Portal Fronda.pl: Wstąpił już pan do Komitetu Obrony Demokracji?

Piotr Semka: Wprost przeciwnie! [śmiech] Moi adwersarze na Twitterze wypominają mi, że uczestniczyłem w ubiegłym roku w Marszu w Obronie Demokracji i Wolności Mediów. Pytają, jak mogę teraz kpić z Komitetu Obrony Demokracji? Odpowiadam, że to wolny kraj i każdy ma prawo zakładać jakąś organizację i wołać, że demokracja jest zagrożona. Ale skoro tak, to ja mam prawo oceniać KOD-akowców. To przejaw niezdolności obozu lewicowo-liberalnego do znoszenia władzy innej, niż ich. Ulubieńcy „Gazety Wyborczej” rządzili przez zdecydowaną większość ostatniego ćwierćwiecza, ponad 22 lata. Prawica, a ściśle rzecz biorąc obóz anty-okrągłostołowy  rządziła tylko dwukrotnie, i to krótko: raz pięć miesięcy za rządu Jana Olszewskiego, drugi raz w latach 2005-2007. Rządu AWS nie biorę pod uwagę gdyż był czujnie pilnowany przez Unię Wolności, bardzo zaborczego koalicjanta.

Dlatego gdy dziś pada hasło o zagrożonej demokracji, to kojarzy się ono z chęcią przywrócenia monopolu lewicy i liberałów na rządy w Polsce. Co innego znaczyło hasło obrony demokracji w 2014 roku, po bardzo wątpliwych wyborach do samorządów i w rok po przejęciu „Rzeczpospolitej” przez pana Hajdarowicza.

W jednej z wypowiedzi inicjator KOD, Wojciech Kijowski, sugerował, że nadchodzi „totalitaryzm”. Pan, jak rozumiem, nie podziela tego przekonania?

Gdy Platforma w epoce Tuska w sposób mało widoczny, ale zarazem wyrazisty zawłaszczała państwo, panowała cisza. Było tak na przykład wówczas, gdy prezesem TVP zostawał polityk UW, Juliusz Braun. Kiedy dzieje się to po prawej stronie, jest krzyk. Gdy Platforma przyjęła nowelizację mającą zapewnić jej korzystny kształt Trybunału Konstytucyjnego, panowała cisza. Kiedy PiS chce to odkręcić, jest krzyk. Gdy na Węgrzech socjaliści pod wodzą Ferenca Gyurcsánego zawłaszczyli całe państwo, była cisza. Jak Orban to odwojowywał, to był krzyk, że demokracja jest mordowana. To ślepota na jedno oko. Tak się dzieje w kółko i sprawia to, że bicie na alarm przez lewicę o zagrożeniu demokracji spotyka się z pewnym znieczuleniem.

Nazwa tej inicjatywy to odwołanie do Komitetu Obrony Robotników, KOD używa też symbolu opornika. To nie nadużycie?

Zadałem wczoraj w radiu pytanie, kopiując stylistykę „GW”, czy Adam Michnik ma kompleksy wobec Antoniego Macierewicza, że ten zakładał KOR, a Michnik nie. Czy redaktor naczelny odreagowuje teraz te kompleksy, odtwarzając formę KOR-u w postaci KOD-u? Sam nosiłem opornik w stanie wojennym; pamiętam dobrze, jak wyrywał mi go z bluzy zomowiec z patrolu milicji. Opornik to symbol epoki, w której rządziło wielu ulubieńców Adama Michnika, takich  jak Jaruzelski czy Kiszczak. Dlatego sięganie po ten symbol budzi moje wątpliwości.

Jaka jest rola Michnika w powstaniu KOD?

Myślę, że „Gazeta Wyborcza” była patronem powołania tej inicjatywy. Oczywiście dowodów na to nie mam, ale to typowe myślenie Michnika: Stworzyć komitet gromadzący autorytety, które będą sypać gromy na jego politycznych przeciwników. W 2007 roku odbył się Kongres Obrony Demokracji, na który ściągnięto wszystkich świętych III RP, z Kwaśniewskim i Wałęsą włącznie. Także tam wzywano do obrony demokracji. KOD to ewidentna powtórka.

Sądzi pan, że inicjatywa przerodzi się w coś poważnego, wyjdzie z Facebooka?

Zobaczymy. Wierzę, że część młodych zwolenników Platformy czy Nowoczesnej będzie się stawiać. Każdy ma prawo protestować, byleby tylko nie posługiwał się kłamstwem ani przemocą.

Kto z tego obozu „wszystkich świętych III RP” może zostać patronem KOD-u?

Myślę, że bardzo chętny może być na przykład Włodzimierz Cimoszewicz. Nie zdziwiłbym się też, gdyby pojawił się w KOD Andrzej Wajda. Będą też pewnie rozmaici twórcy – na myśl przychodzi mi Kamil Sipowicz, Kora Jackowska, Zbigniew Hołdys… Tego typu ludzie bardzo dobrze do tego pasują.

Kijowski często wymienia w roli potencjalnych patronów KOD prof. Zolla, prof. Płatek. Do czego KOD potrzebuje takich osób?

Sędziowie z żyłką polityka są zmorą polskiego życia publicznego. Myślę tu na przykład o panu profesorze Stępniu, Ćwiąkalskim, Safjanie To ludzie, którzy utożsamiają się z obozem liberalno-lewicowym, ale będą odgrywać rolę bezstronnych publicystów i specjalistów, podczas gdy tak naprawdę żywią głębokie emocje. Im bardziej następuje polaryzacja, tym trudniej będzie znaleźć ludzi poza tym sporem politycznym.

Może z tego powstać ruch polityczny startujący w wyborach?

Nie. Oni zawsze chcieli być taką grupą wpływu, zazwyczaj hołubioną w podzięce przez główną partię estabilishmentu III RP. Tak było z Lechem Wałęsą, który sypał gromy na Kaczyńskich, a Platforma dbała, by był odpowiednio honorowany na wszystkich obchodach Sierpnia. Nie jest przypadkiem, że Adam Michnik tak szybko porzucił rolę polityka. On wie, że działając w sferze ponad-politycznej można zwojować sto razy więcej, niż określając się jako polityk. 

Dziekuję za rozmowę.