Wokalista polskiego zespołu De Mono postanowił skrytykować Kościół. Tym samym wpisał się w ostatnio dosyć popularny trend wśród artystów.

Wokalista udzielił wywiadu portalowi fakt24.pl. Powtórzył w nim słowa, które tak powszechnie słyszymy w dzisiejszych czasach: „jestem wierzący, lecz niepraktykujący”, a także „nie wierzę w instytucję Kościoła. Uważam, że Kościół jest przyczyną wielu historycznych szkód”. Dodał także „Wydaje mi się, że Bóg jest wszędzie i tak naprawdę kontakt można mieć z Nim w każdym momencie, w każdym miejscu, w każdej chwili i nie jest tutaj do niczego potrzebny pośrednik".

W dalszej części wywiadu czytamy o tym, że muzyk popiera protest artystów przeciw cenzurowaniu sztuki. Dodał, że pamięta czasy cenzury i uważa, że nie jest ona niczym dobrym.

dam/fakt.pl

***

NASZ KOMENTARZ: Czy w Polsce krytyka Kościoła Katolickiego powoli staje się modą, lub sposobem na to, by ponownie zabłysnąć w mediach? Najwidoczniej tak. W ten sposób działali już chociażby Tomasz Karolak, czy Krzysztof Pieczyński. Bez przerwy słyszymy te same, powtarzane niczym mantra, słowa o zbędności struktur kościelnych, wierze i braku praktykowania, czy też tłamszeniu wolności. Wszystko to brzmi jak kalka, która wciąż powtarzana jest przez artystów, którzy chcą, by było o nich głośniej niż do tej pory. A w Kościół w Polsce uderzyć jest wyjątkowo łatwo - z jednej strony uważa się, że jest wszechwładny, a z drugiej wali w niego jak bęben, bez żadnych konsekwencji. Zastanawia w tym wypadku także to, co o cenzurze mówi wokalista De Mono. Przypominacie sobie państwo cenzurę, jaką wprowadził ostatnio PiS? Nam trudno sobie coś takiego przypomnieć. Pamiętamy natomiast, gdy za rządów PO co chwila słyszeliśmy o kolejnym procesie, wytaczanym chociażby przez ówczesnego prezydenta Polski, Bronisława Komorowskiego.

Fronda.pl