W tym roku mija 70. rocznica Tragedii Górnoślaskiej 1945 r. W Marszu na Zgodę 2015, który  rozpoczął się w Katowicach a zakończył w Świętochłowicach wzięło udział kilkaset osób. Nieoczekiwanie pojawił się na nim także europoseł Janusz Korwin-Mikke. Szedł ramię w ramię z Jerzym Gorzelikiem, kontrowersyjnym liderem RAŚ.

Pod koniec stycznia Armia Czerwona wkroczyła na Górny Śląsk. Zgodnie z uchwałą Sejmiku Województwa Śląskiego z 2010 roku, Dzień Pamięci o Tragedii Górnośląskiej obchodzony jest w regionie w ostatnią niedzielę stycznia.

Tragedia Górnośląska to aresztowania, egzekucje i wywózki Ślązaków na Sybir i do kopalń Donbasu w 1945 roku. Według szacunków, na Wschód wywieziono od 20 do nawet 90 tys. osób.

Doroczny Marsz na Zgodę zorganizował Ruch Autonomii Śląska. W czasie marszu można było zobaczyć wiele niemieckich flag i barw autonomistów. Nie było jednak widać flagi Polski. 

- Komunistyczne władze Polski z pomocą armii sowieckiej zamordowały przedwojenny, prawdziwy, z natury wielokulturowy Górny Śląsk. Zrozumienie tej historycznej prawdy jest warunkiem do zrozumienia śląskiej tożsamości dziś. Ja tego zrozumienia u władz naszego kraju wciąż nie znajduję. Mam jednak nadzieję, że znajdzie ona zrozumienie u władz samorządowych i doczekamy się pomnika ofiar Tragedii Górnośląskiej- powiedział europoseł Marek Plura (PO), członek Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej.

- Proszę i serdecznie apeluję o to, aby w tym roku powstrzymali się od wystąpień pod bramą obozu, tak aby uchronić tę chwilę od jakiegokolwiek przedwyborczego kontekstu – mówił.

Obecność w marszu Korwina-Mikkego nadaje jednak imprezie polityczny wydźwięk. - Warto zamanifestować poparcie dla ludzi, którzy byli tępieni najpierw przez narodowych socjalistów spod znaku Piłsudskiego, potem spod znaku Hitlera, a potem Bieruta. Ślązacy zawsze byli bici – powiedział Korwin-Mikke.

Pytany przez „Dziennik Zachodni” o to, dlaczego wiedza o tragedii Górnośląskiej nie jest powszechna, powiedział:  - W dalszym ciągu jest zakłamanie, bo jest centralizm. Nie chodzi o to, by Ruch Autonomii Śląska decydował o tym, tylko o to, by każda rodzina decydowała, w jakim języku jej dzieci się uczą, po polsku, chińsku, czy Śląsku – powiedział.

I tak oto słuszna sprawa jaką jest walka o przywrócenie pamięci ofiar represji czerwonoarmistów została zamieniona w szkodzącą Polsce manifestację polityczną.

Sab/Polskatimes.pl, wPolityce.pl