Kofta, bez większej żenady, sięga po argumenty stalinowskie i przekonuje, że wiceminister Królikowski służy innemu państwu i dlatego nie może być ministrem czy urzędnikiem. - Otóż tenże świetny prawnik jest oblatem. Nie kijem nas, to pałą! Jak kurczę, nie z Opus Dei, to oblat! Maile zresztą, jak przeczytałam, wysyłało się na adres Opus Dei! Oblat to coś w rodzaju świeckiego zakonnika. Facet złożył śluby oblata benedyktyńskiego. Lubię Benedyktynkę, zakonny likier, jednak uważam, że jeśli ktoś składa śluby posłuszeństwa zakonowi, nie jest niezależny i nie może pełnić ważnych funkcji państwowych – przekonuje Kofta. A chwilę potem sugeruje, że zbrodnią Królikowskiego jest też to, że „siedział wśród klechów”.

Ale to nie wszystko. Dalej Kofta oznajmia, że wiceminister służy obcemu państwu. - To jeszcze nic, posłuchajcie tylko moi kochani, co wam teraz powiem: Zakony i kościoły podlegają państwu watykańskiemu? Tak. Minister jest oblatem w zakonie Benedyktynów? Tak. WATYKAN TO OBCE PAŃSTWO? TAK. WICEMINITREM SPRAWIEDLIWOŚCI W NASZYM KRAJU JEST KTOŚ, KTO PODLEGA REGUŁOM OBCEGO PAŃSTWA! Czy to jest zgodne z naszym prawem? - oznajmia.

W feletonie Kofty nie zabrakło także standardowych ataków na księży i Kościół. „Bardzo dawno nie było wypraw krzyżowych, a można było za udział w nich dostać odpust zupełny, różne dobra materialne i stanowiska. Ruch krucjatowy w dawnych wiekach ożywiał więdnącą wiarę, tak więc Kościół chce wskrzesić ideę wypraw krzyżowych pod sztandarami walki z niewiernymi. Na czele biskupi pod wodzą abp Hosera, dalej ksiądz Oko z blizną na mózgu, groźnie wygrażający dżenderowemu szatanowi, który jest dla nich gorszy niż faszyzm, komunizm, a także pedofilia w kościele” - oznajmia.

TPT/naTemat.pl