W Wielką Sobotę przychodzimy do kościoła aby poświęcić pokarmy oraz pomodlić się przy grobie Jezusa. Niestety, dla wielu to tylko miła tradycja, dlatego też świątynie zapełniają się wtedy znacznie bardziej niż w czasie uroczystości w ciągu roku. Ks. Jan Sikorski w rozmowie z portalem Fronda.pl opowiada, jakie znaczenie ma zwyczaj święcenia wielkanocnych pokarmów oraz wyjaśnia, czy powinniśmy się gorszyć liczniejszą obecnością w kościołach osób niepraktykujących.

Ks. Jan Sikorski: Pokarmy, które przynosimy do poświęcenia w Wielką Sobotę mają wyrażać wiarę, że zmartwychwstając, Chrystus odmienił oblicze ziemi, uświęcił cały świat. Najważniejszym pokarmem jest chleb, który przypomina wieczerzę paschalną Wielkiego Czwartku, którą dziś przeżywamy jako Eucharystię. To w chlebie Chrystus nam się objawia. W Wielką Sobotę święci się też żywioły – ogień i wodę więc cóż dopiero pokarmy, które z ziemi wydobywamy, które nas karmią, byśmy mogli uświęcać nasze dusze. 

Dla wielu święcenie pokarmów ma wymiar jedynie kulturowy, ale być może jest to także świadectwo jakiejś szczątkowej wiary. W tym, że osoby niepraktykujące przychodzą z do kościoła święcić pokarmy nie widzę nic złego – trudno przed nimi zamykać kościoły. My kapłani witamy ich serdecznie, zachęcamy do przeżywania radości ze zmartwychwstania Pana Jezusa. Traktujemy takie sytuacje jako pewną okazję duszpasterską, zachęcamy do modlitwy przy  grobie Chrystusa. Nigdy nie wiadomo jak Pan Bóg odpowie na jakieś słowo modlitwy, może od dawna nie wypowiedziane. Każdą dobrą iskierkę trzeba rozdmuchiwać, zamiast gasić.  Skoro mówimy, że Kościół katolicki  jest powszechny i dla wszystkich, trzeba tym ludziom okazać życzliwość. Jako duszpasterz, wolałbym oczywiście, aby przychodzili do kościoła z głęboką wiarą w tajemnicę zmartwychwstania Chrystusa, która jest dla nas zapowiedzią życia wiecznego. Wielka szkoda, że tylu ludzi nie korzysta z tych skarbów.

Not. ed