Podobnie jak konserwatysta, homoseksualista wyrażasię poprzez „swój styl". Tym zaś, co ostatecznie spajaoba nurty, jest tragiczny finał.
Od dawna zdawałem sobie sprawę, że nie jestem konserwatystą, tak jak niejestem komunistą, socjalistą, rewolucjonistą, tradycjonalistą, ani żadnym innym „istą". Po prostu ramy politycznej tożsamości w żaden sposób nie określają mojej tożsamości jako człowieka. Niektórzy lubią określać się mianemróżnych „istów".
Przez całe życie poszukują swojego „izmu", który określiłbyich indywidualną tożsamość. Oddają się w ten sposób pod władzę polityki. Tożałosne, dobrowolnie pozwolić na to, żeby polityka tworzyła człowieka. Jestw tym coś z ohydnej humanistycznej profanacji ludzkiego istnienia. W świecie bez Boga ludzie oddają się pod władzę polityki. Ten sam błąd popełnili starożytni. Opuszczeni przez swoich kapryśnych bogów, wynieśli życie publiczne polis na piedestał.Znam wiele odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie jestem konserwatystą,ale dopiero po lekturze wspaniałego esejuKonserwatyzm jako klęska(„Fronda"nr 32) mogę powiedzieć: Nie jestem konserwatystą, bo nie jestem homoseksualistą!
Ten francuski i arystokratyczny z ducha pean zdradza nam męskąnowofalową istotę konserwatyzmu.Weźmy sam ton tekstu. Ileż jest w nim płaczliwego roztkliwienia. Jest towłaściwie łzawa lamentacja nad samym sobą, w której nie ma nic oczyszczającego, jest za to rozdęty do granic możliwości egotyzm. Gerard van der Aardweg,psychiatra badający zachowania homoseksualistów, uważa, że taka postawa jesttypowa dla mentalności gejowskiej. Geje, podobnie jak prezentowani w tekściekonserwatyści, pozostają w stanie nieustannego użalania się nad sobą.Łączy się to z poczuciem bycia zdradzonym przez świat, odrzuconym przezspołeczeństwo, doświadczonym przez Boga.
Pederaści podobnie odbierają rzeczywistość, odtrąceni przez rodzinę, społeczeństwo, czują, że są naznaczeni przeznaturę i skazani na wieczną egzystencję na marginesie społeczeństwa. Bycie odrzuconym staje się dla tych panów drugą naturą. Osłaniają się przed każdym promykiem nadziei, aby nic nie mogło zburzyć ich wygnania. Homoseksualista odrzucaterapię, tak jak konserwatysta neguje możliwość restauracji starego ładu.Poczucie beznadziei wynika wprost z centralnego dla pederastii doświadczenia bycia zdradzonym przez ojca. Profesor van den Aardweg uważa, że brak ojcabądź ułomność ojcostwa jest właściwym źródłem homoseksualizmu.
Nieobecność ojca (fizyczna lub tylko emocjonalna) sprawia, że młody chłopak zaczyna szukać męskich wzorów, nawiązując kontakt z innymi mężczyznami. Te poszukiwania męskości nie kończą się nigdy, bo nikt nie może zastąpić utraconego ojca.Zaskakująco podobny kompleks rozwinął konserwatyzm. Miejsce ojca zajmuje tu postać króla, który nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Konserwatyści obdarzają króla męskimi cechami ojca narodu, który niestety zawodziw momencie prawdziwej próby.
„Chylę czoło przed ludzką, chrześcijańską pokorą Ludwika XVI i godnością, z jaką idzie na gilotynę - jednak gardzę nimj ako monarchą, gdyż jako potomek Hugona Capeta powinien zwyciężać, nie zaś umierać z godnością... Ludwik XVI, ścinający niedoszłych regicides, miałby zapewne nieco mniej świętości, lecz byłby prawdziwym królem".
To samo mogliby powiedzieć pederaści o swoich ojcach: „Rozumiemy powody, dla których nas opuściliście, ale nigdy wam tego nie wybaczymy". Warto tu dodać, że odejście ojca jest przeżyciem formującym dla całego konserwatyzmu - dzieli się czas na epokę królewską i epokę bez króla, tak samo jak życiorys homoseksualisty dzielisię na czas z ojcem i czas bez niego. Bez rewolucji nie byłoby konserwatyzmu, takjak bez ojcowskiej zdrady nie byłoby homoseksualizmu.Kolejną wspólną cechą tych dwóch nurtów męskiej mentalności jest całkowita niewiara w możliwość zwycięstwa.
