Uważam, że podejmując decyzję o odsunięciu nuncjusza, nad którym ciążą zarzuty pedofilii, papież Franciszek zadziałał bardzo szybko i radykalnie. Oczywiście, każdy ma prawo do obrony, więc możemy spodziewać się badania tej sprawy i kolejnych decyzji. Niemniej, zgodnie z wszystkimi wytycznymi, jakie wcześniej opracowała Stolica Apostolska, duchowny podejrzany o tak poważne przestępstwo, jakim jest pedofilia powinien być odsunięty od sprawowania swoich obowiązków na czas badania sprawy.

To, co jest ewenementem w przypadku abp Wesołowskiego to fakt, że pierwszy raz sprawa dotyczy papieskiego nuncjusza, a więc przedstawiciela Ojca Świętego w danym kraju. I już teraz widać, że nikt tu nie będzie traktować go lepiej z racji pełnionej funkcji i czynić rozróżnienia pomiędzy „zwykłymi” księżmi, biskupami a osobami z otoczenia papieskiego. Można to uznać za pewien pozytywny aspekt tej sprawy, która w gruncie rzeczy jest przecież tragiczna.

Sądzę, że gdyby zarzuty stawiane abp Wesołowskiemu potwierdziły się, to byłby to ogromny cios dla prestiżu stolicy Kościoła katolickiego. Kto jak kto, ale papieski nuncjusz winien być poza wszelkimi podejrzeniami. Rodzi się więc pytanie, jak to się stało, że do tej pory nikt nic nie wiedział na temat ciągot duchownego. Nie wierzę, że tego typu sprawy rodzą się z dnia na dzień. Ten problem musiał trwać od dłuższego czasu. Kolejną kwestią, jaka się pojawia jest pytanie o wybór nuncjuszy – jak to się odbywa? Jak funkcjonuje? Kościół będzie się musiał w najbliższym czasie zmierzyć z trudnymi sprawami, ale lepiej będzie, jeśli sprawa wyjdzie na jaw i zostanie rozwiązana, aniżeli miałaby być ukrywana. Zero tolerancji. Nie ma mowy o ukrywaniu pod dywan.

Tu jest jeszcze jeden precedens. Nuncjusz apostolski to, potocznie mówiąc, ucho i oko Stolicy Apostolskiej w danym kraju. Ma reagować na nieprawidłowości, do których dochodzi w lokalnych kościołach. Tym razem stało się dokładnie odwrotnie – to kościół lokalny w osobie arcybiskupa Santo Domingo, kardynała Nicolasa de Jesus Lopez Rodrigueza i rektora tamtejszego papieskiego uniwersytetu interweniował w sprawie działań nuncjusza. I papież zareagował. Być może poskutkuje to pewną zmianą w przyszłości, że takie sytuacje będą sprawniej rozwiązywane. Sprawa jest jednak niezwykle trudna dla Franciszka. Chyba jedna z najtrudniejszych, z jaką musi się zmierzyć w pierwszym roku swojego pontyfikatu.

W sprawie abp Wesołowskiego pojawia się kolejny wątek, równie przykry dla Kościoła katolickiego. Chodzi o polskiego księdza ze zgromadzenia księży michalitów, który jest podejrzewany o to samo przestępstwo. Przykre jest to, że dwóch polskich duchownych znalazło się w takiej sytuacji. Sprawa jest przykra także dla diecezji krakowskiej – abp Wesołowski pochodzi z Podhala, od czasów seminaryjnych koleguje się z wieloma znanymi postaciami w Krakowie i nie tylko. Był bardzo szanowny w archidiecezji krakowskiej, choć od ponad trzydziestu lat służy Stolicy Apostolskiej. Będzie to także trudne dla Krakowa, ale tym bardziej trzeba sprawę wyjaśnić.

Not. MBW