Prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz, w dalszym ciągu nie poczuwa się do winy w związku z aferą reprywatyzacyjną. Składa również doniesienie do prokuratury ws. decyzji reprywatyzacyjnych swoich poprzedników, w tym... Ś.P. Lecha Kaczyńskiego

Gronkiewicz-Waltz doniesienie złożyła w związku z wątpliwościami co do dwóch zwrotów dokonanych przez Lecha Kaczyńskiego: nieruchomości przy ulicach Otwockiej 10 i Kępnej 15.

Jak informuje Radio Zet:

"W pierwszym przypadku wątpliwości w tej sprawie wzbudziła rola Marka M., który został kuratorem jednej ze współwłaścicielek nieruchomości i walczył o odzyskanie działki od miasta. Na podstawie pisma z MSWiA, w którym stwierdzono, że osoba ta nie figuruje w zbiorach PESEL, należało przypuszczać iż osoba ta nie żyje - uznali kontrolerzy ratusza. Właścicielem nieruchomości ostatecznie została matka Marka M. (…) W przypadku ulicy Kępnej 15 nie sprawdzono czy rzekomy właściciel był obywatelem brytyjskim i czy otrzymał odszkodowanie w Wielkiej Brytanii. W dokumentach wykryto też, że w 2005 roku pojawiły się wątpliwości co do ważności umów darowizny na mocy których rzekomy właściciel darował nieruchomość swojej bratanicy."

W ocenie prezydent stolicy, celem powołania przez PiS komisji weryfikacyjnej ws. reprywatyzacji są "igrzyska".

"Komisja weryfikacyjna to jest, powiedziałam, igrzyska, a ja oczekuję rozwiązania sprawy „do przodu”, tzn. uchylenia wreszcie dekretu Bieruta, bo komisja weryfikacyjna to jest „Bierut dwa”, tylko w innym wydaniu. Powinna się nazywać komisja o igrzyskach"- mówiła polityk podczas briefingu prasowego. Zapewnia, że sama komisji się nie boi.

"Cztery godziny mnie odpytywano, ja się komisji nie boję. Natomiast musi być poszanowana konstytucja".

JJ/RadioZet, Fronda.pl