Portal Fronda.pl: Znany amerykański reżyser Woody Allen wyznał ostatnio, że życie nie ma dla niego sensu. Podkreślił, że to przekonanie wynika z faktu, iż jest on ateistą.  Czy pytanie o sens życia jest tak naprawdę pytaniem o Boga?

Ks. dr Stanisław Tokarski*: Te pytania są zbieżne. Austriacki psychiatra i psychoterapeuta Viktor Frankl dowodził, że człowiek szukając spełnienia w życiu, celu, sensu życia, tak naprawdę szuka najwyższej wartości, której chce poświęcić swoje życie. I nawet szukając poza Bogiem, czy w różnych alternatywnych duchowościach, szuka jakiejś ostatecznej instancji odniesienia która gdzie indziej nazywana jest Bogiem. Frankl mówi tu o nieuświadomionym Bogu. Ateista również może być bardzo blisko Boga, jakby zaprzeczając, że o Niego chodzi.

Które przestrzenie są wspólne?

Najczęściej chodzi o ogólnie rozumiane dobro ludzkości (obrona życia, troska o pokój, etc.). Niektórzy np. przekonują, że nie wierzą w Boga, ale wierzą w człowieka. Stąd już bardzo blisko do wiary w Boga, bo Bóg jest stwórcą człowieka.  Doceniając wartość człowieka, zaczynamy być w zgodzie z Bogiem.

Wielu ateistów poczucie szczęścia utożsamia z hedonizmem. Czy tacy ludzie mogą być szczęśliwi?

Okresowo może im się tak wydawać i to się potwierdza w przypadku Woodego Allena. On przez wiele lat szukał szczęścia w różnych doznaniowych hedonistycznych. Jak widać, w pewnym momencie uświadomił sobie, że tak pusty egzystencjalizm, nastawienie na samo życie bez poszukiwania głębszego wymiaru, sprawia że jest ono niedopełnione, zaczyna być bezsensowne, gdy odwrócona jest hierarchia wartości.

Czy każda religia pozwala człowiekowi odnaleźć sens życia?

Nie każda religia usensawnia człowieka. Największe poczucie sensu nadają człowiekowi te religie, które pozwalają się najbardziej zbliżyć do Boga. Bóg najpełniej objawił się w Chrystusie, a perspektywa chrześcijańska najgłębiej przybliża to objawienie.

Dlaczego niektórzy wierzący nie widzą sensu swego życia?

Tak bywa, jeżeli osoby nawet bardzo zaangażowane religijnie, identyfikujące się jako głęboko wierzące, nie żyją nauką Chrystusa. Traktują Pana Boga instrumentalnie, chcą by spełniał ich życzenia i zachcianki. Jeżeli zostajemy przy takich infantylnych przekazach dotyczących Boga, dochodzi do rozczarowań i kryzysów. Taki kryzys teoretycznie jest potrzebny, aby zweryfikować tę religijność choć może to być trudne doświadczenie.

Ale bywa też tak, że osoby głęboko wierzące doświadczają kryzysu, który ma związek z jakimś duchowym oczyszczeniem. Czy one wtedy nie widzą „sensu życia”?

Jeżeli człowiek przeżywa takie oczyszczanie, rzeczywiście może doświadczać poczucia osamotnienia ze strony Pana Boga. Jest to tzw. kryzys nawróceniowy, dzięki któremu kształtuje się ta głębsza religijność i duchowość. Taki kryzys jest wpisany w rozwój duchowy. Wielu mistyków, jak św. Teresa Wielka, bł. Matka Teresa z Kalkuty czy św. brat Albert mieli okresy, kiedy nie czuli ani obecności Boga ani sensu swego życia. Kiedy te nasze oczekiwania i wyobrażenia na temat Pana Boga się wyczerpią, robi się miejsce na prawdziwą relację z Bogiem. Ludzie mogą przeżywać takie doświadczenia z różną intensywnością. Niekiedy pojawiają się one w związku z jakimiś trudnymi wydarzeniami, np. utraty kogoś bliskiego czy różnymi rozczarowaniami życiowymi.

Rozm. Emilia Drożdż

*Ks. dr Stanisław Tokarski jest certyfikowanym psychoterapeutą i superwizorem psychoterapii. Autor publikacji naukowych m.in. nt. związków religjności z kształtowaniem dojrzałej osobowości człowieka. Członek założyciel i wice-przewodniczący Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich.