- Można być debeściakiem nie biorąc chemii, można być cool nie zatruwając się! – przekonywała premier Ewa Kopacz podczas marszu przeciw dopalaczom w Opalenicy.

Marsz z udziałem młodzieży wszystkich tutejszych szkół zorganizowały władze Opalenicy, której burmistrz wielokrotnie poskreślał udział w marszu i zasługi lokalnych posłów PO.

Ewa Kopacz zaczęła spotkanie od żartu nie mniej śmiesznego niż te, z których słynie Karol Strasburger.

- Ronaldo jeździł tu rowerem, to dlaczego Kopacz tu nie może chodzić po ulicy? - dowcipkowała. Kiedy już zrobiło się wesoło, premier zaczęła mówić o poważnych sprawa, zwracając się do zebranych językiem młodzieży (tej z lat 90.).
– Można być debeściakiem nie biorąc chemii, można być cool nie zatruwając się! – wołała z trybuny.

Wspomniała też, że podczas marszu podeszła do niej dziewczynka imieniem Julia i mówiła: „szkoda, że pani wyjeżdża, bo by się pani spotkała z moją mama i powiedziała, żebym mogła kupić sobie psa”. Na koniec premier obiecała, że „nie wyjedzie bez pozostawienia prezentu” i wyposaży nowy dom kultury.

– Taka wizyta to jest wizyta! – podsumował prowadzący spotkanie.

KJ/300polityka.pl