W górach Ural znajduje się kompleks łagrowy Perm-36. Jeszcze w latach 90. społeczni aktywiści otworzyli tam muzeum, które upamiętniało ofiary Sowietów. Muzeum zarządzane było przez organizację pozarządową i jak dotąd rosyjskie władze nie widziały w tym żadnego problemu.

Jednak już w 2012 roku podjęto próbę zmiany tego stanu rzeczy i odsunięcia prywatnego stowarzyszenia od wpływu na muzeum. Zaprzestano finansowania prac rekonstrukcyjnych, wstrzymano działania na rzecz włączenia muzeum do listy światowego dziedzictwa UNESCO. Lokalne rosyjskie władze podały nawet organizację do sądu i przejęły część jej majątku.

Rozmowy z władzą nie przyniosły ostatecznie żadnego rezultatu. Stowarzyszenie oficjalnie oświadczyło, że zostały wyczerpane możliwości stworzenia „partnerskich relacji”, a w związku z tym organizacja rozpoczyna procedurę samolikwidacji. Jej członkowie zamierzają działać dalej, ale już w zupełnie innym formacie.

Co ciekawe przeciwko muzeum prowadzono też propagandową kampanię w mediach, pisząc, że cały kompleks odtworzono za pieniądze Amerykanów i że jego twórcy wychwalają „nacjonalistów” z Ukrainy i Litwy, którzy „zabijali żołnierzy radzieckich”.

kad/belsat.eu