Ewa Kochanowska, wdowa po Januszu Kochanowskim, komentując trwające obecnie śledztwo smoleńskie, skrytykowała działania, które miały miejsce bezpośrednio po katastrofie. 

– Pani minister Ewa Kopacz mówiła o pracy „ramię w ramię” i miała na myśli lekarzy w Moskwie. Ale ramię w ramię to raczej pracowali Tusk z Putinem – mówiła w programie „Bez retuszu”, w TVP Info, Ewa Kochanowska, wdowa po rzeczniku praw obywatelskich Januszu Kochanowskim, który zginął w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Zdradziła też, że boi się ekshumacji ciała męża i „nie wie, jak to przeżyje, ale nie ma pewności, że wszystko jest jak trzeba”.

W piątek odbyło się specjalne posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej z udziałem szefa MON Antoniego Macierewicza i członków podkomisji ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Zaprezentowano m.in. film z udziałem Donalda Tuska i Władimira Putina oraz poinformowano o dotychczasowych ustaleniach.

Ewa Kochanowska wyraziła w TVP Info wielki żal, że tak długo czeka na prawdę i skrytykowała polskie władze, które przez lata wyjaśniały tragedię. – Instytucje są fikcyjne, państwo nie działa. Państwu przed telewizorami wydaje się, że państwo działa, a nie, państwo nie działa. To są wszystko pozory – mówiła. – Wyobrażałam sobie po katastrofie, że są procedury, że wiadomo, jak poszczególne instytucje powinny reagować w momencie kryzysu – dodała.

Wdowa po Januszu Kochanowskim podkreśliła, że takie procedury powinny być nie tylko 10 kwietnia 2010 roku po katastrofie, ale także i teraz. – Nikomu źle nie życzę, ale może się np. zawalić hotel, w którym zginie 200 osób i wtedy muszą być przewidziane jakieś procedury. Tak samo, jak w momencie katastrofy – wskazywała.

Kochanowska dowodziła, że to, co się stało po katastrofie było zaprzeczeniem tego, o co walczył jej mąż. – Jestem żoną państwowca. Człowieka, który przez całe życie starał się zbudować takie prawo, które służyłoby państwu, służyłoby człowiekowi, żeby państwo działało lepiej. I nagle, w godzinę jego śmierci okazuje się, że to państwo w ogóle nie działa – mówiła.

Podkreśliła, że „państwo uczyniło mnie i mojemu mężowi wielki zawód. – Mojemu mężowi, który wychował kilka pokoleń prawników, był wykładowcą prawa przez blisko 40 lat. I nagle okazało się, że ani prawo nie działa, ani instytucje państwa nie działają. Może to dobrze, że on tego nie widział – dodała.

Wdowa skrytykowała też byłą premier Ewę Kopacz, która po katastrofie mówiła o wspólnej pracy polskich i rosyjskich lekarzy w Moskwie. Według Kochanowskiej „ramię w ramię to raczej pracowali Tusk z Putinem”. – Tak było, wciąż jeszcze pamiętamy nie tylko te uściski, ale też to, jak przeciwstawiono się opozycji. Lepszy był sojusz z Putinem, niż współpraca z opozycją – przekonywała.

– Nic z tego, co ta kobieta mówiła przed Sejmem i w wywiadach prasowych, nie było prawdą. Jak nazywa się takiego człowieka? Kłamczuchem albo kłamcą – dodała.

Skomentowała też apel części rodzin smoleńskich, które nie chcą ekshumacji szczątków swoich bliskich. Według żony Janusza Kochanowskiego „każdy ma prawo do własnego zdania”. – Ja też się boję, jestem przerażona. Nie wiem, jak to przeżyję, ale nie mamy pewności, czy wszystko jest jak trzeba – zakończyła.

emde/tvp.info