W pismach konserwatystów znajdziemypeany na cześć przegranych i sztuki przegrywania. Ich bohaterami są wielcyprzegrani, np. Jakub II Stuart lub Napoleon Bonaparte. Konserwatysta żyje w poczuciu niemożności przezwyciężenia własnej sytuacji w świecie. Działanie „jestzłudzeniem jakże pięknym, bo pozostawia iluzję, że można jeszcze coś uczynić".Tak naprawdę konserwatysta cieszy się z tego, że nie można nic uczynić i wciąższuka dowodów, że „realna jest jedynie rzeczywistość klęski".Kompleks klęski tak samo trapi homoseksualistów.
Nie chcą przezwyciężyć własnej ułomności i szukają wciąż potwierdzenia tezy, że ułomność ta jest niemożliwa do pokonania. Nauczyciele pederastii zgłębiają literaturę historycznąi zoologiczną, szukając argumentów na rzecz teorii wrodzonego charakteru homoseksualizmu. Zwalania to pederastę od wszelkiej odpowiedzialności za siebie,tak jak zwycięstwo rewolucji zwalnia konserwatystów od działania.Oba męskie środowiska z pasją zwalczają wszystkich, którzy próbują wydobyć ich z bagna beznadziejności.
Profesor van den Aardweg i podobni mu terapeuci są nieustannie atakowani przez lobby gejowskie. W identycznysposób konserwatyści odtrącają rękę wyciągniętą przez pochylającychsię nad ich trudnym stanem ludzi, którzy próbują wlać w ich sercaodrobinę nadziei.Jednocześnie intelektualiści obu kręgów krytykują postawykamuflujące rozpacz.
W wypadku konserwatystów jest toodrzucenie konserwatywnego nihilizmu jako postawy wyzwalającej radość z nieuchronnego upadku nowego pore-wolucyjnego świata. Natomiast doświadczeni przez życiehomoseksualiści negują młodzieńczą filozofię gejowatościjako postawy radosnego i wesołkowatego napawania sięwłasną kondycją.Widać również wyraźnie pewne strukturalne podobieństwa homoseksualizmu i konserwatyzmu.
Różnica między nurtem integralnym i ewolucyjnym jest różnicą między walką i kompromisem - i znajduje ona swoje odzwierciedlenie w dychotomii pederastycznego podziału gejówna odgrywających role pasywne i aktywne. Konserwatyzm integralny odnajdujesię w tej strukturze walki o dominację lub poddanie po stronie aktywnej. Wzywa do walki, oskarżając ewolucjonistów o postawę pasywną. Integrystów mierzi w nurcie ewolucyjnym przyzwolenie na ideową penetrację konserwatyzmu przez nowoczesny świat. Podobnie geje pełniący w związku funkcje dominujące z pogardą odnoszą się do poddających się im partnerów.
Bardzo ciekawą i ważną kwestią jest sprawa stylu, do której konserwatyści przywiązują wielką wagę jako do ostatniej deski ratunku. Nie możemywygrać, ale możemy „pięknie przegrać". Nie liczy się zwycięstwo lub porażka, nie liczy się sama walka - tym, co ważne, jest styl. W gruncie rzeczy styljest jedyną rzeczą, która pozostaje z konserwatyzmu. Kwintesencją stylu jestsamotna walka arystokratycznego indywidualisty, którego piękna i delikatnatwarz kontrastuje z pokraczną fizjonomią zwycięskiego motłochu.
Kultura homoseksualna od czasów Platona kładzie wielki nacisk na kwestię smaku. To, co odróżnia homoseksualistów od normalnych mężczyzn, to przywiązanie do spraw mody i gustów. Geje noszą modne stroje, mają pięknie urządzone mieszkania, designerskie meble, eleganckie samochody. Wieluz nich spełnia się z powodzeniem w roli projektantów, fotografów, artystów,bo pederastyczne wyczulenie na kwestie gustów wychodzi znacznie ponad wrażliwość przeciętnego mężczyzny.
Podobnie jak konserwatysta, homoseksualista wyraża się poprzez „swój styl". Tym, co ostatecznie spaja oba nurty, jest tragiczny finał. Zarówno homoseksualizm, jak i konserwatyzm jest „drogą klęski".
Niech będzie to przestrogą dla wszystkich, którzy chcieliby odkryć siebie w którymś z „izmów",w globalizmie, w onanizmie, w wegetarianizmie, w szamanizmie...
Mieczysław Samborski
Pismo Poświęcone Fronda nr 33