Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jakie szanse na wygraną ma Donald Trump?

 

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas (Ekspert od bezpieczeństwa, Politolog z Wojskowej Akademii Technicznej, publicysta „wSieci”): Bardzo małe. Świadczą o tym twarde fakty, po pierwsze średnia wszystkich sondaży, a według niej Hilary Clinton ma wysoką, stabilną, przewagę. Po drugie, a twierdzenie to opieram o jeszcze bardziej złożony algorytm, który bierze pod uwagę nie tylko wyniki sondaży a również historię wyborów w odbiciu na wszystkie Stany, co jest przy wyborach prezydenckich niesamowicie istotne. Ten algorytm jest niezawodny, w poprzednich wyborach prezydenckich w 2008 i 2012 roku przewidział prawie w stu procentach całą mapę wyników w rozbiciu na całe Stany. Według tego algorytmu Hilary Clinton ma około 75% szans na zwycięstwo. To jest szansa na zwycięstwo, a nie procent głosów, o tym należy wiedzieć. Poza badaniem faktograficznym należy szerzej rozejrzeć się i zaobserwować zjawiska jakie zachodzą w społeczeństwie a nie mieszczą się w algorytmie.

Co takiego się w nim nie mieści?

Nie mieściłyby się w nim na przykład dramatyczne wojny czy kryzysy gospodarcze. Sytuacja ekonomiczna jest brana pod uwagę ale nie nagły krach. Nic takiego się nie dzieje i nic takiego nie nadchodzi, przynajmniej nie do dnia głosowania. Oczywiście niespodzianki są możliwe, ale nie ma powodu aby twierdzić, że w tak krótkim czasie, bo do listopada coś dramatycznego będzie miało miejsce. Z drugiej strony jest kilka spraw ciągnących się za Hilary Clinton, które mogą spowodować osłabienie jej kandydatury i jedna z tych spraw już taki, negatywny wpływ ma.

Co mianowicie?

Wiadomości e-mailowe, które rozsyłała z prywatnego serwera. Omówienie wstępnych wyników śledztwa FBI skończyło się wnioskiem, że Clinton postępowała skrajnie nierozsądnie. Ta sytuacja zabrała jej mimo wszystko kilka punktów w ocenie jej wiarygodności. Jeżeli ta sprawa się pogłębi, może dalej jej szkodzić. Inna sprawa na razie nie wywierająca widocznego wpływu, to działalność fundacji Clintonów. Pojawiły się zarzuty, iż Hilary Clinton ułatwiała dostęp do Departamentu Stanu w tym do siebie jako Sekretarza Stanu. Pojawiły się nawet zarzuty o korupcję. Zatem może być tak, że znaczne pogłębienie którejś z tych spraw może w ostatnim momencie przechylić szalę na korzyść Trumpa. Z kolei Donald Trump ma również kilka obciążających spraw na koncie i również wpływają one na jego wiarygodność.

Jakie na przykład?

Na przykład odmawia on publikacji swoich zeznań podatkowych, co jest pierwszym przypadkiem od kilkudziesięciu lat w prezydenckich kampaniach wyborczych w Stanach Zjednoczonych. Narasta ciekawość opozycji, mediów i w dużej części wyborców, co Trump ukrywa? Jak również jego działalność biznesowa może się okazać bardzo ryzykowana i dyskwalifikująca go do przywództwa supermocarstwa. Ostatnio wykryto, że długi przedsiębiorstw, których współwłaścicielem bądź właścicielem jest Donald Trump są dwa razy większe niż on sam ujawnił. Jeżeli obraz jego imperium biznesowego wyłoni się bardzo ponury, a to na przykład z racji tego, że miałby on jak sądzą niektórzy, więcej długu niż majątku to wtedy, wyeliminowałoby go to ostatecznie z gry.

Czy tylko to by go mogło wyeliminować?

Hilary Clinton zbudowała szeroką koalicję różnych grup wyborców, w tym uzyskuje wysoką przewagę nad Trumpem wśród głosujących kobiet. Kobiety są też bardzo aktywne w pomocy Clinton, poprzez wolontariat albo przez dary finansowe. Ponadto w tej koalicji Hilary Clinton są wszystkie mniejszości rasowe, etniczne, takie jak latynosi (17% społeczeństwa Amerykańskiego), Afroamerykanie (14%). Wynika to stąd, że partia Republikańska wyrobiła sobie wizerunek partii bardzo antyimigranckiej, antymniejszościowej a Trump to jeszcze tylko pogłębił, między innymi nazywając, wszystkich Meksykanów gwałcicielami, bandytami oraz wbił gwóźdź do trumny obietnicą budowy muru na granicy z Meksykiem. W tym momencie będzie pewnie starał się wprowadzić różne subtelności, aby złagodzić nastrój, ale nie wiele to da. Wyborcy już wyrobili sobie opinię. Pod tym względem jest to już rozstrzygnięte, nie ma żadnej siły, która by spowodowała przerzucenie całego poparcia przez mniejszości rasowe i etniczne na Trumpa i republikanów. Inny przykład potężnej grupy wyborców to studenci oraz ci, którzy studia niedawno ukończyli czyli tak zwani „młodzi profesjonaliści” w Polsce powiedziano by o nich młoda inteligencja. Mimo, że ta grupa nie ma zbyt wielu pieniędzy są bardzo aktywni jako wolontariusze. Młodzi zawodowcy natomiast bywają i aktywni jako wolontariusze i dysponują też konkretnymi środkami finansowymi, które mogą wpłynąć na lepszy bądź gorszy przebieg kampanii. Grupy te od 60% do 90% popierają również Hilary Clinton. Trump w tych grupach ma poparcie od 1% do 30%.

