- Otylia Jędrzejczak i Tomasz Adamek postanowili przekroczyć tę magiczną granicę sportowej ułudy. Po cholerę im to? Pojęcia nie mam, choć motywację próbuję zrozumieć i będę mocno trzymać za nich kciuki - powiedziała w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Kowalczyk.

- Tam już zbyt wytrawni gracze pociągają za sznurki - stwierdziła narciarka. - Łatwo stać się ich marionetką - dodaje.

Przy okazji Justyna Kowalczyk pochwaliła się, że i do jej drzwi pukano z propozycją wejścia w świat polityki.

- Nie spełnią swoich obietnic, bo nie będą mieć na wiele spraw żadnego wpływu. Jak dla mnie to wyjątkowo frustrująca wizja, dlatego wyborczym jedynkom z każdej politycznej strony, mówiłam wyraźne NIE. A decyzji Oti i Tomka dalej nie rozumiem - kończy mistrzyni.

Ab/”Przegląd Sportowy”/wpolityce.pl