Marzena Kruk, była urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości i współwłaścicielka słynnej działki na placu Defilad doniosła do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez… samą siebie. "Jest mi po prostu wstyd" – napisała w zawiadomieniu. O sprawie informuje piątkowa "Rzeczpospolita".

W donosie na samą siebie urzędniczka przyznała, że przez ostatnie sześć lat nie wpisała w oświadczeniach majątkowych 2 mln złotych odszkodowania reprywatyzacyjnego od miasta. Zapomniała też odnotować 6,3 mln "zapłaty tytułem aktu notarialnego od pewnej spółki".

Śledczy uważają, że kwota zatajona przez Kruk może być w istocie jeszcze wyższa - i to nawet o kilkadziesiąt milionów złotych. Tylko miejski ratusz przekazał Kruk 38 mln zł odszkodowań, o czym pisała niedawno "Gazeta Wyborcza".

Prokuratorzy zajmujący się sprawą powiedzieli "Rzeczpospolitej", że przyjrzą się dokumentom z urzędu miasta w tej sprawie. Mają też sprawdzić księgi wieczyste celem ustalenia, jakie nieruchomości posiada Kruk. 

Sprawy pikanterii dodaje fakt, że Kruk jest siostrą Roberta Nowaczyka, mecenasa specjalizującego się w odzyskiwaniu nieruchomości.
Urzędniczka pracowała w Ministerstwie Sprawiedliwości od lat 90. Odwołano ją z funkcji pełnomocnika ds. równego traktowania po wybuchu afery reprywatyzacyjnej. Dymisję złożyła na początku września.

ol/rzeczpospolita.pl