Nigel Farage po przekonaniu Brytyjczyków, by wyszli z Unii Europejskiej, teraz postanowił przekonać Amerykanów, by głosowali na Donalda Trumpa. Czy to wsparcie może być pomocne? I jaki interes w tym wsparciu ma sam Farage?

Farage prawdopodobnie jest agentem wpływu Rosji, wynika to nie tylko z jego działalności politycznej a także z jego powiązań biznesowych. Stara się on wpłynąć na Trumpa – z resztą już z widocznym skutkiem – aby Trump zaostrzał swój program dzielenia Zachodu a nawet być może osłabiania Stanów Zjednoczonych. To, że Farage wpływa na Trumpa, jest widoczne w jednej z ostatnich wypowiedzi Trumpa, w której powiedział do Amerykanów, że wkrótce będą nazywać go „mr. Brexit”. Nie wyjaśnił o co mu chodziło, a wiemy, że nie chodziło o wyjście z UE bo Stany Zjednoczone do niej nie należą. Chodzi więc o coś innego.

Zatem o jakim wyjściu jest mowa?

Niestety prawdopodobnie chodzi o wyjście USA z NATO, a przynajmniej mowa o istotnym osłabieniu sojuszu poprzez mniejsze zaangażowanie, finansowanie. Byłoby to katastrofą nie tylko dla Polski, ale Europy i całego świata. NATO jest najsilniejszym z podmiotów jakie istnieją w dziedzinie bezpieczeństwa międzynarodowego. Trump jeszcze tego nie powtarza za Faragem ale Farage wpływa na znaczną część wyborców Trumpa niezwykle niebezpiecznym porównaniem. Mianowicie porównuje USA z UE. Oskarża tym samym władze federalne Stanów Zjednoczonych o to o co oskarżał i wciąż oskarża władze UE.

Jakich słów używa?

Mówi, że za bardzo wtrącają się systemowo rozmaitymi prawami, procedurami i instytucjami w sprawy poszczególnych stanów w USA! Jest to nic innego jak wzywanie do nowej wojny secesyjnej. Jeżeli Brexit po amerykańsku oznaczałyby wyjście na przykład Teksasu czy Californii ze Stanów Zjednoczonych to byłaby to nowa Wojna Secesyjna i zanim supermocarstwo odbudowałoby swoją jedność i potęgę, to świat pogrążyłby się w chaosie być może bezpowrotnie. Farage po częściowym rozłożeniu UE i wzywaniu do opuszczenia UE kolejnych państw, jawnie wspiera ruchy, które działają na rzecz wyjścia ze wspólnoty zwłaszcza naród Francuski. Jest bardzo entuzjastycznie witany przez działaczy frontu narodowego we Francji, promuje inicjatywę aby wszystkie kraje członkowskie UE ogłosiły referendum, na wzór tego, które miało miejsce w Wielkiej Brytanii, co w praktyce oznaczałoby jedno wielkie referendum na rzecz rozwiązania UE. Ponadto wspiera podobne ruchy w Holandii, Danii i innych krajach UE. Jeżeli teraz obok próby rozwalenia UE pojawiają się Stany Zjednoczone Ameryki to oznaczałoby misję przeznaczoną jedynie przez Putina na Kremlu. Farage byłby najcenniejszym jego agentem, nie jakimś 007 a 000, tak! Agent Rosyjski 000, który rozwala Zachód. Zaczął od rozwalania Europy a teraz rozwala Amerykę.

A co Farage z tego ma?

Rozmaite korzyści finansowe i złote życie. Dostaje dobre pieniądze zasiadając w Parlamencie Europejskim nie robiąc nic, jednocześnie bardzo dobrze się tam bawiąc. Nie wygłasza przemówień, a przesiaduje w pubach. Z nieznanego źródła natomiast wpływają mu na konto ogromne pieniądze. Wiadomo, że znaczna część z nich płynie z Rosji. Czy to jest wystarczające, czy on jest tylko sprzedajny, czy to jest może tylko najemnik, jak najemny żołnierz na wojnie? Być może tak a być może jest szczerze przekonany, i postępuje jedynie ideowo, a celem jego idei jest zniszczenie Zachodu.

Bardzo dziękuję za rozmowę