Przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold zeznaje Emil Marat, były doradca zarządu spółki. Członkowie komisji cytowali stenogramy rozmowy, którą świadek odbył z Marcinem P. przed kilkoma laty. W pewnym momencie okazało się, że... istnieją dwa różne stenogramy tej samej rozmowy, sporządzone przez dwóch funkcjonariuszy ABW.

Szefowa komisji, Małgorzata Wassermann, zapowiedziała, że będzie żądać wyjaśnień od ABW.

"Uważam współpracę z Amber Gold za błąd w mojej drodze zawodowej, wykazałem się brakiem czujności, ale zdecydowanie wierzyłem, że linie lotnicze OLT mogą być awangardowym przedsięwzięciem na polskim i europejskim rynku"- zeznawał Emil Marat. Świadek poinformował, że Marcin P. twierdził, iż jest poddawany pewnej presji ze strony służb. Mogły to być działania nielegalne. Prezes Amber Gold miał również narzekać, że jego firma "jest rozbijana od zewnątrz". P. wraz z doradcą "w luźnych rozmowach" zastanawiali się na głos, czy nie zwrócić się do kogoś zaufanego, aby opowiedzieć mu o tych wątpliwościach. W rozmowie padło nazwisko Jacka Cichockiego- byłego szefa MSWiA. 

Członkowie komisji dysponowali dwoma wersjami stenogramu z rozmowy Marata i Marcina P. Doszło do spięcia pomiędzy posłami: Zembaczyńskim i Brejzą. Parlamentarzysta Nowoczesnej zarzucił politykowi PO, że zachowuje się jak adwokat swojej formacji, a nie członek komisji, która ma wyjaśnić aferę Amber Gold. 

Małgorzata Wassermann zarządziła 5 minut przerwy. Kiedy porównano stenogramy, okazało się, że oba dotyczą tej samej rozmowy, ale zawierają istotne różnice. Dokumenty sporządzili dwaj funkcjonariusze ABW.

yenn/Niezależna.pl, Fronda.pl