Władysław Kosiniak-Kamysz, przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego w rozmowie z TVP Info stwierdził, że nigdy nie poznał osobiście Marka Falenty, biznesmena skazanego na 2,5 roku więzienia w związku z aferą podsłuchową. Zdaniem Falenty, jest inaczej. 

Biznesmen wczoraj odpowiedział na wpis na Twitterze byłego wicepremiera Janusza Piechocińskiego, który, powołując się na zeznania kelnerów, napisał, że Marek Falenta mówił o swoich bliskich relacjach z PiS. Odnosząc się do twitta Piechocińskiego, Falenta napisał, że bliżej niż z PiS był z PSL- Waldemarem Pawlakiem i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Firma Falenty, Lead Bullet miała prowadzić kampanię wyborczą tego ostatniego w internecie. Według relacji biznesmena, wszystko odbwało się za pieniądze Ministerstwa Rolnictwa, w dodatku za pośrednictwem Jana Burego. Lead Bullet miała pomóc Władysłowi Kosiniakowi-Kamyszowi wejść do Parlamentu Europejskiego. 

"O tej firmie wiem tyle, że to jedni z lepszych specjalistów na rynku od pozycjonowania stron w internecie. Rekomendował mi ich mój sztab wyborczy w kampanii do europarlamentu. Nieprawdą jest, że firma tworzyła moją kampanię internetową – zajmowała się wyłącznie pozycjonowaniem strony w sieci. Za wszystko zapłacił komitet wyborczy. Wszystkie rozliczenia wykazaliśmy w sprawozdaniu finansowym do Państwowej Komisji Wyborczej"-przekonywał w odpowiedzi na ten wpis lider PSL w rozmowie z TVP Info. 

Z kolei Marek Falenta w rozmowie z tą samą stacją poinformował, że jego firma wspierała działania kampanijne Władysława Kosiniaka-Kamysza w internecie. 

"Kazali wystawić faktury na około 50 tys. dla ministerstwa. Byliśmy zdziwieni, że nie dla komitetu wyborczego"-ujawnił biznesmen.

yenn/TVP Info, Fronda.pl