Film „Kler” to kolejny dowód na to, że pieniądze z podatków powinny zostawać w kieszeni podatników, a nie być marnowane na sztukę nowoczesną. Niższe podatki były by lepsze od sztuki nowoczesnej, będącej dziś kanałem szerzenia lewicowej propagandy, antypolskiej i antykatolickiej mowy nienawiści. Środki publiczne na produkcje „Kleru” pochodziły z instytucji samorządowych Krakowskiego Biura Festiwalowego i krakowskiego Regionalnego Funduszu Sztuki Filmowej, oraz podległych Ministerstwu Kultury: Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego i Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Co zabawniejsze celem dotacji z pieniędzy samorządowych jest promocja miasta, a film „Kler” przedstawia Kraków jako miasto opanowane przez pedofilów i alkoholików, więc albo samorządowe władze Krakowa chce się promowa Kraków jako miasto przyjazne pedofilom i alkoholikom, albo pieniądze na „Kler” zostały wydane sprzecznie z celami do jakich powołane są instytucje samorządowe.

Zapewne Polacy chodzący co niedziela do Kościoła, działający w duszpasterstwach, uznają „Kler” za film głupi i nie odzwierciedlający rzeczywistości w Kościele katolickim. Antyklerykałowie, nie mający styczności z Kościołem, będą zachwyceni „Klerem” bo film Smarzowskiego odzwierciedla ich antykatolickie urojenia. Antyklerykał z pokazu kleru wyjdzie umocniony w swojej nienawiści do katolików, podobnie jak z pokazów innego filmu Smarzowskiego rasiści nienawidzący Ukraińców wychodzili utwierdzeni w swej nienawiści do Ukraińców, nienawiści tak wielkiej, że nie pozwalała ona dostrzec tego jak bardzo antypolskim filmem był „Wołyń” przedstawiający Polaków jako naród degeneratów.

Właściwie wszyscy duchowni przedstawieni w filmie kler to degeneraci, którzy chleją wódę, używają wulgarnego języka, popisują się znajomości treści Pisma Świętego. Jedyne co interesuje filmowych duchownych katolickich to pieniądze – za kasę łamią przepisy prawa kanonicznego, wymuszają tysiące złotych za udzielanie sakramentów, handlują miejscami na cmentarzu.

Według filmu Smarzowskiego powszechne wśród duchownych jest posiadanie kochanek. Dla filmowych księżny normalne jest łamanie wszelkich przepisów, od przepisów ruchu drogowego aż do przepisów budowlanych. Za popełniane przestępstwa filmowy kler katolicki nie ponosi odpowiedzialności bo podporządkował sobie policje, polityków i media – warto zwrócić uwagę, że teza o wszechwładzy kleru katolickiego w Polsce jest sprzeczna z tezą groteskowej opozycji, że III RP była rajem na ziemi. Z filmu ewidentnie wynika, że kler jest bezkarny i wszechwładzy już od dekad, czyli, że i w III RP były patologie.

Filmowy ksiądz Tadeusz (grany przez Roberta Więckiewica) to alkoholik,który wypytuje małych chłopców na spowiedzi czy się onanizują, namawia bite kobiety do akceptowania przemocy mężów, zbiera kasę nie po to by coś zrobić, tylko po to by zbierać, oraz kopuluje ze swoją młodą gospodynią, którą zmusza dokonania do aborcji.

Mający skłonności pedofilskie filmowy ksiądz Andrzej (grany przez Arkadiusza Jakubika) w dzieciństwie był ofiarą księdza pedofila. Skacowany lub pijany udziela ostatniego namaszczenia, spowiada, uczy dzieci w szkołach, bełkocząc modlitwy. Wykorzystuje dzieci do sprzątania kościoła, wulgarnie wrzeszczy na dzieci gdy te na religii zadają mu niewygodne pytania. Gdy wyjawia prawdę o pedofilii w Kościele zostaje wyrzucony z stanu duchownego i oczerniony przez Kościół, który głosi, że jest wariatem. By zademonstrować swój sprzeciw wobec pedofilii w Kościele podpala się na mszy – co ewidentnie jest wykorzystaniem pomysłu z bardzo dobrego irlandzkiego filmu o pedofilii w Kościele pt „Gniew”. Wokół płonącego duchownego tworzy się z tłumu innych uczestników mszy trójkąt, co ma wyglądać jak oko Horusa, oko boga.

Posiadacz luksusowej limuzyny i luksusowego mieszkania nad Wisłą filmowy ksiądz Leszek (grany przez Jacka Bracika) to pedofil (płacący swoim ofiarom sprzętem elektronicznym zdefraudowanym z kościoła), który ustawia przetargi w kościele, fałszuje podpisy Jana Pawła II na książkach, które wymienia na usługi, skłania dziennikarkę (z gazety mającej winietę jak „Gazeta Wyborcza”) do napisania dwóch tekstów potrzebnych mu w jego machlojach.

