Ks. Henryk Zieliński

Żadne chyba inne prywatne objawienia maryjne nie spotkały się z tak wielkim zainteresowaniem w świecie, jak te sprzed stu lat w Fatimie. Żadne też nie były tak brzemienne w skutki dla Kościoła i ludzkości.

Dla porządku trzeba przypomnieć, że Kościół odróżnia objawienie publiczne, czyli treści, które są zawarte w Starym i Nowym Testamencie, od objawień prywatnych, których również współcześnie mogą doznawać różni ludzie. Objawienie publiczne zakończyło się wraz ze śmiercią ostatniego spośród apostołów Chrystusa. Wszyscy członkowie Kościoła zobowiązani są do przyjęcia z wiarą i posłuszeństwem tego, co jest treścią objawienia publicznego. Nie jesteśmy natomiast zobowiązani do wiary w objawienia prywatne ani w zawarte w nich treści, nawet jeśli są uznane przez Kościół, jak te w Fatimie, Lourdes czy w Gietrzwałdzie. Sama bowiem aprobata kościelna oznacza, że nie ma w nich nic przeciwnego objawieniu publicznemu ani katolickiej doktrynie. Dlatego można z nich korzystać, ale równie dobrze można być katolikiem, nie dając im wiary.

Prywatnymi objawieniami maryjnymi w Fatmie szybko zainteresowały się władze Kościelne i świeckie. Najpierw było to zainteresowanie na szczeblu lokalnym, aż w końcu – światowym. Niosły one bowiem nie tylko wezwania do pobożności, ascezy i pokuty, ale dotyczyły także losów świata, grożących mu kataklizmów i cywilizacyjnych konfliktów. Tak szerokie i dalekosiężne spojrzenie musiało zaskakiwać, skoro przychodziło za pośrednictwem prostych pastuszków, którzy nie mieli wykształcenia, znali jedynie podstawowe prawdy katechizmowe i modlitwy. Nie wiedzieli nawet, kim jest i gdzie mieszka Ojciec Święty, a o Rosji myśleli, że jest to jakaś kobieta, która prowadzi wyjątkowo grzeszne życie.

Świat wiosną roku 1917 znalazł się na takich rozstajach dróg. Daleko od Portugalii trwała I wojna światowa angażująca miliony żołnierzy i cywilów. Na polu walki pojawiło się lotnictwo i czołgi. Po raz pierwszy użyto broni masowego rażenia. Skala śmierci i zniszczeń była porażająca. Matka Boża ostrzegała, że jeśli świat się nie nawróci, to wkrótce nadejdzie kolejna wojna, jeszcze straszniejsza. Czyż można było to sobie wyobrazić?

Równocześnie w Europie dojrzewała światowa eksplozja komunizmu. Zaczęło się w październiku 1917 r. – zaledwie pół roku po pierwszym objawieniu fatimskim. Nie, jak można było przewidywać, w Niemczech, ale w Rosji, dokąd wyeksportowano bolszewicką ideologię i jej nosicieli. Świat na prawie siedemdziesiąt lat zaczął się dzielić na dwie strony żelaznej kurtyny. Na Zachodzie do władzy parły organizacje masońskie – często skutecznie. W Portugalii w 1914 r. masowo zakłócano obchody Wielkanocy. Za rządów Alfonsa Costy wypędzono z kraju najważniejszych biskupów i jezuitów. Zdarzało się, że do wypełnionych wiernymi kościołów wrzucano granaty i bomby. Spalono ponad sto świątyń. Podobne rzeczy, choć z mniejszą gwałtownością, działy się we Włoszech. Wybuchły z większą siłą kilka lat później także w Meksyku i w Hiszpanii. Akurat w najbardziej katolickich państwach. Przypadek? Czy sam diabeł objawił swą niszczącą moc?

Objawienia maryjne w Fatimie były odpowiedzią – czasem uprzedzającą – na te wyzwania. Dlatego wszędzie, gdzie zapanowała czy to masońska, czy bolszewicka dyktatura, były tępione z całą brutalnością. Kościół szybko rozpoznał ich znaczenie i uchwycił się ich jak kotwicy. Ich całość nie była powszechnie znana aż do roku 2000, kiedy z woli św. Jana Pawła II ujawniono tzw. trzecią tajemnicę fatimską. Mówiła ona m.in. o zamachu na papieża, który miał miejsce w Rzymie 13 maja 1981 r. Ale i przed ujawnieniem tej tajemnicy zarówno św. Jan Paweł II, jak i jego niedoszły zabójca dawali sygnały, by ocalenie życia papieża zza żelaznej kurtyny wiązać z Matką Bożą Fatimską. To jeszcze bardziej wzmagało zainteresowanie orędziem fatimskim, kształtowało nowe formy pobożności maryjnej i pokutnej.

Wizyta Franciszka w Fatimie z okazji stulecia objawień i kanonizacja dzieci, które były powiernikami Matki Bożej, wskazuje na nieprzemijającą aktualność przesłania z Fatimy. Zasadnicza bowiem część tych przepowiedni już się wypełniła, ale zarówno wezwanie do modlitwy i pokuty dla ocalenia Kościoła i świata, jak i heroiczny przykład poświęcenia i zawierzenia Bogu przez świętych pastuszków pozostają wciąż na czasie. Szczególnie teraz, gdy świat i Kościół po raz kolejny znajdują się na rozdrożu.

 

Idziemy nr 20 (606), 14 maja 2017 r.