to tych mniej wierzących, a bardziej gorliwym katolikom ta sytuacja sprawia po prostu przykrość Czy nic się nie da z tym zrobić?

Nas, księży obowiązuje posłuszeństwo wobec biskupa i Kościoła. Na ogół, większość kapłanów, trzyma się tej zasady. To, że jakiś ksiądz czasem powie coś głupiego nie może powodować, że zaczniemy „strzelać z armaty do muchy”. Pan Jezus wielokrotnie powtarzał, że przyjdą zgorszenia, powiedział też: „biada gorszycielom”. Biada zatem tym, którzy wychylają się z linii Kościoła, który ma służyć Ewangelii i Chrystusowi. Wiernym, którzy przejmują się tą sytuacją chciałbym powiedzieć, aby nie brali tych marginesów za treść prawdy, którą głosi Kościół.

Na koniec chciałbym zapytać księdza o sprawę oczywistą, choć może odpowiedź nie będzie dla wszystkich tak oczywista. Wspominał ksiądz, że ci księża są na krawędzi, że odchodzą od głównej linii Kościoła. Jaka jest ta główna linia Kościoła i o czym powinni pamiętać wypowiadający się w mediach księża?

Główną linią Kościoła jest głoszenie Ewangelii, zawsze i wszędzie. Zasadę ewangelii trzeba nam głosić. Wygłaszanie oszczerstw, używanie personalnych ataków nie tylko wykracza poza ramę misji Kościoła, ale i, czysto po ludzku, przekracza linię dobrego smaku. Każdy ksiądz skończył teologię, modli się i ma się tym dzielić – po prostu. Jednak w każdej grupie społecznej są wyjątki, proszę o tym pamiętać.

Dziękuję za rozmowę.