O kryzysie wśród młodych dziennikarzy i obecnym stanie polskich mediów opowiada Fronda.pl znany dziennikarz Krzysztof Ziemiec.


Tomasz Wandas: Jak to jest z tymi młodymi, ambitnymi dziennikarzami?

Krzysztof Ziemiec: Różnie. Jak ze wszystkim . Są wśród nich dobrzy a czasem tez przeciętni. To trudny zawód. Warunki są tez coraz trudniejsze. Młodzi często nie mogą się przebić. Nie chciałbym, żeby to co powiem było odebrane jako próba mojej krytyki czy wytykania czegokolwiek ludziom młodym, jednak jako człowiek, który przekroczył już cztery dekady i w życiu już coś tam widział i z czymś się zetknął to mam wrażenie, że dziś młodzi ludzie, którzy przychodzą do zawodu nie koniecznie wszyscy są do niego predysponowani.

Mam wrażenie, że młodzi ludzie dziś bardzo dobrze opanowali techniki elektroniczne jednak mają sporo luk w wykształceniu, w zdobyciu wiedzy. Pewne książki nie przeczytane, pewne filmy nie obejrzane, pewne dyskusje nie przeprowadzone gdzieś tam potem wychodzą. Jeśli natomiast dziennikarz ma ambicje - a tak zakładam – coś wnieść, coś znaczyć, czymś się wyróżnić to byłoby dobrze żeby ci młodzi ludzie wyróżnili się w kompetencjach, w jakimś nietuzinkowym spojrzeniu na świat. Nie natomiast, że będą lepsi od innych w tym, że będą lepiej potrafili odwrócić kota ogonem czy robić z siebie kogoś w rodzaju showmana. Dzisiaj te granice się zacierają między groteską a informacją. Jako człowiek - nazwę to starej daty (śmieje się) - wolę ten stary podział, gdzie wyraźnie była oddzielona informacja od komentarza nie mówiąc już o rozrywce.

Kto zatem jest predysponowana do bycia dziennikarzem? Jest jakiś wzór idealnego dziennikarza?

Ja zawsze młodym powtarzam, że zawód dziennikarza jest zawodem z misją. To jest tak jak nauczyciel, lekarz czy ksiądz. Znamy wielu księży, ale o których możemy powiedzieć tak, że zapadli nam w pamięć, że ich kazania nas poruszyły? To samo tyczy się nauczycieli, których z nich po dwudziestu latach od ukończenia studiów dziś pamiętamy? I tak samo jest z dziennikarzami. Dzisiaj rynek jest szeroko otwarty na wszystkich a mam wrażenie, że tych wybitnych jest coraz mniej. Brakuje ludzi, którzy są znaczący, którzy mają coś do powiedzenia i mogą coś powiedzieć z sensem, ci których chcemy czytać, ci z którymi możemy się nie zgadzać – to z kolei jest moją ulubiona pasją. Oglądać te programy w których występują ludzie z którymi ja mogę się nie zgadzać ale ich poglądy są ciekawe. Chciałbym wtedy się z nimi zmierzyć, posłuchać co mają do powiedzenia. To samo tyczy się gazet czy książek, czasami są takie z którymi zgadzam się w 100%, które przez to bywają nudne a czasami są takie w których występują goście tak różni od siebie, że zainteresowanie rośnie.

Jak widzi Pan sprawę różnych programów dziennikarskich?

Nie lubię programów do których zapraszani są goście, o których bez zadania pytania wiemy co odpowiedzą. To nie ma dla mnie najmniejszego sensu. Wiem, że dzisiaj jest tak, iż ludzie oglądają czy czytają często tylko po to, aby utwierdzić się we własnych przekonaniach a jest to niedobre. Jestem zupełnie z innej gliny ulepiony lubię mieszać różne środowiska i poglądy, to mnie zmusza do myślenia, jest twórcze. W rozmowach z młodymi dziennikarzami, mówię „miejcie na siebie pomysł”, niech nie będzie to robienie z siebie celebryty, żeby tym pomysłem nie było robienie z siebie tata-wariata, jak mówią starzy ludzie lub co gorsza walenie w czambuł tylko tych, których ja nie lubię lub którymi w jakiś sposób pogardzam. Dzisiaj coraz bardziej jest powszechne, że zaprasza się do studia gości, którymi się czasem nawet pogardza i próbuje się udowodnić widzom, słuchaczom, że ci ludzie są niewarci niczego. Jaki jest sens zapraszania takich ludzi do studia? Absolutnie mi się to nie podoba i się z tym nie zgadzam. Jeśli zapraszam kogokolwiek – mogę się z nim nie zgadzać – ale mam do niego szacunek jako do osoby, jako do gościa, którego zapraszam i po to go zapraszam, aby dać mu możliwość wypowiedzenia się. To jest priorytetem i na to najpierw zwracam uwagę. To gość jest bohaterem programu a nie prowadzący!

Jak myśli lub jaki jest młody człowiek?

Młodzi ludzie dziś są z jednej strony fascynujący a z drugiej przewidywalni. Zbyt często faktycznie idą w skrajności i swoje braki w wiedzy, w pewnej wrażliwości próbują ukryć pod maską. Nie chcę tu wchodzić w szczegóły skąd to może wynikać, winni często są rodzice i szkoły. Rodzice mają coraz mniej czasu na rozmowy z dziećmi, coraz mniej przekazują, coraz mniej uczą. Jak te dzieci w dorosłym życiu mają być takie a nie inne? Jak mają być wrażliwe, otwarte? Dzisiaj młodzi brak wykształcenia, wiedzy, kindersztuby przykrywają zbyt często chamstwem, którego nie toleruję. Niestety mimo że wielu nie toleruje chamstwa, to ono istnieje wokół nas. Zróbmy coś wspólnie tak, aby zostało to zepchnięte na dalszy plan bo często mam wrażenie, że jest to na czołówkach – zupełnie nie potrzebnie. Kładąc „kropkę nad i” powiem, że nawet dzisiaj jechałem taksówką i taksówkarz mówi do mnie czy nie przeszkadza mi gazeta, którą on czyta. Odpowiedziałem, że absolutnie nie, bo jestem człowiekiem otwartym a ten podziękował, bo podobno klient przede mną, którego wiózł – a był to młody człowiek – wyraził spore oburzenie na jej widok. To dobrze pokazuje, jak dziś niektórzy mają gorące głowy i nie zgadzają się z niczym co jest nie po ich myśli.

Często mam wrażenie, że wzajemna krytyka idzie w złym kierunku tzn. że jedni drugich czepiają się coraz mniej zasadnie, merytorycznie. Jak robić to dobrze, tak żeby można było coś z takiej krytyki wyciągnąć?

Wie Pan, kończyłem studia dwadzieścia lat temu, nie wiem jak dziś się kształci młodych ludzi. Domyślam się, że rożnie chociażby z powodu coraz to nowych różnych szkół, szkółek prywatnych. Myślę, że szkoła, studia to jest jednak jedna noga, drugą natomiast są dobre wzorce w mediach. Jeśli w mediach występują osoby – o których mówimy – i są wzorcem dla młodych dziennikarzy, to nie dziwmy się potem, że ci młodzi dziennikarze albo nawet nie dziennikarze zachowują się tak a nie inaczej.

Co robić?

Może doceniajmy tych, którzy są normalni, którzy po pierwsze są uczciwi w zawodzie, rzetelni a po drugie, zachowują kulturę osobistą, kulturę słowa i dystans. Przerażające jest, że dziś nie zwraca się uwagi na kulturę języka, jest cała rzesza młodych dziennikarzy, którzy kompletnie nie potrafią mówić po polsku. Zdaję sobie sprawę, że język jest żywy, że się zmienia ale jakieś podstawowe kanony są postawione – dzisiaj kompletnie lekceważone. Ponad dwadzieścia lat temu jak przychodziłem do pracy w „Trójce” radiowej to miałem tam ludzi, którzy uczyli mnie fachu, którzy często chcieli się nawet poświęcić, zostawali dłużej by cos mi pokazać. Czasem nawet dyrektorzy dzwonili do mnie po prowadzonych przeze mnie programach i korygowali, mówili co było dobre a co złe. Dzisiaj mało kto tak robi, czasu bardzo się zmieniły. Dzisiaj już nie ma czegoś takiego jak mistrz i uczeń, bo ten mistrz boi się, że jak przyuczy ucznia a ten dorośnie to zabierze mu pracę, a wiadomo w dziennikarstwie pracy jest coraz mniej.

 Bardzo dziękuję za rozmowę.