Sylwester Latkowski to autor filmu "Pedofile", w którym opowiedziano historię rozbitej w 2002 roku siatki pedofilskiej. Chodzi o wykorzystywanie dziecięcej prostytucji na Dworcu Centralnym. Film wyprodukowała w 2005 roku TVP, ale... nigdy go nie pokazano. Dziennikarz upomniał się teraz o swój materiał.

"Pedofili często werbowały służby specjalne jako agentów. Dla nich to najbardziej atrakcyjny łup. Tacy ludzie nie mogą odmówić współpracy. W zamian są chronieni, czyli bezkarni. Agentów tajnych służb się nie ujawnia. Nie mówimy o pionkach, tylko o ludziach wysoko postawionych. Z drugiej strony młodzi chłopcy z Centralnego nie świadczyli usług tylko tym, którzy zostali oskarżeni, ale i wielu innym. Padają znane nazwiska, m.in. reżysera, który wysyłał umyślnego po chłopców na dworzec. Natrafiłem na ślad chłopca, który uprawiał z tym panem seks" - powiedział Latkowski.

"Inna grupa nacisku to geje. W środowisku gejowskim była kiedyś moda na branie chłopca dla "fanu" - tak na kilka razy. Dla gejów, szczególnie starszych i prominentnych, to temat tabu. Generalnie pedofilia jest "ponadpartyjna". Obowiązuje zasada solidarności ponad podziałami" - dodawał.

"Pokazałem bezradność, gdy ktokolwiek z mediów zabiera się za ten problem. Choć, mam nadzieję, mój film wykaże również nieprawidłowości, do których doszło w tzw. sprawie z Dworca Centralnego. Zadziwiające zdarzenia: umieszczanie poszkodowanego i oskarżonego w jednej celi sądowej; przewożenie oskarżonych jednym transportem do sądu – to wszystko jest złamaniem zasad stosowania tymczasowego aresztowania. Zdaję sobie jednak sprawę, że w jednym filmie zawsze można pokazać tylko wycinek problemu" - stwierdził Latkowski.

"Pedofile, nowa produkcja Sylwestra Latkowskiego, miała ujawnić całą prawdę o tzw. sprawie Dworca Centralnego. Szajkę pedofilów policja rozbiła we wrześniu 2002 r. Mówiło się o znanych ludziach - Ministrze, wybitnym reżyserze i znanym księdzu - którzy mieli być zamieszani w proceder wykorzystywania seksualnego chłopców. Jednak w filmie nazwiska nie padają. Mimo to i tak jest wstrząsający. Dlaczego? Bo to nie tylko film o pedofilii, ale też (a może przede wszystkim) opowieść o niemocy i obojętności wobec tego przerażającego zjawiska" - głosił opis filmu, którego nigdy nie pokazano.

Jak tłumaczył potem na Twitterze Latkowski, w sprawę był zamieszany znany reżyser zaprzyjaźniony z ówczesnym prezesem TVP Janem Dworakiem, dlatego go nigdy nie pokazano.