Jane Fonda jest ikoną amerykańskiego kina i jedną z najznakomitszych aktorek w Hollywood. Jest też częścią aktorskiego klanu w Hollywood. Jej ojcem był wielki Henry Fonda zaś bratem jest popularny w latach 60-tych Peter Fonda. Również córka aktorki Bridget Fonda zrobiła niezłą karierę w „fabryce snów”. Jane Fonda była siedem razy nominowana do Oscara i zdobyła dwie statuetki. Niestety oprócz wielkiego talentu, aktorka przez lata była klasyczną „pożyteczną idiotką”, która chwaliła światowy komunizm i robiła to w sposób iście bezczelny. W latach 60-tych wspierała (słusznie) walkę z rasizmem i segregacją rasową. Niestety w tym samym czasie zaangażowała się w obronę wietnamskiego komunizmu przed amerykańskim imperializmem. "Gdybyście zrozumieli, czym jest komunizm, modlilibyście się na kolanach o to, żeby pewnego dnia zostać komunistami" - opowiadała studentom. Sowiecki agent Wilfred Burchett zorganizował dla niej podróż do komunistycznego Wietnamu, gdzie aktorka w obrzydliwy sposób fotografowała się z czerwonymi bandytami z Vietcongu i przekonywała świat, że amerykańscy żołnierze mają przyzwoite warunki w niewoli. Podczas dwutygodniowej wizyty w Hanoi nazywała Nixona Hitlerem i chwaliła komunistów za heroiczną walkę. "Amerykańscy jeńcy wojenni są tu traktowani z godnością, na jaką, jako zbrodniarze, nie zasługują” - mówiła. Aktorka odegrała nawet scenę przed kamerami komunistycznych telewizji, gdzie ściskała ręce zastraszonych amerykańskich żołnierzy pytając czy nie żałują zabijania dzieci. Po tym spektaklu przylgnęła do niej ksywka „Dziwka z Hanoi”. To niestety trafne określenie. W 1973 roku amerykańcy weterani z Wietnamu, zwłaszcza ci, którzy wrócili z barbarzyńskich więzień Vietcongu chcieli postawić Fondę przed sądem i powiadomić opinię publiczną o tym, jak naprawdę byli traktowani w niewoli. Fondzie udało się ich zdyskredytować. Czy aktorka była prawdziwą komunistką czy idiotką? Raczej tą drugą. W latach 80-tych żarliwie popierała „Solidarność” w walce z … komunizmem.


Teraz komunistyczna propagandystka zagra żonę pogromcy czerwonej zarazy. Fonda wcieli się w Nany Reagan w filmie "The Butler" reżyserowanym przez Lee Daniels. Obraz będzie opowiadał o kamerdynerze, którego rolę odegra wybitny aktor Forest Whitaker, który pracował w Białym Domu od 1952 do 1986 roku, obsługując ośmiu prezydentów Stanów Zjednoczonych. Podczas swojej służby Eugene Allen był świadkiem wielu przełomowych wydarzeń, w tym zimnej wojny, zabójstwa Martina Luthera Kinga czy Johna F. Kennedy’ego. W obsadzie znaleźli się również: Hugh Jackman, Liam Neeson i Mila Kunis. Film zapowiada się bardzo ciekawie i Fonda zapewnie bardzo dobrze sportretuje Pierwszą Damę. Czy jednak taka osoba powinna wcielać się w żonę czołowego antykomunisty w historii USA? Jest to co najmniej niesmaczne. Można chyba użyć wyświechtanej frazy, że Reagan przewraca się w grobie. Ten były hollywoodzki aktor całe życie walczył z aktorami komunistami, których pokonał w swojej słynnej batalii w latach 50-tych ubiegłego wieku. A może Fonda, dawna komunistyczna propagandystka w roli Nancy Reagan to jednak symboliczne zwycięstwo nad czerwoną zarazą?


Łukasz Adamski