W Polsce miała powstać elektrownia atomowa, a rząd przeznaczył na ten cel grube pieniądze, jednak jak wynika z wczorajszych wypowiedzi premier Ewy Kopacz, do realizacji tych planów nie dojdzie.

Prezes Rady Ministrów dała do zrozumienia, że nie zamierza angażować się w budowę elektrowni atomowej w Polsce:

"W przeciwieństwie do moich oponentów politycznych nie mam w tyle głowy po cichu budowania elektrowni atomowej" - powiedziała Kopacz. Do jej wypowiedzi odniosła się później Beata Szydło, zauważając, że rząd Donalda Tuska już w 2009 roku podjął przygotowania zmierzające do realizacji tego projektu, a w zeszłym roku zaczęło się jego wdrażanie.

Wypowiedź Kopacz pozostaje nie bez związku z jej niedzielną wizytą w województwie łódzkim. Tam w rozmowie z dziennikarzami odniosła się do sprawy polskich kopalń i stwierdziła, że nasze bezpieczeństwo energetyczne opiera się na węglu, by chwilę później dodać, że w związku z tym przeciwieństwie do innych polityków nie chce budować elektrowni jądrowej.

Z tym, że wg danych podanych przez posła Przemysława Wiplera z partii KORWIN premier Kopacz już się w taką budowę zaangażowała. Podczas niedawnej konferencji prasowej Wipler odniósł się do słów Kopacz, przypominając:

"Sprawdziliśmy dane (…). W odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich możemy przeczytać, że do końca przyszłego roku na budowę elektrowni atomowej w Polsce przez spółkę EJ1, czyli Elektrownia Jądrowa 1, przeznaczono 182 miliony złotych. Co więcej, w zeszłym roku przez spółkę EJ1 został podpisany kontrakt na ponad 1 miliard 300 milionów złotych ze spółką inżynieryjną, która ma doprowadzić do tego, że ta elektrownia zostanie w Polsce zbudowana".

Wipler dodał też, że zasadne pozostaje pytanie o to, czy rząd zachował się nieodpowiedzialnie kilka lat temu, ropoczynając projekt, czy też to Ewa Kopacz zachowuje się nieodpowiedzialnie teraz, zarzucając go na dzień przed wyborami.

MW/polskatimes.pl/tvn24.pl