Zdaniem ks. Tadeusza Isakowicz-Zaleskiego, protest na Ukrainie słabnie, czego dowodzi fakt, że na niedzielny Marsz Miliona przyszła jedna piąta spodziewanych uczestników. Duchowny uważa, że jedynym przełomowym efektem niedzielnych wydarzeń było obalenie pomnika Lenina. „Martwi mnie jednak, że na cokole zburzonego pomnika zawisła obok ukraińskiej flagi narodowej także czerwona-czarna flaga UPA. Czyli jeden diabeł zastąpił drugiego. Nie ma co ukrywać, partia "Swoboda", a zwłaszcza jej szef, watażka Ołeh Tiahnybok, święcą swoje triumfy. Głównie z powodu bezmyślne wsparcia ze strony polskich polityków” - komentuje ks. Isakowicz-Zaleski.

Duchowny dodaje, że do tej pory uważał Jerzego Buzka za rozsądnego człowieka, więc nie może się nadziwić, że „tak łatwo dał się zmanipulować nacjonalistom ukraińskim”. „Występując na Majdanie wraz europosłem PO Jackiem Saryuszem-Wolskim, przemawiał po ... angielsku, którego to języka w tym rejonie Europy praktycznie nikt nie zna. Czyżby wstydził się swojej polskości? A może chciał się pokazać jako prawdziwy Europejczyk, pozbawiony jakiejkolwiek narodowości?” - zastanawia się ks. Isakowicz-Zaleski.

Jednak w jego ocenie nie to było najgorsze. Ksiądz nie kryje oburzenia faktem, że na koniec przemówienia Buzek zakrzyknął po banderowsku: „Sława Ukraini (Chwała Ukrainie), a zgromadzeni, na którymi łopotały flagi faszystowskiej "Swobody", gromko odpowiedzieli także po banderowsku: "Hierojom sława (Bohaterom chwała). Jakim bohaterom? Oczywiście tym z UPA i SS Galizien” - wyjaśnia ks. Isakowicz-Zaleski.

Duchowny przypomina, że w ubiegłym tygodniu w podobny sposób swoje przemówienie w Kijowie zakończył Jarosław Kaczyński. „Proszę tez zauważyć, że okrzyków Kaczyńskiego "Niech żyje wolna Polska" i "Niech żyje jedność naszych narodów" tłumacz już nie przetłumaczył” - zwraca uwagę ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Duchowny wskazuje także na podobną postawę innych polskich polityków – np. europosła PO Pawła Zalewskiego. „No cóż, polscy politycy, którzy swego czasu dogadywali się przy "okrągłym stole" z Jaruzelskim i Kiszczakiem, dziś w podobny sposób próbują się dogadać z pogrobowcami Bandery i UPA. Z całą pewnością i tym razem zostaną sromotnie oszukani” - ocenia ks. Isakowicz-Zaleski.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski już wcześniej ostro krytykował występ Jarosława Kaczyńskiego w Kijowie. Z tego powodu odmówił także wzięcia udziału w Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości, jaki na 13 grudnia planuje PiS. Co więcej, Ołeh Tiahnybok, szef neobanderowskiej "Swobody", publicznie podziękował prezesowi PiS za udzieloną pomoc. „Dla Jarosława Kaczyńskiego takie słowa to może obecnie miód na skołatane serce i zapowiedź spełnienia się politycznych wizji jego brata. Jednak już za niedługo słowa te okażą się to pocałunkiem śmierci. Z pewnością bowiem oponenci prezesa PiS, których przecież jest ogromna masa, wykorzystają je w czasie zbliżających się kampanii wyborczych” - komentuje duchowny.

MBW