Sędzia Ryszard Milewski jest dziś przesłuchiwany przez komisję śledczą ds. Amber Gold. Był on niegdyś bohaterem prowokacji dziennikarskiej.

Pytany przez komisję o to, jak doszło do rozmowy z rzekomym pracownikiem KPRM (dziennikarzem, autorem prowokacji), odpowiedział:

    „Sekretarka stwierdziła, że był telefon z KPRM. Zadzwoniła osoba, która wprowadziła mnie w błąd, dlatego w tej sprawie odpowiadałem przed sądem dyscyplinarnym, Sądem Apelacyjnym i Sądem Najwyższym. Wymierzono mi karę (…) Szanuję wyroki w mojej sprawie, ale się z nimi nie zgadzam. Rozmowy były trzy - zmanipulowane. (…) Osoba która dokonała nagrania powiedziała, że oryginał jest u jego „towarzysza życiowego”

Małgorzata Wassermann zauważyła jednak, że owa osoba nie ma postawionych żadnych zarzutów.

Gdy posłanka Kopcińska zaczyna cytować fragmenty wypowiedzi, sędzia stwierdza, że to nei jego słowa. Zapytano go także o to, czy załatwianie spraw około procesowych z KPRM przez telefon jest normalną drogą, odpowiada:

„Ale jakie załatwianie spraw? Ja nie rozumiem tego pytania. Zdanie wypowiadałem, nie pamiętam dokładnie… Była rozmowa o spotkaniu w KPRM. Była rozmowa o spotkaniu ws. Amber Gold, wprowadzono mnie w błąd…”

Twierdzi również, że Donalda Tuska zna osobiście tylko ze spotkań na meczu Lechii Gdańsk, gdzie razem siedzieli na trybunie. Dodał też, że „dał się nabrać” i jest to jego winą, za co poniósł konsekwencje – mowa o prowokacji dziennikarskiej.

„Nie miałem kontaktów z Donaldem Tuskiem. Chciałem obalić mit - nie był Pan pewnie na starym stadionie Lechii. To trybuna pokryta dachówką i te VIP-y, ta loża, to miejsce dla 400 kibiców. (…) Tam były przyklejone nazwiska, zarezerwowane miejsca. Rzeczywiście, zdarzało się, że chodziłem… Na Lechię chodzę od 10. roku życia, zdarzało się, że Donald Tusk siedział za mną na tej loży. Pana Donalda Tuska nie znam z innych okoliczności, tylko z tego meczu. Nie spotykałem się z nim, nie miałem kontaktów osobistych, towarzyskich (…)Z Amber Gold mam tylko wspólne to, że została odbyta prowokacja, której się poddałem i zostałem ukarany. Nie miałem z tą sprawą nic wspólnego..” – twierdzi Milewski, odpowiadając na pytanie posła Jarosława Krajewskiego z PiS o obecność na loży VIP Lechnii Gdańsk w otoczeniu Donalda Tuska.

Przekonuje również, że z nikim na ten temat nie rozmawiał:

   „ Nie rozmawiałem z nikim, nigdy w sprawie Amber Gold. W sprawie nagrania wstyd mi, że tak łatwo dałem się nabrać. Sprawa Amber Gold na pewno nie została zlekceważona przez sądy. (…) O tym, jak działała prokuratura, pozostawiam ocenę dla państwa.”

dam/wpolityce.pl,Fronda.pl