Jak poinformowała kierownik agencji konsularnej RP w Smoleńsku, Joanna Strzelczyk, polskie MSZ wystosowało do strony rosyjskiej prośbę o doprecyzowanie sytuacji dotyczącej dostępu do miejsca katastrofy prezydenckiego TU-154M.

Na drodze prowadzącej do miejsca tragedii stoi bowiem ogrodzenie. Znajdują się tam również tablice informujące o tym, że w trzecim kwartale bieżącego roku rozpoczną się w tym miejscu prace związane z budową gazociągu. 

We wtorek brama w metalowym ogrodzeniu była otwarta. Za ogrodzeniem nie ma natomiast oznak prowadzenia zapowiadanych na tablicach informacyjnych prac. 

Jak wyjaśniła konsul, budowa ogrodzenia rozpoczęła się latem tego roku. Nowy właściciel zaczął wówczas budować płot i poinformował, "że ma jakieś plany inwestycyjne, ponieważ (...) nabył tę działkę od zakładów lotniczych". Strzelczyk dodała również, że strona polska była tym bardzo zaniepokojona, a w sierpniu b.r. wiceszef MSZ ds. wschodnich, Bartosz Cichocki wręczył rosyjskiemu ambasadorowi w Warszawie, Siergiejowi Andriejewowi notę dyplomatyczną w tej sprawie.

Jak tłumaczy konsul, nota została przedstawiona Rosjanom, ponieważ "naszym partnerem są władze rosyjskie, a nie prywatny przedsiębiorca". Poinformowano wówczas stronę rosyjską, że doszło do sytuacji, gdy pojawia się osoba prywatna, która twierdzi, że teren po katastrofie należy do niej, że ma plany zagospodarowania, co może wiązać się z obawą o utrudnienia dostępu do miejsca katastrofy prezydenckiego Tupolewa. Joanna Strzelczyk podkreśliła, że brama była wówczas zamknięta, a ktokolwiek, kto chciałby się tam dostać, musiałby telefonicznie poprosić właściciela o wejście lub obejść ogrodzenie, "co było jednak dosyć niebezpieczne, gdyż dalej znajduje się teren wojskowy i można było mieć nieprzyjemności". Strona rosyjska odpowiedziała teraz na notę od wiceszefa polskiego MSZ, że "nie ma żadnego problemu, ponieważ dostęp jest". Konsul zwróciła uwagę, że brama jest wprawdzie otwarta, jednak w tym miejscu wciąż znajduje się szlaban, który nie jest otworzony. 

"Są otwarte wrota, które prowadzą dalej, już do miejsca katastrofy. Teoretycznie fizycznie wejść można. Natomiast są ludzie, którzy czasami wahają się – skoro jest napisane, że nie można - czy oni mogą wejść"-mówiła kierownik agencji konsularnej RP w Smoleńsku. Jak dodała, są tam również ochroniarze. Dlatego też polskie MSZ prosi o doprecyzowanie sytuacji. 

Szef polskiej dyplomacji, Witold Waszczykowski wyraził nadzieję, że prace, o których informują tablice ostrzegawcze, "toczą się za wiedzą i zgodą naszej prokuratury", ponieważ strona polska w dalszym ciągu prowadzi śledztwo dotyczące przyczyn katastrofy. Jak podkreśla minister, mogłoby dojść do utrudnienia śledztwa, "gdyby prace te radykalnie ingerowały w teren katastrofy". 

"Mam też nadzieję, że te ewentualne prace nie utrudnią dostępu do tego miejsca, gdzie ciągle liczymy na to, że powstanie pomnik ofiar tej katastrofy"- stwierdził minister.

yenn/PAP, Fronda.pl