Żyjący w ostentacyjnym luksusie filmowy arcybiskup krakowski Mordowicz (grany przez Janusza Gajosa) to alkoholik, ostawiający przetargi, łasy na kasę, którego szantażuje inny duchowny (będący w posiadaniu kasety z sadomasochistycznym seksem biskupa).

W filmie „Kler” instytucjonalny Kościół swoją niemoralność łączy z głoszeniem katolickich frazesów, neguje swoją odpowiedzialność za pedofilie. Niejasny jest wątek ustawiania przetargów Kościele. Kiedy można jeszcze zrozumieć, że logiczne jest wydawanie przez kler na inne cele pieniędzy zebranych na pomoc potrzebującym, to trudno zrozumieć niby czemu kler miałby ustawiać przetargi w swoich inwestycjach i marnować swoje własne pieniądze - taka niemoralna działalność logiczna jest w wypadku marnowania publicznych pieniędzy przez polityków, którzy mają z tego łapówki – w sektorze prywatnym nie ma sensu ustawianie przetargów.

Podobnymi zbrodniarkami jak filmowi księża są i filmowe zakonnice. W sierocińcu prowadzonym przez zakonnice, zakonnica rozkazuje starszemu chłopcu skatować małe dziecko za to, że te zrobiło siusiu w łóżku. Starszy chłopak rozochocony biciem młodszego kablem po nagich pośladkach pod koniec bicia gwałci analnie swoją ofiarę, co zapewne jest środkiem wychowawczym akceptowanym przez zakonnice.

W filmie ukazane są też związki lesbijskie zakonnic i homoseksualizm zniewieściałych księży. Co ciekawe nie ma słowa ani o lobby gejowskim w Kościele ani o współpracy niektórych duchownych z SB. W filmie pada stwierdzenie, że SB mogła zabić jednego księdza (w rzeczywistości zabiła wielu duchownych), oraz ukazana jest postać księdza pedofila, który jednocześnie gwałcił dzieci i odprawiał w stanie wojennym msze za ojczyznę dla Solidarności. Film głosi, że księża gwałcą dzieci od dekad. Według filmu „Kler” księża w PRL by móc gwałcić dzieci wykorzystywali pomoc jaka przez Kościół płynęła z zachodu, płacąc rodzicom gwałconych dzieci zachodnią żywnością i ubraniami.

Nieustanie w filmie propagowana jest teza, że duchowni katoliccy zajmują się gwałceniem dzieci, Filmowy Kościół neguje swoją odpowiedzialność za pedofilie, prześladuje i zastrasza ofiary księżny pedofilów, poniżając je i wytaczając im procesy. Katolicyzm w filmie ukazany jest jako ideologia pozywająca księżom na otumanianie ludzi by móc bezkarnie gwałcić ich dzieci.

Z zbrodniami kleru usiłuje walczyć dzielna dziennikarka z gazety mającej niezwykle podobna winietę do „Gazety Wyborczej”, lecz i ją kler przekupuje oferując jej operacje jej chorego dziecka.

W filmie „Kler” na zapleczach parafii katolickiej swoje siedziby mają bojówki nacjonalistów. Brak realizmu w filmie „Kler” widać też w tym jak przedstawieni są nacjonaliści. Wszyscy oni są skinami, łysymi, napakowanymi tłuściochami, latającymi po mieście z bejsbolami. Wszyscy ubrani są jak skini w latach 90 XX wieku (choć dziś już wśród nacjonalistów nikt tak się nie ubiera od kilkunastu lat). Wszyscy mają kurtki flyersy, glany, i podwinięte nogawki dżinsów. Nacjonaliści z flagami ONR widoczni są też na mszy w plenerze. Filmowi nacjonaliści biją konduktorów. Za to filmowi kibice z szalikami biało czerwonymi na rynku krakowskim kopią lajkonika.

Polacy ukazani w filmie „Kler” to alkoholicy, brudasy, żyjący w ruderach, oddający swoje pieniądze katolickim duchownym, i pozwalający katolickim księżom gwałcić swoje dzieci. To już kolejny film Smarzowskiego w którym kreuje on wizerunek Polaków jako narodu degeneratów, podobnie w filmie „Wołyń” Polacy byli przedstawieni jako degeneraci, którzy za świnie sprzedają własne córki.

„Kler” to film nudny. Pozbawiony subtelności. Prostacka i prymitywna lewicowa antykatolicka propaganda, zerująca na najbardziej prostackich uprzedzeniach. W kinach można zobaczyć wiele filmów będących lewicową propagandą. Wśród nich są też niestety takie, którym nie można odmówić wartości artystycznej, przez co są skuteczne w promowani lewicowej ideologii. Na szczęście „Kler” takim filmem nie jest. Jest tak ordynarny, że nikogo wrażliwego i z ambicjami nie przekona do antyklerykalizmu, a wielu Polaków dzięki tej produkcji uświadomi sobie obsesyjna nienawiść lewicy do Kościoła.

Jan Bodakowski