Wielka Sobota. Dzień Ciszy. W Wielki Piątek słyszymy jeszcze słowa Jezusa z Krzyża. Dziś Jezus zamilkł... w grobie, w piekłach, do których zstąpił. Dlatego to Wielka Sobota, a nie Wielki Piątek, jest dniem a-liturgicznym (Wigilia paschalna wszak należy już do Niedzieli zmartwychwstania). Cóż znaczy tajemnica zstąpienia do piekieł? Poniżej krótka refleksja na ten temat.

W Katechizmie możemy wyczytać, że pierwsze znaczenie zstąpienia do piekieł polega na potwierdzeniu, iż Jezus rzeczywiście umarł, doświadczył śmierci jak każdy człowiek, znalazł się w krainie umarłych. Znalazł się jednak tam – i to jest drugie znaczenie tej prawdy – jako Zbawiciel, zwycięzca śmierci, który ogłasza uwięzionym duchom zbawienie. Pamiętając o tym, że czas na ziemi nie jest czasem po tamtej stronie, można powiedzieć, że zstąpienie do piekieł oznacza ogłoszenie zbawienia wszystkim, którzy umarli przed Jezusem.

To tradycyjne rozumienie zstąpienia do piekieł zostało zreinterpretowane i – moim zdaniem – pogłębione przez jednego z najwybitniejszych teologów Kościoła, Hansa Ursa von Balthasara (zm. 1988). Szwajcarski teolog nie chce interpretować zstąpienia do piekieł jako triumfalnego pochodu Chrystusa. Wyciąga natomiast ostateczne konsekwencje z pawłowego stwierdzenia, że „Bóg uczynił dla nas grzechem Tego, który nie znał grzechu” (2 Kor 5,21). Zstąpienie do piekieł postrzega jako kontynuację i radykalizację kenozy Jezusa na krzyżu. Jak na ziemi Jezus był do końca solidarny z żyjącymi, tak w grobie jest solidarny z umarłymi. W zstąpieniu do piekieł Chrystus należy do „refaim”, „niemocnych”. Jezus nie tylko przyjmuje ogołocenie krzyżowej śmierci, ale wchodzi w „ubóstwo trupa”. 

Po co takie uniżenie? Po to, by dotrzeć z darem zbawienia również do tych, którzy pogrążają się w odmowie przyjęcia Bożego miłosierdzia. W swoim zstąpieniu do piekieł Jezus staje obok bezsilnych grzeszników. Nie przepowiada już aktywnie nowiny o zbawieniu, nie triumfuje – w potocznym znaczeniu tego słowa – nad „mocami piekielnymi”, lecz niepokoi grzesznika swoją bezsilnością, swoim byciem grzechem dla naszego zbawienia. Oto niebywała wizja! Człowiek, który odwrócił się od Chrystusa przepowiadającego i nie chciał zatrzymać się przy Ukrzyżowanym, odnajduje w samym centrum swojego piekielnego osamotnienia bezsilną miłość Boga. Podobną wizją dzieli się z nami psalmista: „Gdzież się oddalę przed Twoim duchem? Gdzie ucieknę od Twego oblicza? Gdy wstąpię do nieba, tam jesteś; jesteś przy mnie, gdy się w Szeolu położę” (Ps 139,7-8). Być może tam, gdzie ludzka samolubna wolność stawia granicę Boskiej wszechmocy, jedynie pozbawiona wszelkiej mocy miłość Jezusa może dopełnić dzieła zbawienia. Być może taka właśnie miłość jest w stanie rozbić krąg rozpaczy grzesznika nie gwałcąc w niczym jego wolności.

Ks. Dariusz Kowalczyk SJ