W Bielefeld, w północno-wschodnich Niemczech, właściciel restauracji wyprosił kobietę ze swojego lokalu, bo ta nosząca charakterystyczny dla części muzułmanek nikab, nie chciała odsłonić przynajmniej twarzy. Restaurator twierdzi, że goście skarżyli się, że w towarzystwie zamaskowanej osoby czują się w restauracji „nieswojo”.

Nikab to tradycyjna pełna zasłona twarzy, pozostawiająca jedynie otwór na oczy, noszona głównie przez muzułmanki. Właściciel restauracji „Seekrug” twierdzi, że poprosił kobietę, żeby odkryła przynajmniej twarz, lecz ta nie wyraziła na to zgody, więc restaurator wyprosił ją z lokalu. Muzułmanka wszczęła awanturę i pytała restauratora czy "jest może uczulony na tekstylia".

Jak tłumaczy właściciel restauracji, chciał on jedynie skorzystać ze swojego prawa „mój lokal-  moje zasady”. Ponadto od pozostałych przebywających wówczas w restauracji gości otrzymał sygnały, że nie czuli się oni dobrze w towarzystwie zamaskowanej kobiety.

W internecie zawrzało. Na Facebookowym profilu restauracji, w krótkim czasie pojawiło się blisko 800 negatywnych komentarzy, chociaż były też głosy poparcia.

"Robi mi się tego już za dużo. W sobotę skorzystałem tylko z mojego prawa do decyzji, kto przebywa w moim lokalu a kto nie. Normalnie nigdy nie zrobiłbym tego publicznie. Ale muszę chronić mój lokal przed negatywnymi opiniami".

- napisał na Facebooku właściciel lokalu, usuwając wszystkie wpisy i komentarze na tren temat na profilu restauracji.

Czy było to jedynie zwykłe wyjście muzułmańskiej rodziny do restauracji? Czy też obliczona na stosowne reakcje i rozgłos prowokacja? Możemy się jedynie domyślać po takich wydarzeniach, że społeczność muzułmańska nie zamierza dostosowywać się do zachodnio-europejskich reguł życia społecznego.

LDD, Źródło: Telewizja Republika