Były przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych, kard. Walter Brandmüller w wywiadzie dla Catholic News Agency wyjaśnił swoją wypowiedź udzieloną 4 stycznia agencji DPA. Rozmowa, w której purpurat skomentował obecny kryzys w Kościele spotkała się z dużym oddźwiękiem w mediach. Tym razem kard. Brandmüller zwraca uwagę na przyczyny tego kryzysu oraz możliwe rozwiązania. 

"To co czynią media świeckie ze stwierdzeniami, które nie odpowiadają światopoglądowi dziennikarzy, może budzić pewne wątpliwości"-ocenił hierarcha, pytany o reakcje na zeszłotygodniowy wywiad dla DPA. Jak dodał, ważniejsze są jednak skandale, o których mówi niż to, jak postrzega się go jako osobę. Zdaniem purpurata, prawdziwy skandal, w odniesieniu do problemu molestowania, polega na tym, że duchowieństwo oraz pracownicy Kościoła raczej niewiele różnią się od świeckich przedstawicieli społeczeństwa. 

"Apostoł Paweł napominał Rzymian: „Nie bierzcie wzoru z tego świata” [12, 2]. Ale wykorzystywanie seksualne - w jakiejkolwiek formie - nie jest zjawiskiem wyłącznie katolickim (...) Seksualizacja społeczeństwa na przestrzeni dziesięcioleci - myślę o Oswalcie Kolle i Beate Uhse – pozostawiła swój ślad na katolikach i osobach zatrudnionych w Kościele. To stwierdzenie może pomóc wyjaśnić ohydę przestępstw, ale w żadnym wypadku nie jest usprawiedliwieniem!"- wyjaśnił kard. Walter Brandmüller. Dopytywany o to, co jest sednem problemu, rozmówca CNA zwrócił uwagę, że "setki tysięcy kapłanów i osób zakonnych wiernie i bezinteresownie służy Bogu i ludziom. Poddanie ich powszechnym podejrzeniom jest równie obraźliwe, jak nieuzasadnione, biorąc pod uwagę niewielki odsetek sprawców przemocy. Z drugiej strony jest to również przesadne, wąskie spojrzenie na rzeczywistość, jeśli odnosi się ten problem tylko do Kościoła katolickiego". Duchowny zastrzegł jednocześnie, że nadużycia w Kościele i społeczeństwie trzeba rozróżniać. 

Jak zauważył hierarcha, nie można jednocześnie zapominać czy ukrywać faktu, że aż 80 proc. przypadków nadużyć seksualnych w kontekście kościelnym popełniono nie przeciwko dzieciom, ale nastoletnim chłopcom, więc statystyka udowadnia zależność między nadużyciem a homoseksualizmem. Kardynał zastrzega, że zależność ta "nie ma nic wspólnego z homofobią, cokolwiek by to miało znaczyć". 

Pytany o to, jak zapobiec nadużyciom seksualnym, niezależnie od tego, kto pada ich ofiarą: osoba małoletnia czy dorosła, mężczyzna czy kobieta, purpurat podkreślił, że "przed jakimkolwiek rozważaniem religijnym" należy ponownie przyswoić sobie, ale i pogłębić rozumienie zasad moralności seksualnej, związanych z naturą bycia mężczyzną i kobietą. W tym kontekście były przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych przypomniał o Janie Pawle II i jego teologii ciała. 

"(...) nauczanie doktrynalne Jana Pawła II powinno również stanowić podstawę selekcji i formacji przyszłych kapłanów i nauczycieli religii. Następnie powinniśmy zwrócić uwagę na ich strukturę psychofizyczną. Nie należy jednak zapominać, że nie chodzi tylko o psychologię i socjologię, lecz o rozpoznanie prawdziwego powołania pochodzącego od Boga. Zwłaszcza jeśli chodzi o księży!"- podkreślił hierarcha. Jak dodał, kandydaci powinni być dopuszczani do święceń dopiero wówczas, gdy wspomniane wyżej aspekty zostaną "należycie rozważone i wzięte pod uwagę", o czym zresztą niejednokrotnie mówił również papież Franciszek. 

"Nawiasem mówiąc: dyscyplina w dobrze kandydatów prowadzi również do większej atrakcyjności kapłaństwa"- podsumował kard. Walter Brandmüller. Pytany o kryzys w Kościele, hierarcha ocenił, że przezwyciężymy go jedynie wówczas, gdy- przede wszystkim biskupi- odczytają go jako "wezwanie i bodziec do nowego przebudzenia duchowego, czerpiąc z korzeni naszej wiary".

"Czy nie jest zdumiewające, że „konwencjonalne” seminaria tak zwanych wspólnot tradycjonalistycznych, zwłaszcza we Francji, ale nie tylko tam, nie mają niedoboru seminarzystów? Dlaczego więc nie przyjąć tego modelu na sukces?"- zastanawiał się rozmówca CNA, ktry, odnosząc się do kryzysu wiarygodności Kościoła i kierunku, w którym zmierza, postawił sobie również pytanie, czy jakikolwiek kierunek w ogóle istnieje, czy może Kościół jest raczej "rzucany w tę i z powrotem przez sprzeczne nurty?". Nie oznacza to jednak zachwiania fundamentów katolicyzmu. 

"I oczywiście jest jeszcze bardziej zawstydzające, gdy potężny finansowo, ale tonący duchowo Kościół w Niemczech uważa, że ma prawo pouczać swoich „biedniejszych braci i siostry” we wszystkich miejscach - regionach, w których Kościół doświadcza okresu duchowej żywotności i rozwoju, to znaczy w Europie Wschodniej i Północno-Wschodniej, a także w regionach takich jak Afryka i Azja"- wskazał. Pod koniec wywiadu kardynał zwrócił uwagę na religijne przebudzenie wśród młodzieży na Zachodzie. W ocenie duchownego, młodym ludziom nie odpowiada upadek, który obserwują wokół siebie. 

 „Fluctuat nec mergitur” - to wyrażenie jest zapisane na herbie miasta Paryża, na którym ukazano statek na wzburzonych falach: mimo że jest rzucany tam i z powrotem, nie ginie! W istocie Jezus Chrystus jest na pokładzie, nawet gdy wydaje się, że śpi. To jest obraz Kościoła"- podsumował rozmówca CNA. 

yenn/KAI, Fronda.pl