Żyję i jestem w stanie napisać ten artykuł, nie dlatego, że moja babcia przewidziała nazistowskie Niemcy, ale dlatego, że zrozumiała dekadę przed Holokaustem jak głęboko zakorzeniona jest u Polaków nienawiść do Żydów - to szokujące słowa dziennikarki "Jerusalem Post" Tovah Lazeroff relacjonującej szczyt bliskowschodni w Warszawie.

Swoim artykułem Lazeroff dołączyła do listy "opluwaczy" Polski, którzy nasilili działania poprzez izraelski dziennik.

"Od początku babcia była zakochana bez wzajemności w mieście i kraju, który był głęboko antysemicki. Żydzi byli traktowani jak obcy mimo iż żyli tu od niemal 1000 lat. Kilka miesięcy po ich przyjeździe uniewinniono Polaka oskarżonego o zabójstwo Żyda, co spotęgowało poczucie u żydowskiej społeczności, że nie jest bezpieczna a sprawiedliwości w sądach jest dla niej nieosiągalna. Babcia wspominała, że świętowano sprawcę za to, że zabił Żyda" - wspomina dziennikarka, jednocześnie twierdząc, że babcia marzyła o wyjeździe do Palestyny.

Lazeroff stwierdziła, że jej babcia doskonale rozumiałaby słowa wypowiedziane przez premiera Netanjahu dotyczące polskiego antysemityzmu.

"Chodzi oczywiście o współpracę Polaków z hitlerowcami w zabijaniu Żydów oraz zakres polskiej winy w II wojnie światowej. Kiedy wybuchła wojna, moja babcia była już bezpieczna w Stanach Zjednoczonych i poślubiła mojego dziadka. Podczas mojej pierwszej wizyty w Warszawie żydowski historyk powiedział mi, że większość Żydów oraz żydowskich artefaktów przetrwała II wojnę światową tylko dlatego, że opuścili oni Warszawę przed wojną. Jako Amerykanka, bez bliskich członków rodziny, którzy przeżyli obozy, po raz pierwszy poczułam się jak ocalała" – piesze dziennikarka i dodaje: "żyję i jestem w stanie napisać ten artykuł, nie dlatego, że moja babcia przewidziała nazistowskie Niemcy, ale dlatego, że zrozumiała dekadę przed Holokaustem jak głęboko zakorzeniona jest u Polaków nienawiść do Żydów, w mieście które tak kochała".

mor/dorzeczy.pl/fronda.pl