Wielkanoc upłynęła na eskalacji napięć wokół wschodniej Ukrainy. Strzelanina niedaleko Słowiańska, w której zginęło kilka osób, demonstracje w Ługańsku oraz informacja o planowanym referendum na temat statusu regionu, powstanie samozwańczej republiki „Nowa Rosja” w Odessie, słowne przepychanki na temat realizacji ustaleń w Genewie, to tylko kilka nowych wydarzeń świadczących o tym, że w zasadzie kryzys ukraiński dopiero mamy przed sobą.

Jednocześnie pojawia się wiele nerwowych reakcji, także w Polsce, które przestrzegają przed bezpośrednim niebezpieczeństwem militarnym ze strony Rosji, straszą mobilizacją rezerw, co prowadzi do tego, że pewnie część celebrytów już ma spakowane walizki, a oszczędności przeniosła już z naszych banków do USA lub Szwajcarii.

Paradoksalnie konflikt na Ukrainie, jeśli będzie przebiegał dalej w ten, w porównaniu do Syrii, pokojowy sposób, nie przerodzi się w otwartą wojenną konfrontację i ograniczy się do manewrów armii rosyjskiej, może przynieść dla Polski szereg strategicznych korzyści.

Przede wszystkim, porównując potencjał militarny NATO i Rosji, przy istotnych zmianach na globalnych rynkach surowcowych, gdzie ropa naftowa i gaz ziemny ze źródeł konwencjonalnych odgrywają coraz mniejszą rolę, jest niezwykle mało prawdopodobne, aby Rosja zdecodowała się na zaognienie konfliktu. Racjonalnie rzecz biorąc jest to raczej niemożliwe, chyba, że Władimir Putin przestał już być racjonalny.

[koniec_strony]

Wobec powyższego Polska może grać swoją grę, przede wszystkim zyskując na obecności na naszym terytorium wojsk amerykańskich. Zbudowanie baz NATO na terytorium Polski i rozmieszczenie w nich wojsk zmechanizowanych oraz zwiększenie zaangażowania nowoczesnego lotnictwa, w dużym stopniu wpłynęłoby na poprawę bezpieczeństwa narodoweg. Ponadto powinniśmy się głośniej domagać budowy tarczy antyrakietowej, ponieważ wiadomo już oficjalnie, od jakich zagrożeń ma ona nas chronić, chociaż nie podejrzewam, aby z obecną administracją Białego Domu finalizacja tego projektu jest możliwa.

Ponadto Polska powinna zabiegać o swoje interesy gospodarcze, jak najszybciej uruchomiając wdrożenie technologii umożliwiających eksploatacje gazu łupkowego oraz zapewnić sobie dostawy tego surowca ze złóż Ukraińskich.

 

Warszawa, biorąc udział w kreowaniu zmian na wschodzie może umocnić także swoją pozycję regionalną. Pod warunkiem, że ukaże się skutecznym pośrednikiem interesów Stanów Zjednoczonych, a to nie będzie łatwe. Pokazały to praktycznie zerowe efekty naszych misji w Iraku i Afganistanie oraz fiasko umów offsetowych, których jedynym konkretem były notorycznie psujące się samoloty F-16 na wyposarzeniu naszej armii. Nie zdziwmy się zatem, jeśli i tym razem będzie podobnie, gdy Polska poniesie koszty przywrócenia spokoju na wschodzie, a rynki surowcowe w regionie zdominują monopole amerykańskie.

Tomasz Teluk