Rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow poinformował, że jego kraj wycofuje wyrzutnie rakietowe "Iskander" znad granicy z Polską. Wyrzutnie te, a także oddziały wojskowe i związki taktyczne, wróciły już z Obwodu Kaliningradzkiego do miejsc stałej dyslokacji, stwierdził Pieskow.

Wcześniej Moskwa informowała, że wyrzutnie, myśliwce i bombowce przerzucono nad polską grancię w ramach manewrów, które miały sprawdzić wykonanie ogłoszonej 16 marca gotowości bojowej części rosyjskich sił zbrojnych.

Polski rząd stwierdził, że poprzez te manewry Kreml chciał tak naprawdę wpłynąć na decyzję Rady Europejskiej, która debatowała kilka dni temu nad zaostrzeniem sankcji. I jest możliwe, że cel został osiągnięty: na unijnym szczycie nie zapadła żadna formalna decyzja o przedłużeniu sankcji. Stwierdzono tylko, że zostaną na razie utrzymane. De facto odłożono podjęcie konkretnych decyzji do kolejnego szczytu, który odbędzie się w czerwcu. 

Wyrzutnie rakiet "Iskander" mogą razić cele w zasięgu 500 kilometrów. To oznacza, że z Obwodu Kaliningradzkiego mogłyby zaatakować Warszawę, Wrocław, Kraków, a nawet Berlin - także ładunkiem nuklearnym.

kad/kresy24.pl/fronda.pl