Współczesna eklezjologia z upodobaniem oddaje się rozważaniom na temat podwójnej natury Kościoła (bosko-ludzkiej). Z tej racji katolicy wierzą, że w Kościele ludzie dotykają tego, co święte, ale jednocześnie grzech ludzki utrudnia plany Boże i budzi uzasadnione zgorszenie. Papierkiem lakmusowym autentycznej działalności Kościoła i jego misji jest sprzeciw świata, w którym funkcjonuje.

Nie da się ukryć, że patrząc na dzieje Kościoła, da się zaobserwować pewną prawidłowość. Tam, gdzie Kościół jest prześladowany, tam też staje się wewnętrznie mocny. Z kolei tam, gdzie Kościół doświadcza pokoju i dobrobytu, wydaje się, że jego przepowiadanie mięknie i staje się mniej autentyczne. Kto choć raz miał okazję zobaczyć, jak różni się Kościół na świecie, wie, że są kraje, gdzie chrześcijaństwo prześladowane jest otwarcie lub przeszkadza się mu w białych rękawiczkach. Jednocześnie spotykając się z prześladowanymi chrześcijanami, ma się wrażenie, że ich wiara wydaje się mocniejsza i wypływa z autentycznego wyboru.

Sama myśl o tym, że ktoś wyznaje Chrystusa, choć może mu za to grozić kara lub śmierć, budzi respekt. Prześladowanie nie dość, że jest namacalnym potwierdzeniem wiary, to jeszcze niesie ze sobą szczególny rodzaj błogosławieństwa. Wypełniają się wtedy ewangeliczne słowa Jezusa z Góry Błogosławieństw: „Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”.

Jest także druga strona medalu. Są miejsca na świecie, gdzie Kościołowi „żyje się dobrze”. Przy pełnej aprobacie społeczeństwa i państwa często opływa w dobrobyt. Pewnie nie ma w tym nic złego i trzeba dziękować Bogu, że wielu katolików może wyznawać swoją wiarę w optymalnych warunkach. O takiej sytuacji mogą tylko pomarzyć chrześcijanie z Bliskiego Wschodu czy Afryki.

Rodzi się tu jednak pewne zagrożenie. Kościół cieszący się dobrobytem ma tendencje do zapominania o swojej misji i często staje się wewnętrznie miękki i jałowy. Przy takim zagrożeniu należy pamiętać o słowach z Ewangelii Jana: „Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować”. Wskazówka, co do chrześcijańskiego stylu życia Kościoła jest dana jasno przez Pana Jezusa i nie ma znaczenia, czy dzieje się to w Europie czy Azji, w słowie mówionym czy pisanym, w realu czy w internecie. Wszędzie tam, gdzie głoszona jest Ewangelia, będzie rodził się sprzeciw.

Rozejrzyjmy się i popatrzmy na nasze najbliższe otoczenie. Jaką twarz ma mój kościół i jak wygląda moje życie, bo przecież moja twarz, też jest twarzą kościoła?

Ks. Mateusz Szerszeń CSMA