Przeciek z Komisji Weneckiej pokazuje, że tak jak inne organy europejskie nie jest ona arbitrem, ale jednostronnie zaangażowanym graczem.  Oczekiwanie od niej bezstronnego rozstrzygnięcia jest naiwnością, jeśli nie głupotą.

Przeciek podważa całą procedurę - powiedział sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, Krzysztof Szczerski - jest presją na to, by Komisja Wenecka niczego nie zmieniła w tekście. Teraz będzie wiadomo dokładnie w którym miejscu Komisja Wenecka uległa argumentacji rządowej. To jest bardzo poważna sprawa.

<<< KUP NIESAMOWITĄ KSIĄŻKĘ O CHRZCIE POLSKI! LEKTURA OBOWIĄZKOWA DLA KAŻDEGO POLAKA >>>

W ten sposób prezydencki minister odniósł się do sprzyjających przeciwnikom rządu opinii Komisji Weneckiej, które "dziwnym trafem" znalazły się w posiadaniu liderującej opozycji Gazety Wyborczej. W dyplomatycznym języku ministra Szczerskiego zabrakło kropki nad "i". Przeciek pokazuje, że Komisja Wenecka nie jest żadnym arbitrem. Jest graczem grającym ewidentnie przeciw polskiemu rządowi we współpracy z Gazetą, której "nie jest wszystko jedno". Przede wszystkim jednak jest to gra "Nowoczesnej Platformy Komisji Europejskiej" przeciwko polskiej demokracji nastawiona na odwrócenie rezultatu wyborów, w których Polacy w większości nie ulegli masowemu praniu mózgów i zagłosowali "nie tak jak powinni", to jest przeciw programowi samozniszczenia cywilizacji poprzez multikulturową i genderystowską rewolucję, bo trzeba przypomnieć, że oprócz "zwyczajnej" naprawy państwa, to właśnie jest stawką w tej grze.

Komisja Wenecka, tak jak Komisja Europejska, z poparciem polskich zdrajców i lemingów, ze wszystkich sił stara się by tę rewolucję Polsce narzucić. Przypomnijmy, że Komisja Wenecka jest organem Rady Europy i w swoich "bojach o demokrację i prawa człowieka" nigdy nie zająknęła się na temat firmowanej przez RE łajdackiej Konwencji przemocowej (skądinąd masowo popieranej przez zdezorientowanych Polaków), która chroni kobiety przed przemocą mniej więcej tak jak chronią je władze Szwecji czy Niemiec, w tym szczególnie Kolonii. Rzekomo broniącej demokracji i praw człowieka Komisji Weneckiej nigdy też nie przeszkadzało, że Konwencja ta co najmniej dorównuje ustawom norymberskim w stygmatyzowaniu i obciążaniu zbiorową odpowiedzialnością wybranej grupy społecznej po to by przeznaczyć ją do systematycznego, organizowanego przez państwo prześladowania. Nigdy nie zwróciła uwagi na to, że zapisy o tym nadają tej konwencji totalitarny, antydemokratyczny  i antyludzki charakter.

Dlatego ryzykowną grą dyplomatyczną polskiego rządu jest odwoływanie się, a przez to legitymizowanie organów, których faktycznym głównym celem jest rzucenie się Polsce do gardła. W tym kontekście warto mieć na uwadze słowa Pawła Kukiza, o Komisji Weneckiej:

Błędem jest dalsze odwoływanie się do jej, że tak powiem, opinii, czy wyroku. ... Zgłaszanie się do Komisji Weneckiej jako nie tyle arbitra, ale jakiejś instancji wyższej... to są nasze wewnętrzne sprawy, jesteśmy w stanie te sprawy załatwić, potrzebna jest tylko dobra wola polityczna.

Kukiz krytykuje, jak to określił "służalczą postawę pana ministra Waszczykowskiego" wobec Komisji Weneckiej. Może to przesadne określenie, jednak grzeczność i układność polskiego rządu w stosunku do instytucji europejskich powinna mieć swoje granice. W kontekście dyrektyw, nacisków i szantażu nastawionego na wyeksportowanie do Polski kryzysu imigracyjnego ze wszystkimi wynikającymi z niego zagrożeniami trzeba zadać sobie pytanie, czy nie należy zrewidować naszego spojrzenia na organy UE i RE. Mianowicie, czy nie należy zacząć postrzegać ich jako wroga, zagrażającego bezpieczeństwu Polski i Polaków, a co za tym idzie polskiej racji stanu.

Niezależnie od dramatyzmu takiej konstatacji, prowadzi ona do dwóch możliwych postaw - wyjścia z tak wrogiego otoczenia, tj. UE, bądź  wzmożenia wysiłków, by rzekomy "europejski wspólny dom" rzeczywiście był wspólnym domem, a nie obozem koncentracyjnym, w którym poszczególne organy lub państwa (skądinąd nawiązując do swojej historycznej tradycji) odrywają rolę komendantów i lagerführerów (rekrutowanych z uprzywilejowanego SS)  lub kapo (rekrutowanych ze zwyczajnych więźniów). W takiej nawiązującej do tradycji Auschwitz wizji Europy, lansowanej obecnie przez jej liderów, Trybunał Wenecki ma pełnić rolę jednego z  lagerführerów bądź kapo, który ma za zadanie zdyscyplinować Polskę i zagonić ją z powrotem do szeregu, by posłusznie szła do uśmiercającej europejską cywilizację mulitikulturowej komory gazowej, która w optymistycznych lewicowych wizjach  miała być jedynie przetapiającym tyglem (melting pot).

Takiej Europy i takiego jej końca nie chcemy i temu powinniśmy się sprzeciwić i przed tym się obronić. To jest zadanie prawdziwie polskiego rządu.

Grzegorz Strzemecki