Portal Fronda.pl: Grecja na łopatkach. Unia Europejska powinna jej pomagać? Co trzeba zrobić, by zakończyć ten kryzys?

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas*: Unia Europejska powinna pomagać Grecji, ale nie przekazując kolejne pieniądze na realizację błędnej i katastrofalnej strategii wychodzenia z zapaści. Tę strategię Atenom narzucono z zewnątrz, z Unii i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W rzeczywistości w ogóle nie służy to rozwojowi gospodarczemu i cywilizacyjnemu Grecji. Strategia polega na wyciskaniu z Grecji tylu pieniędzy, ile się da, bez patrzenia na długoterminowe skutki. A te są – podkreślam – katastrofalne.

   To skumulowana recesja porównywalna z wielką recesją z lat 30.  ubiegłego stulecia; to najwyższe, obok Hiszpanii, bezrobocie – wśród młodych sięga blisko 50 proc.; to masowa emigracja z kraju, większa jeszcze niż z Polski. Wszystko to należy przerwać i pogodzić się z tym, że prawa ekonomii są nie do przezwyciężenia. Mam tu na myśli zwłaszcza prawa określane przez teorię optymalnych obszarów walutowych. Jej główny twórca, kanadyjski profesor Robert Mundell, to laureat nagrody Nobla z 1999 roku. Mówię i piszę o nim bardzo często. Mundell z bliska obserwował w latach 90. XX wieku proces przygotowań do utworzenia strefy euro. Przestrzegał w tym okresie przed wprowadzaniem przez jakiejś grupy krajów wspólnej polityki pieniężnej.

   Strefa euro jest niesamowicie niespójna. Ma ogromne różnice na poziomie gospodarczym i kulturowym; brakuje tu też władzy federalnej zdolnej do interwencji, w tym do wielkiej pomocy dla krajów, które z powodu niższego poziomu rozwoju gospodarczego tracą na wspólnej walucie. Najbardziej skrajnym przypadkiem jest w strefie euro właśnie Grecja, ale tracą przecież także inne kraje: Hiszpania, Portugalia i Włochy. Wkrótce najprawdopodobniej okaże się, że na wspólnej walucie tracą też państwa Europy środkowej, które przystąpiły do strefy, choć były na jeszcze niższym poziomie rozwoju niż Grecja czy Portugalia.

   Obecnie Unia Europejska stara się uniknąć przyznania do błędu i prawie za wszelką cenę zatrzymuje Grecję w strefie euro. Przekonała tamtejszą opinię publiczną do żądania pozostania w strefie – a to jest niemożliwe, bo powoduje utratę konkurencyjności i inne szkodliwe zjawiska. Krótkoterminowo można je odrabiać nową pomocą, ale po każdej kolejnej fazie takiej pomocy sytuacja wraca do punktu wyjścia, a nawet staje się jeszcze gorsza, co widzimy między innymi teraz. Grecja jest w trakcie kolejnego roku recesji, spadając z i tak bardzo już niskiego poziomu. Gdyby istniały silne władze federalne, tak, jak w Stanach Zjednoczonych, mogłyby pomagać Grecji, biorąc ją po prostu na utrzymanie. Byłoby to porównywalne z Appalachami albo amerykańskimi stanami głębokiego południa. To dwa regiony największej biedy w USA – i to biedy trwałej. Władze federalne cały czas je jednak utrzymują nieustannym dopływem pomocy, bez nadziei, że coś się zmieni, a godząc się z tym, że wszystko pozostanie tak, jak jest.

   W Unii Europejskiej jest to jednak niemożliwe. Nie ma tak silnego federalizmu i też nikt go nie proponuje. W rezultacie z tych wszystkich dosyć zawiłych mechanizmów i okoliczności jedynym wyjściem dla Grecji, strefy euro i Unii Europejskiej jest wyjście Aten ze strefy euro, pozostając w UE. Tylko to ma sens. Wszelkie inne transfery kolejnych miliardów euro, umowy o wyciskaniu jak największej gotówki z Grecji poprzez obniżanie emerytur, rent czy stypendiów dla studentów, są absurdalne. Jeżeli to szaleństwo nie zostanie zatrzymane, doprowadzi do społecznej i ekonomicznej śmierci kraju.

   Jaka lekcja płynie z tego dla Polski? Nie wstępować do strefy euro – chyba, że w dalekiej przyszłości, gdy osiągniemy poziom rozwoju gospodarczego zbliżony do głównych państw tej strefy, dla których interesu ona powstała. Chodzi o poziom taki jak w Niemczech, Francji i krajach Beneluksu. Gdyby Polska wstąpiła do strefy euro już wkrótce, mógłby spotkać nas los podobny do greckiego, choć zapewne mniej sensacyjny. Można przywołać tu przykład Hiszpanii, bo już Włochy są w lepszej sytuacji. Mają wyjątkowe przywileje jako kraj założycielski Unii, uważany przez inne wielkie państwa UE za konieczny, między innymi jako symbol ciągłości cywilizacji europejskiej od Imperium Rzymskiego.

   Hiszpania, Grecja, Portugalia i Polska nie mają takiego nadzwyczajnego statusu i przywileju. Bezrobocie w Hiszpanii jest dzisiaj jeszcze wyższe, niż w Grecji. Liczba ludności w tym państwie zwiększa się tylko wskutek masowej, niechcianej imigracji z Ameryki Południowej. Teraz nie ma recesji, ale jest bardzo niski wzrost produktu gospodarczego na głowę, co oznacza de fato spadek, biorąc pod uwagę przyrost liczby ludności w wyniku imigracji. Hiszpania jest w stanie niewiele lepszym od Grecji, a pod niektórymi względami nawet gorszym. Fakt, że nie tylko Grecja bardzo poważnie traci na różne sposoby wskutek euro, powinien być dla Polski wielką przestrogą.

* Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, politolog, publicysta tygodnika "wSieci" i portalu "wPolityce.pl”