Jerzy Urban nagrał filmik, na którym rozrzuca po ziemi hostię (prawdopodobnie niekonsekrowaną). Radny PiS z Piaseczna Segiusz Muszyński złożył w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Chodzi o obrazę uczuć religijnych. Czy warto reagować na działanie byłego rzecznika komunistycznego rządu? Pytamy o to ks. prof. Pawła Bortkiewicza, specjalistę z zakresu teologii moralnej.

Jak chrześcijanin powinien reagować na świętokradztwo?

Mamy do czynienia z eskalacją zjawiska. Coraz częstsze są ewidentne profanacje i działania świętokradcze, musimy mieć tego świadomość. Pytanie o postawę chrześcijan jest tu pytaniem kluczowym. Myślę, że wciąż obowiązuje zasada św. Pawła „zło dobrem zwyciężaj”. Na pewno formą zwalczania zła jest umacnianie naszych postaw i szacunku wobec wartości najświętszych oraz po prostu promocja naszej wiary. Nie oznacza to jednak bierności. Jeżeli coś jest święte, to jesteśmy gotowi oddać za to życie. W takim razie jesteśmy zobowiązani do walki. Oczywiście w pewnych granicach – nie chodzi o nienawiść, ale o rzetelną walkę o dobro. Mam tu na myśli takie działania, jak pozwanie do sądu osoby lub redakcji za znieważanie tego, co jest dla nas święte. Myślę, że naprawdę nadszedł czas, żeby w sposób przykładny i bolesny przy pomocy tych środków, które są do dyspozycji rozprawić się z tym bandyctwem, bo to jest bandyctwo. Albo jesteśmy w państwie prawa, które gwarantuje nam wolność religijną, albo przyzwalamy na szarganie świętości.

Warto sobie uświadomić, do czego prowadzi bierność ze strony polityków i instytucji. Spójrzmy na reakcję na na ewidentne bluźnierstwa w stosunku do chrześcijaństwa i islamu dokonywane przez tygodnik „Charlie Hebdo”. Reakcja islamu była radykalna – doszło do mordu. Reakcją zlaicyzowanej Europy było bredzenie o fundamentach wartości europejskich. Zabrakło reakcji chrześcijan.

Trzeba bardzo mądrze znaleźć środek. Potrzebna jest zdecydowana i konsekwentna reakcja za pomocą środków prawnych, a z drugiej strony umacnianie naszych postaw religijnych.

W ubiegłą niedzielę doszło do profanacji podczas marszu homoseksualistów w São Paulo. Półnaga kobieta (właściwie transwestyta) była przywiązana do krzyża, na którym wisiała tabliczka z napisem „GLBT”. Brazylijski episkopat wystosował list w sprawie przypadków świętokradztwa i wezwał władze do reakcji. Czy to może być wzorzec działania?

Nie wiem, czy powinniśmy angażować w to episkopat, dlatego że tworzy to wrażenie, jakby ktoś godził w instytucję Kościoła, podczas gdy mamy do czynienia z godzeniem w wartość wiary. Myślę, że byłoby lepiej gdyby - z poparciem oczywiście episkopatu - katolicy oddolnie wnosili takie skargi. Można byłoby poprosić episkopat o list dotyczący wolności słowa i wolności religijnej, czyli jakiś dokument o treści ogólnej. Natomiast jeśli chodzi o kwestie szczegółowe myślę, że lepiej by było, gdyby katolicy, którzy czują się dotknięci sami brali sprawy w swoje ręce.

Niekiedy w takich sytuacjach można usłyszeć: Pan Bóg się nie obraża, sam pozwala, żeby szargano Jego imię, więc ludzie nie powinni się mieszać. Należy modlić się za tego, kto dopuszcza się świętokradztwa, ale nie stosować metod administracyjnych czy sądowych.

Na pewno modlitwa jest dobrym sposobem, natomiast chrześcijanin jest człowiekiem powołanym do zwycięstwa, więc także do walki. Absolutnie nie widzę możliwości rezygnacji z postawy czynnego zaangażowania. Tego domaga się nasza wiara. Wiara domaga się czynnej obrony. Jeżelibyśmy zaprzeczyli tej postawie, narażalibyśmy na szyderstwo ofiarę tych naszych sióstr i braci, którzy za wiarę oddali swoje życie.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor