W Zgierzu zniszczono Bożonarodzeniową szopkę. To smutna wiadomość dla polskich katolików.

 

Brakuje nawet wyobraźni u katolika, że coś takiego mogło mieć miejsce jeszcze w święta Bożego Narodzenia. Kiedyś by to było nie do pomyślenia. Była bojaźń Boża. Inne wychowanie w rodzinie, modlitwa. Z domu wynosi się pewną postawę. Albo człowiek wpada w jakieś cholerne zakłamanie i myśli, że diabeł z rożkami to takie cha, cha, cha. Ludzie nie boją się szatana, choć jest on nieprzyjacielem człowieka. On jest zły. Ten, kto rozwalił głowę figurce Jezusa, miał wolną wolę, którą dostał od Boga, przy narodzeniu. Efekty jednak takiego postępowania różnie się kończą. Miałem znajomego, który miał kontakty ze światem przestępczym. Sprofanował obraz Matki Bożej. Sprzedawał komuś dolary, oszukując go i dostał 17 ciosów nożem. Umarł. Czy on dostał karę za złe postępowanie – nie wiem. To zło pęcznieje. Z tego bierze się niezgoda, podziały, złość, brak miłości....

 

Pan mieszka niedaleko Zgierza. Dlaczego akurat w tym miejscu, w taki sposób, ktoś wyładował swoje zło?

 

Mieszkam w Rudnikach, kilka kilometrów od Zgierza, ale nikt nas tam specjalnie nie zaprasza, nie chodzimy tam w odwiedziny. Choć lubię Zgierz, jest tam przedsiębiorcza społeczność i piękny kościół, który był wskaźnikiem na życie dla tysięcy osób. Nie wiem, czemu to stało się w Zgierzu, tak jak wcześniej podobnie na Jasnej Górze, gdzie sprofanowano obraz Matki Bożej. Skąd to się bierze w naszym narodzie, skoro duża większość jest ochrzczonych i powinniśmy mieć większą łaskę dobra. Dlaczego nie są przypilnowani w młodym wieku, dlaczego tak się dzieje?

 

Dlaczego?

 

Powiem panu, dlaczego. Gdyby było choć trochę więcej etyki w telewizji... My jednak szukamy sensacji. Sam występuję w telewizji, ale nie jestem celebrytą, który się pcha i ma tzw. parcie na szkło. Nigdy nim nie byłem. Media mają swój udział w złu, które się dzieje wobec katolików, wobec wiary. One tylko z okazji świąt jednych czy drugich przypominają słowa Pana Jezusa, abyśmy się kochali, szanowali wzajemnie. O tym się zapomina, Ma się za to pretensje do katechetów, że krzyż wisi w klasie. Nie jest dobrze, jak się ma takie antykościelne nastawienie. A ksiądz to powinien fruwać jak anioł, pod powałą. A to jest przecież zwykły człowiek. Każdy jego upadek będzie za to nagłośniony, że ho ho. A panowie, którzy nie płacą podatków w krawatach i w białych rękawiczkach, są bezkarni. Media tym się nie zajmują. Zobaczmy, co się dziś dzieje z młodymi ludźmi.

 

Wrócę jeszcze do zdewastowanej szopki. Widząc, jak rozbita była główka gipsowej figury Pana Jezusa, przypomniała mi się wycieczka w szkolnych latach do Lichenia i przejmująca historia, którą zapamiętałem do dziś. Tam w kaplicy znajduje się postrzelany wojennymi kulami krucyfiks. Podczas II wojny światowej Niemcy w kościele urządzili szkołę dla chłopców z Hitlerjugend. Ich wychowawczyni, Berta Bauer, w 1944 r. strzelała do krucyfiksu w obecności chłopców, mówiąc: „Gdyby Bóg istniał, powinien natychmiast mnie ukarać”. To było chyba 17 kul. Po kilku godzinach, jadąc na stację kolejową do Konina, samolot – prawdopodobnie niemiecki, ostrzelał jej wóz. Berta miała w sobie tyle samo kul, iloma strzeliła w pasyjkę. Tak myślę, że ten, kto w Zgierzu rozbił z zimną krwią głowę małemu Jezusowi, może kiedyś tak samo mieć rozbitą swoją. Może, tak jak tamta Niemka, myślał: „I co on mi za to zrobi?”

 

Miejmy nadzieję, że Chrystus nad nimi się zlituje, albo ktoś wymodli. Przecież to, co się stało, można porównać do symbolicznego morderstwa. Czy ten wandalizm wyraża nienawiść do Pana Jezusa, do Matki Bożej czy coś innego. Czym się kierował ten człowiek? Kto nim kierował? Choć nie lubię mówić publicznie o polityce, to bardzo nie podobało mi się, jak jeden z polityków przybił na drzwiach swoją rezygnację z uczestnictwa w Kościele katolickim. On się buntuje i w jakim świetle przedstawia Kościół? Jako źródła nieprawości, choć od lat uczy on dobra i wartości. Czego on chce od Kościoła? Gdzie są dobrzy nauczyciele? Czy on ich dobrze opłaci? On wybuduje młodym z blokowisk baseny? Czy tylko będzie myślał o sobie? Dużo ludzi nam ginie. Smutek człowieka ogarnia. Mam 66 lat i staram się dawać ludziom radość. Nie odważyłbym się zrobić kroku bez Boga.

 

Puentując naszą rozmowę... pozostaje nam jednak modlitwa i wiara, która chroni.

 

Tak, dodałbym, że modlitwa za tych, co to zrobili. Bardzo ciężko się na to zdobyć, ale pomodlę się za tych, co zniszczyli szopkę.

 

Rozmawiał Jarosław Wróblewski